Chociaż pierwsza część cyklu Twisted, wielu czytelnikom nie przypadła do gustu, mnie się podobała, więc z niecierpliwością czekałam na jej kolejną odsłonę. Czy było warto? Według mnie tak, ponieważ "Gry. Seria Twisted" to naprawdę ciekawa i gorąca opowieść o zakazanej miłości, która zdecydowanie trafiła w mój gust!
W tej części poznajemy historię drugiej z przyjaciółek — dostojnej, upartej, ale jednocześnie bardzo empatycznej księżniczki Bridget von Ascheberg, która jest druga w linii sukcesji do tronu. Dziewczyna, mimo że pochodzi z królewskiej rodziny, wcale nie chce być na świeczniku, a jedyne, o czym marzy to wolność i możliwość życia według własnych zasad. Gdy jej starszy brat niespodziewanie abdykuje, by związać się z kobietą, którą kocha, Bridget automatycznie staje się następczynią tronu Eldorry. Dla osoby, która nigdy nie chciała żyć na świeczniku wizja zostania królową oraz utkwienia w zaaranżowanym małżeństwie bez miłości, jest zdecydowanie ciosem poniżej pasa. Jednak jak na prawdziwą przyszłą królową przystało Bridget, próbuje poradzić sobie z przeciwnościami losu, jednocześnie walcząc z pożądaniem, które pcha ją w ramiona mężczyzny, który nie jest dla niej odpowiedni.
Rhys to opanowany i arogancki mężczyzna, który został osobistym ochroniarzem księżniczki Bridget, w momencie, gdy poprzedniemu urodziło się dziecko. Larsen ma za sobą trudne dzieciństwo oraz służbę wojskową, które ukształtowały jego charakter i miały duży wpływ na jego podejście do życia. W swojej pracy Rhys kieruje się głównie dwiema zasadami: zawsze i za wszelką cenę należy chronić swoich klientów oraz nigdy nie należy angażować się w ich życie prywatne. Do tej pory Rhys zawsze postępował zgodnie ze swoimi zasadami i nigdy nie był związany emocjonalnie z żadnym ze swoich klientów, wszystko zmieniło się, kiedy w jego życiu pojawiła się Bridget von Ascheberg.
Muszę przyznać, że tę część czytało mi się płynniej, a sam wątek romantyczny pomiędzy głównymi bohaterami bardziej trafił w moje serce. Mimo że polubiłam Avę i Alexa, to jednak na tę chwilę to Bridget i Rhys zajmują pierwsze miejsce w klasyfikacji par tej serii. Czy pozostanie tak do końca? Nie mam pojęcia, ale zapowiedź kolejnego tomu brzmi na tyle obiecująco, że zaczynam mieć pewne wątpliwości. Czy słuszne? Okaże się, gdy skończę czytać kolejne tomy.
Ale zanim do tego dojdzie, wróćmy do meritum i skupmy się na bohaterach "Twisted Games".
Podobało mi się, jak autorka ukazała relację między Bridget i Rhysem, która, mimo że zakazana, była niezwykle porywająca. Ciągnęło ich do siebie w zasadzie od samego początku, jednak oboje mieli świadomość, że uczucia, które do siebie żywili, są niewłaściwe, dlatego długo wzbraniali się przed nimi. Zatem, jak łatwo się domyślić, zaczęło się niby niewinnie, ale z każdą kolejną przeczytaną stroną ich romans nabierał rumieńców, aż w końcu wybuchł, zalewając czytelników falą namiętności i opisami niezwykle gorących miłosnych uniesień. I właśnie wtedy rozpoczęła się prawdziwa walka o miłość. Jednak czy mimo przeciwności losu udało im się znaleźć sposób na to, żeby mogli być razem? Po odpowiedź na to pytanie odsyłam Was do lektury.
Podobnie jak w pierwszej części, w tej również nie zabrakło zwrotu akcji, który miał znaczący wpływ na całość historii. Muszę jednak przyznać, że ten zawarty w "Grach" bardziej przypadł mi do gustu niż ten, znajdujący się w poprzednim tomie. Wydawał mi się bardziej prawdopodobny i logiczny. Czy Wasze odczucia będę podobne? Nie mam pojęcia, ale zachęcam Was do sięgnięcia po tę publikację i wyrobienia sobie własnej opinii na ten temat.