Czy wiecie czym jest tytułowy sztetl? To małe miasteczko, a w literaturze popularnonaukowej to małe skupisko miejskie zachowujące tradycyjną obyczajowość żydowską. I właśnie w taki świat, pełen tajemnic i inności, zabiera nas Max Gross w powieści Zaginiony sztetl.
Mały żydowski sztetl Kreskol był miejscem zapomnianym przez wszystkich. Ominęła go wojna i Holocaust, inne nieszczęścia i tragedie również. To punkt, którego nie było na żadnej mapie. Ukryty w lesie, z dala od zgiełku i hałasu. Niewidoczny. I może byłoby tak przez następne lata, gdyby nie zdarzenia, które się wydarzyły. Nieoczekiwanie znika młode małżeństwo, świeżo po rozwodzie. Najpierw znika Pasza, a później jej mąż. Pojawiły się obawy, że mąż stoi za jej zniknięciem, a nawet wersje, że może ją zamordował. Starszyzna żydowska wysyła młodego i nieogarniętego, trochę innego chłopaka, Jankiela Lewinkopfa, aby powiadomił władze w mieście o tym, co się wydarzyło. Jankiel wyrusza poza Kreskol, do świata, o którym nikt z nich nie miał pojęcia. Wkracza w nasze obecne czasy, współczesne i rozwinięte. Nie może się odnaleźć. Nigdy nie widział samochodu, nie wie co to elektryczność, nie mówiąc o telewizorze czy telefonie komórkowym. Chłopak zderzył się z czymś, co go zszokowało i zaskoczyło. W tym świecie zabawi na dłużej, a przygody, jakie będą jego udziałem mogą wywołać w czytelniku mieszane odczucia. To kompilacja nutki ironii i sarkazmu, z domieszką humoru i pobłażania. Czy wyprawa Jankiela przyniesie oczekiwany skutek? Jedno jest pewne, że zaalarmowane władze będą chciały wkroczyć w mały żydowski świat i wprowadzić swoje rządy. Ale czy im na to pozwolą i jak przyjmą proponowane reformy? Czy ulegną presji i być może ułudnym wizjom czy raczej będą sceptyczni i zdystansowani? Przekonajcie się sami, czy Kreskol nadal będzie się rządził swoimi prawami czy straci swoją niecodzienną tożsamość i samodzielność?
Zaginiony sztetl to lektura wielce ciekawa i intrygująca. Trudno sobie wyobrazić, aby taka mała społeczność uchowała się przed światem i żyła własnym życiem. Gdy wkoło technika pędzi i rozwija się w niesamowitym tempie, u nich czas się zatrzymał. I żyje im się dobrze i spokojnie. Dlaczego, takie pytanie się nasuwa od razu? Nie mają takich codziennych wygód jak my, z dala od zgiełku wielkich miast i skupisk ludzi, nie rozpraszają ich media, nie zabierają im czasu. Mają go więcej dla siebie, swoich bliskich, na utrzymanie bliskich relacji. Tęsknie za takim światem, przepełnionym spokojem i normalnością. Dość tej ciągłej pogoni, zawsze za czymś … Czymś, co nam ucieka, a my gonimy nieustannie … Ale po co? Nie oczekuję odpowiedzi na to pytanie …
Obserwując z boku zachowania bohaterów, członków tej małej i zamkniętej społeczności, zauważyłam, że oni też pragną miłości, chcą kochać i być kochani, powoli odkrywają swoją tożsamość, zadają sobie pytania, które dotychczas były dla nich wrażliwe. I szukają na nie odpowiedzi, nawet z dala od tego kręgu, w świecie im bardzo odległym, ale dopiero teraz odkrytym.
Ta lektura to doskonała refleksja nad życiem, nad tym, co w nim jest najważniejsze. Czy warto sięgać po coraz to nowsze rozwiązania techniki i być na topie, czy może warto docenić spokój, stabilizację i bezpieczeństwo? To wybór między dwoma różnymi światami, tylko pytanie, który z nich nam odpowiada? W którym czulibyśmy się spełnieni i szczęśliwi? Odpowiedź nie jest zapewne jednoznaczna …
Znakomita powieść, bardzo intrygujący pomysł na fabułę. Autor zaskoczył, ale takie lektury są najlepsze i dają najwięcej satysfakcji. Autor przekonał mnie do siebie, już czekam na kolejne powieści, bo wiem, na co go stać.
Polecam, doskonała na letnie ciepłe wieczory.