Jax Dowell to rozpuszczony, zapatrzony w siebie syn bogatego tatusia, który uważa się za pępek świata. Jego i tak przerośnięte ego pompują jeszcze bardziej lgnące do niego niczym ćmy do światła dziewczyny, gotowe na wszystko by tylko zwrócił na nie uwagę. Jax skupia się jednak na czymś zupełnie innym. Od dłuższego czasu wraz z ojcem próbują wykupić podupadający warsztat Hektora Navareza. Bez skutku. Teraz Jax ma jednak plan, który na pewno zmiękczy Hektora. Chce uwieść jego najmłodszą córkę, a wtedy bedzie miał go w garści. Nic bardziej prostrzego. Czy aby jednak na pewno?
Skipper Navareza zdaje się być odporna na urok Dowella poza tym kocha warsztat ojca i uwielbia naprawiać auta więc łatwo skóry nie odda...
„Umiem urabiać dziewczyny i sprawiać, że jedzą mi z ręki. Nawet te najbardziej niewinne zamieniają się przy mnie w napalone suki. Problem w tym, że nie chcę zdobywać Skipper. Odrzuca mnie i najchętniej trzymałbym się od niej z daleka. Ale czego nie robi się dla własnego ojca? ”
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Langner i bardzo się cieszę, że w końcu zdecydowałam się sięgnąć po książkę autorki. Kiedy zobaczyłam tę okładkę i opis wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Podskórnie czułam, że to będzie coś dobrego, mocnego, co na pewno mi się spodoba. Intuicja mnie nie zawiodła. Książka wywarła na mnie pozytywne wrażenie choć czasem mialam ochotę potrząsnąć bohaterami, ale o tym za chwilę.😜
Wciągnęłam się w tę historię całkowicie Autorka naszpikowała fabułę licznymi zwrotami akcji i poprowadziła ją tak by czytelnik nie miał chwili na odpoczynek. Bardzo podobało mi się to, że oprócz historii głównych bohaterów mamy możliwość poznać bliżej postacie poboczne. Mam na myśli przede wszystkim Kianę - siostrę Skipper. Polubiłam tę dziewczynę i współczułam jej z całego serca. Ta postać jak i wątek z nią związany zasługuje na oddzielną książkę. Jestem pewna, że jej historia złamałaby nie jedno serducho.
Wspomniałam, że były momenty gdy miałam ochotę udusić bohaterów? Irytowały mnie niektóre zachowania Skipper i Jaxa. Jego przemyślenia i teksty momentami sprawiały, że nie wiedziałam czy mam śmiać się, czy płakać.😅 Poza tym nie potrafiłam im zaufać. Skipper na początku książki przedstawiona nam zostaje jako zamknięta w sobie, ukrywająca się pod obszernymi bluzami chłopczyca. Nie ma w życiu lekko. Po śmierci matki wraz z siostrami musi pracować w warsztacie ojca, który ewidentnie je wykorzystuje. Praca przy samochodach to jej pasja i to było czuć. Ta spokojna, nieco nieśmiała, ale silna Skipper skradła moje serce, ale nie na długo. Dziewczyna bowiem przechodzi na kartach powieści przemianę i to taką konkretną. Otwiera się ( jak na mój gust za mocno i za szybko) , staje się uwodzicielska, bezpośrednia, chyba nie przesadzę jak powiem bezwstydna. Nawet ubiera się wyzywająco co zupełnie nie pasuje do Skipper jaką polubiłam. Nie mam pojęcia, która jej twarz jest prawdziwa.
Co chodzi o Jaxa to sytuacja wygląda podobnie z tym wyjątkiem, że kierunek zmian jest odwrotny. Na początku miałam ochotę trzepnąć go po głowie za podejście do kobiet i głupie teksty. Gbur, cham i prostak tak o nim myślałam. Z czasem ten facet jednak się zmienia i zyskuje w oczach. Który Jax jest prawdziwy? Nie wiem, ale w efekcie końcowym polubiłam go ☺️
Zakończenie książki zrekompensowało mi jednak wszystko.
Czytaliście „Two dirty souls” ? A może macie dopiero w planach? Mam nadzieję, że moje wypociny choć trochę zachęciły was do sięgnięcia po tę książkę, bo naprawdę warto. Polecam gorąco.