Zazdrość ludzka nie zna granic. Niestety ujawnia się na wielu płaszczyznach egzystencji. Staje się bronią masowego rażenia, niosącą śmierć i siejącą spustoszenie. Słowa mają moc, a słowa zawiści w dwójnasób nasączone są nienawiścią. Bywa, że rzucane na wiatr unicestwiają i niszczą, nikt jednak nie ponosi za nie bezpośredniej odpowiedzialności. Prawdą jest bowiem, że plotka wylatuje wróblem, a wraca wołem.
W najnowszej powieści Hanny Greń pojawiają się dobrze znane postaci. To kontynuacja cyklu „Śmiertelne wyliczanki”. Autorka realizuje założenia powieści kryminalnej. Fabuła osnuta jest wokół przestępstwa, ukazuje metody i formy zastosowane w celu rozwiązania zagadki, ujawnienia mechanizmów działania sprawcy i odkrycia jego morderczej twarzy.
Bohaterowie to bielscy policjanci, którzy zostali przydzieleni do rozwikłania zagadkowych morderstw, które popełnione zostały w spokojnej dzielnicy miasta. Kilka ofiar, na pierwszy rzut oka absolutnie ze sobą niepowiązanych. Sprawy, które po dość spektakularnym początku, utknęły w martwym punkcie. Trzy różne sprawy, trzech funkcjonariuszy, którym spędzają one sen z powiek. Jedno miejsce zbrodni. Dla niektórych terra incognita, dla innych spokojne miejsce do życia.
Funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku- Białej otrzymują informację o morderstwie dokonanym w Dolinie Kromparku. Ofiara odnaleziona w okolicznościach sugerujących konkretny sposób zabójstwa, ale czy na pewno? Kiedy pojawiają się kolejne zbrodnie, w Komorowicach robi się naprawdę nerwowo… Każdy może być włączony do grona podejrzanych, a nie każde alibi jest na tyle mocne, by zapewnić spokój.
Na uwagę zasługuje sposób przedstawienia pierwszoplanowych bohaterów- policjantów. To oni bowiem w powieści grają pierwsze skrzypce. Osadzeni zostali w realnym, zwykłym życiu. Bez supermocy i gadżetów legendarnego agenta. Przychodzą do pracy z bagażem swoich doświadczeń, z problemami i radościami dnia codziennego. Po ludzku przeżywają wzloty i upadki, ponoszą porażki i odnoszą zwycięstwa. Nie bez znaczenia jest tu zawodowa lojalność, ale i zwyczajna przyjaźń. Policjanci ukazują swoją drugą twarz. Bywają też momenty, że więcej emocji budzi prywatne życie Nakiego, Mali czy Wilka niż sama sprawa. Właśnie ze względu na swoje mocne i słabe strony budzą sympatię, co w żadnej mierze nie stanowi ujmy dla ich profesjonalizmu. Prowadzą czytelnika krok po kroku przez cały proces dedukcyjny aż do dość zaskakującego finału.
Świat przedstawiony jest mocno zorganizowany topograficznie. Niemal z precyzją krajoznawczego przewodnika ukazane są miejsca zbrodni i inne ważne dla fabuły rejony. Przestrzeń w powieści odgrywa znaczącą rolę. Pełni ważną funkcję w rozwoju fabuły, bowiem to miejsce zbrodni jest kluczowe dla całego procesu demaskowania sprawcy. Wprowadzony został też pewien koloryt lokalny, jak na przykład bielskie krówki, z których każdy mieszkaniec tego miasta jest niemal dumny. Interesujący jest też opis tworzenia komputerowego portretu pamięciowego. Autorka wykorzystała w tym przypadku pewne nowinki techniczne, co dodatkowo wzmocniło ciekawość odbiorcy. Sama zagadka kryminalna jest wieloaspektowa, co sprawia, że jej rozwiązanie nie jest sprawą prostą. Wielokrotnie mylne tropy prowadzą na manowce, co zwiększa determinację w poznaniu prawdy.
Język powieści jest podporządkowany gatunkowi, występuje zróżnicowanie środowiskowe, wprowadzono elementy charakterystyczne dla słownika młodzieży, ale również zastosowano policyjną „gwarę branżową”.
Niewątpliwym atutem tej powieści jest umożliwienie czytelnikowi przeniknięcia do świata funkcjonariuszy. Uczestniczenia w konkretnych czynnościach operacyjnych i dochodzeniowych, przynależenia do grupy.
Książkę czyta się bardzo dobrze, przedstawiona intryga budzi zaciekawienie i powoduje chęć rozwiązania zagadki. Umiejscowienie akcji w Komorowicach, tuż obok… niedaleko… w znacznym stopniu i subiektywnym odczuciu podwyższa atrakcyjność powieści.