„Zaginiony sztetl” to opowieść o mieście Kreskol, miasteczku zapomnianym, zagonionym nie tylko w geografii Polski, ale i jej historii. Mieszkańcy sztetla nie uważają się za zaginionych, odosobnionych, czy jakkolwiek inaczej oderwanych od rzeczywistości. Oni po prostu żyją.
Powieść rozpoczyna się od niedobrego małżeństwa i chęci rozwodu. Mediacje równych stron, oczekiwanie na zgodę i różne podchody, liczna śmieszne i mniej śmieszne zabiegi - jak to w społeczności żydowskiej. Do rozwodu w końcu dochodzi, po czym była żona, piękna Pasza, ucieka z miasteczka. Gdy wieść się rozchodzi, zaczynają się spekulacje, co mogło się stać, plotek jest wiele łącznie z tą posądzającą męża o morderstwa, zwłaszcza, że ten też ucieka ze sztetla. Rabi i starszyzna, uznając że sprawa jest poważna, wysłać posłańca do polskiego miasteczka i niech goje zajmą się tą sprawą. Wybrano 19 letniego chłopaka, który nie miał rodziny i który nie był bardzo potrzebny w społeczności. Jankiel Lewinkopf wysłany zostaje wraz z cyganami na poszukiwanie małżonków oraz zgłoszenie gojskiej policji faktu prawdopodobnego popełnienia morderstwa.
Historia rozkręca się kiedy okazuje się że sztetl nie istnieje na żadnych mapach we współczesnym świecie. A współczesny świat to już komórki, samochody, internet. Mieszkańcom Kreskola stopniowo otwierają mi się oczy, na to co stracili przez te lata izolacji, ale też pozostają zaściankowi.
Liczne perypetie samego Jankiela oraz zamieszanie wokół m...