Życie pisze różne scenariusze, mniejsze i większe ciosy nieobce są niemal każdemu z nas. Co jednak stanie się w chwili, gdy wszystko to co dobrze znamy, cenimy, kochany runie nagle w przepaść? Czy damy radę patrzeć z optymizmem w przyszłość, jeśli świat okaże się areną okrutnych wyroków losu - i to na skalę światową? Czy będzie nas jeszcze stać na przywilej nadziei?
To tylko kilka pytań, które budzą się w czytelniku podczas spotkania z historią opisana przez Christinę Sweeney-Baird w "Końcu mężczyzn". Mogę chyba śmiało powiedzieć, że właśnie ów pytania są najmocniejszą stroną tej książki. Na część z nich być może nigdy nie będziemy musieli poznać odpowiedzi (oby!) , inne niekoniecznie nam się spodobają.
Szkocja, rok 2025, na oczach doktor Amandy MacLean umiera nagle pacjent, wkrótce to samo dotyka kolejną osobę, której stan jeszcze przed momentem był całkiem dobry. Świat staje w obliczu agresywnej, śmiertelnej choroby, która atakuje tylko mężczyzn i bardzo szybko się rozprzestrzenia. Globalna pandemia sukcesywnie obnaża kolejne problemy związane z tragiczną śmiertelnością połowy społeczeństwa. Autorce udaje się przyjrzeć temu procesowi niemal pod każdym możliwym kątem, z różnych perspektyw i punktów wyjścia. Przy czym - dzięki swoim obserwatorkom i uczestniczkom wydarzeń - nie narzuca nam swoich spostrzeżeń, pozostając bezstronnym dokumentatorem przemiany rzeczywistości.
Jakie zmiany zajdą w św...