Reportaż dotyczy Archiwum X, czyli zespołu policyjnego do spraw nierozwiązanych i odłożonych ad acta - czasem ze względu na brak dowodów, czasem ze względu na opieszałość służb, równie często jednak ze względu na karygodne błędy w czasie oględzin miejsca zbrodni.
Ale sprawy potrafią być niewyjaśnione również z powodu niedostatków technologii. To co było niedostępne dla policjantów (badania DNA chociażby) lat temu 30ści, dziś jest na porządku dziennym.
Z wielu niewyjaśnionych spraw, autorka wybrała kilka - każda z tych spraw charakteryzuje się grubymi aktami. I policjanci (często po godzinach, bo formalnie jednostka do spraw niewyjaśnionych istniała tylko w Krakowie) spędzają całe dnie, miesiące, a nawet lata, nad aktami. Sprawdzając i analizując.
Jeden z policjantów powiedział, że "to jest jak z grzybobraniem, przejdzie 10ciu grzybiarzy, a za nimi 11-sty i jednak coś znajdzie". Czasem wystarczy myśleć i kojarzyć fakty, czasem trzeba myśleć niestandardowo, a jeszcze kiedy indziej trzeba mieć szczęście.
Oczywiście to nie daje gwarancji powodzenia - czas płynie na niekorzyść śledczych, dowody nikną, akta są różnie prowadzone, świadkowie najczęściej już nie żyją lub zwyczajnie nie pamiętają. - ale każda sprawa z Archiwum X jest traktowana z najwyższym pietyzmem.
I po wytężonej pracy policjantów pracujących w tej "jednostce" pojawiają się nowe wnioski, nowe spojrzenia na fakty i (dzięki technologii) nowe analizy dowodów.
Jedno jest pewne - pomimo braku funduszy i formalnej jednostki (wyj. Kraków), pomimo statystyk, które są niekorzystne dla Archiwum X (a statystyki są w policji najwazniejsze), pomimo procedur, wiążących ręce policjantom..., sprawcy nie mogą spać spokojnie. Nawet jeżeli sprawa jest umorzona, odłożona ad acta wiele lat temu - bądźcie pewni, ze kilku wspólczesnych Sherlocków Holmesów nad tymi sprawami pracuje. Bo wciąż żyją bliscy ofiar, którzy chcą wiedzieć kto i dlaczego zamordował ich córkę, siostrę, brata.
Pani Michalewicz napisała wybitny reportaż. Wybitny, choć przykry.
Wiele godzin spędziła w bibliotekach, archiwach. Rozmawiała z wieloma policjantami, rodzinami i świadkami. Napisała rzecz, którą czyta się bardzo dobrze, choć niełatwo.
Nie jest to fikcja literacka, dlatego autorka zasługuje na uznanie szczególnie w warstwie językowej - brak tu krwistych opisów miejsca zbrodni, brak brutalności, tak popularnej dziś w kryminałach. Nie ma tu też niepotrzebnego rozczulania i kwiecistych opisów - tak popularnych w fikcjach literackich. Świetny styl. Świetny !
I pomimo tego, ze jest pisany językiem reportażowym, czytelnik wciąga się w te historie tak, jakby był dochodzeniowcem. Rozgląda się po miejscu zbrodni, analizuje akta (w dwóch czasach: przeszłym i teraźniejszym, co jest świetnym zabiegiem literackim. Trudno nawet ten zabieg zauważyć, po prostu sie świetnie czyta.
Pomimo tego książkę czytałam ponad tydzień.
Tematyka - brutalnie współczesna - sprawiła, że nie byłam w stanie czytać jednym tchem o Kuśnierzu (pamiętam tą sprawę, byłam na pierwszym roku, kiedy zamordowano młodą studentkę w moim mieście), morderstwie Jaroszewiczów (z czasów, kiedy mnie na świecie nie było) i brutalnym gwałcie i zabójstwie zwyczajnej kobiety z Podhala.
Współczesność tematyki, jak i świadomość, że każdy z nas może paść ofiarą chorego psychicznie mordercy, sprawiła, ze musiałam się od tych reportaży odrywać.
I na koniec chciałam złożyć serdeczne podziękowania za pracę, którą dochodzeniowcy wkładają w rozwiązywanie spraw nierozwiązywalnych. I choć rozwiązane zostały jedynie niektóre sprawy, to jednak mamy świadomość, że akta zostały uzupełnione o współczesną analizę danych, o odciski palców, DNA (w niektórych przypadkach) i mam absolutną pewność, że nadejdzie taki dzień, kiedy sprawcy poniosą zasłużoną karę. I to wszystko dzieki tym, którzy pracują po godzinach, za niewielkie pieniądze (bądz nawet żadne), którzy narażają się swoim przełożonym, łamiąc procedury (lub je naciągając). I tym, którzy są już na emeryturze, powinni siedzieć na rybach i bawić się z wnukami, a oni nadal myślą i analizują, bo nie mogą w nocy spać, widząc przed oczami niewyjaśnione sprawy.