Cari Mora recenzja

Twórca postaci Hannibala Lectera napisał thriller którego akcja dzieje się na Florydzie. Cała intryga w książce toczy się wokół odzyskania skarbu pozostawionego przez osławionego bossa narkotykowego, Pablo Escobara. Skarb został ukryty w domu w Miami należącym kiedyś do Escobara. Owym opuszczonym domem zajmuje się tytułowa Cari Mora, dziewczyna pochodząca z Kolumbii. A skarb usiłują zdobyć różne okropne typy zabijające bez zmrużenia oka, dzieje się.


Rzecz cała jest sprawnie napisana, krótkie rozdziały, wartka akcja, czyta się dobrze, ale tło psychologiczne czy obyczajowe właściwie nie istnieje, o książce zapomina się zaraz po przeczytaniu. To jest rozczarowujące, bo w znakomitych 'Milczeniu owiec' i 'Czerwonym smoku' tego samego autora mieliśmy fascynujące portrety psychologiczne przestępców i oficerów śledczych. Tutaj dostajemy czystą rozrywkę: strzelaniny, pościgi, zabijania, po prostu szybka akcja bez jakiejkolwiek głębi, tylko trup ściele się gęsto. Przypomina mi to bardzo książki Roberta Ludluma, który pisał na kopy książki typu zabili go i uciekł; w swoim czasie bardzo był u nas popularny, ale teraz jest słusznie zapomniany.

Kontynuując tradycje Hannibala Lectera, lubuje się Harris w opisywaniu potworów i okropieństw przez nich czynionych. W tej książce czarnym bohaterem jest niejaki Hans-Peter Schneider, właściciel maszyny do płynnej kremacji, tak że po jego ofiarach nie ma zostaje żaden ślad, ale to też jakieś wtórne. Hannibal Lecter był oryginalny i fascynujący, mimo jego potworności, Schneider jest tylko nudny i odrażający.

Jedyny potencjalnie ciekawy temat to losy tytułowej Cari Mory, która jako dziecko została siłą wcielona do antyrządowej partyzantki kolumbijskiej FARC. W partyzantce została przeszkolona, aby być bezlitosnym małym żołnierzem, cudem uciekła z tego piekła i teraz usiłuje sobie ułożyć życie na Florydzie mając słabe papiery imigracyjne. Niestety, autor tego wątku nie pogłębia.

W czasie lektury miałem wrażenie czytania scenariusza hollywoodzkiego thrillera klasy B: dużo bijatyk, morderstw, złych bohaterów a na końcu i tak mamy happy end. Wygląda na to, że Harris napisał tę książkę ot tak, na odczepnego, dla kasy, brak tu pasji i zaangażowania jego poprzednich pozycji.