Zaginiony sztetl recenzja

Ta książka to alternatywna historia, która ma w sobie coś z powieści łotrzykowskiej. Małe żydowskie miasteczko Kreskol głęboko ukryte w lasach na wschodzie Polski. „Nie zauważyli” go ani hitlerowcy ani powojenne władze naszego kraju. Jak przed wiekami miasteczko żyje w tradycji żydowskiej nie znając współczesnej techniki i związanych z nią udogodnień. I wtedy jest jak u Hitchcocka: zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie wzrasta. W książce młoda mężatka Pasza, która nie chciała wychodzić za mąż, ale została do tego zmuszona, ucieka z Kreskolu i wszyscy myślą, że musiała zginąć w przepastnych lasach otaczających miasteczko. Potem ucieka jej mąż. O nim też się sądzi, że musiał albo zginąć, albo ją zabić. Jest jeszcze nieszczęsny Jankiel, właściwie wyrzutek, którego starszyzna wysyła do sąsiedniego miasteczka po ucieczce Paszy i jej męża, żeby poinformował władze o ich zaginięciu, a może, o zgrozo!, zamordowaniu. Ale tak nie jest, jest dużo ciekawiej. Pasza odnajduje się Warszawie, zresztą jako prostytutka w burdelu, zaś jej mąż w katolickim klasztorze. Oboje znają tylko język żydowski, więc ich kontakt z otoczeniem jest bardzo ograniczony. Pasza zakochuje się ze wzajemnością w Jankielu. A na drodze miłości Paszy i Jankiela, poza ich charakterami, stoi bezwzględna burdelmama i jej bandziory. Mimo elementów grozy, w książce jest wiele humoru. Ileż wart jest pseudonim nadany Paszy w burdelu „święta Teresa”. To wszystko dzieje się już po wojnie i informacja o niej i o Zagładzie to dla mieszkańców Kreskola szok. Podobnie, nie mogą oni uwierzyć w przyjście Mesjasza, czyli utworzenie państwa Izrael. Opis zderzenia mieszkańców Kreskola ze współczesnością oraz z dzisiejszą Polską, zadziwiająco prawdziwie opisaną przez amerykańskiego autora, to majstersztyk. Jak reagują oni na współczesną technikę i związane z nią udogodnienia? Czy zaadoptują się oni do współczesnego świata? Czy zaakceptuje ich współczesny świat? O tym wszystkim dowiesz się przeczytawszy tę fascynująca książkę.