Jeśli chcesz wiedzieć o czym opowiada powieść „Koniec mężczyzn” Chrisitiny Sweeney-Baird przypomnij sobie wszystko to, co wydarzyło się przez ostatnie lata życia z pandemią.
Chrisitina Sweeney-Baird rozpoczęła pisanie powieści w 2018 roku. Wtedy świat nie wiedział nic o nowym koronawirusie. Wtedy rozważania autorki można było potraktować jako wybujałą wyobraźnię. Wtedy nikt nie wiedział, że świat będzie podobny do tego przedstawionego w książce…
„Koniec mężczyzn” to wbrew tytułowi historie kobiet. Szkocja, 2025 rok. Amanda pracuje na oddziale ratunkowym. Każdy dzień przypomina rutynę – szczyt listopada to kontuzje spowodowane sportami zimowymi, typowe kaszle, katary i podwyższone temperatury. Zainteresowanie kobiety wzbudza kolejna infekcja, która o dziwo dotyka jedynie mężczyzn. Kilka z nich kończy się śmiercią, której źródło upatrywane jest w sepsie trawiącej organizm. Jak się za chwilę okaże to początek pandemii, a nowa śmiertelna choroba atakuje tylko mężczyzn. Wirus potrafi utrzymać się kilkadziesiąt godzin na powierzchni, infekcja rozwija się w ciągu kilku dni do złudzenia przypominając grypę, kobiety jedynie przenoszą wirusa, większość z nich to przypadki bezobjawowej choroby. Ulice się wyludniają, firmy zawieszają działalność, zostaje ograniczony dostęp do produktów i usług, lotniska przeżywają paraliż. Nie ma lekarstwa, prace nad szczepionką trwają, a służba zdrowia z dnia na dzień traci wydolność. Znacie to?
Choć tematu pandemii mam po dziurki w nosie zadziwiająco porwała mnie lektura. Może dlatego, że łatwiej czytać o oswojonych lękach. Gdybym czytała tę książkę przed 2020 rokiem pewnie lekko uśmiechałabym się pod nosem – przecież to wszystko jest niemożliwe! Mimo miksowania kilku gatunków czyta się zaskakująco przyjemnie – przede wszystkim jest to dystopia z elementami science-fiction, mamy tu niewielkie elementy thrillera i spore dramatu oraz wątki obyczajowe. Nie brakuje tu również nawiązania do polityki i panujących układów. Nie zapomnijmy także, że zawsze i wszędzie rządzi pieniądz. Z biegiem akcji pojawiają się nowi bohaterowie – przedstawiciele różnych grup społecznych, politycznych, zawodowych i narodowości. O jednych dowiemy się więcej, inni zagrają mniejszą rolą w „Końcu mężczyzn”. Rozdzieleniu fabuły na rozdziały i oddanie głosu różnym osobom ożywia fabułę, a także mobilizuje do skupienia by łączyć elementy układanki. Najmniej udane jest zakończenie – przeciągnięte, trochę bez pomysłu, trochę niedokończone, trochę o niczym.
Chrisitina Sweeney-Baird stawia na kobiety. One są zdolne przeżyć, zdolne uratować populację. Z drugiej strony świat bez mężczyzn przedstawia jako niepełny i niekompletny, a kobiety po ich stracie rozbite i słabe. Macie świadomość ile zawodów wykonują jedynie mężczyźni? Znamy nasz świat radzący sobie z pandemią, a Sweeney-Baird idzie dalej – jej świat dotyka reglamentacja, szersze i bardziej znaczące zakazy i nakazy, zasady dotyczące nowych narodzin. Poza tym świat bez mężczyzn to dość nierealna i przerażająca wizja.
„Koniec mężczyzn” to ciekawy pomysł na fabułę i całkiem udane wykonanie. Scenariusz życia. Wyścig z czasem. Bohaterom towarzyszy nieustanny lęk o przyszłość, strach o rodziny i bliskich. Pamiętajcie, że autorka w pewien sposób przewidziała przyszłość (serio, aż nie chce się wierzyć!). Osobiście przeszkadzały rozdmuchane feministyczne akcenty i wątki homoseksualne, ale że to świat kobiet mogę przymknąć oko. Na szczęście tłumaczka (Dorota Konowrocka-Sawa) oszczędziła zalewu feminatyw.
„Koniec mężczyzn” prowokuje, intryguje i skłania do refleksji. Czy warto? Przekonajcie się sami.
Christina Sweeney-Baird urodziła się w 1993 roku i dorastała w północnym Londynie i Glasgow. Studiowała prawo na Uniwersytecie w Cambridge. Pracuje jako prawnik ds. sporów korporacyjnych w Londynie.