Książka jest arcydziełem literatury epistolarnej, przy okazji wspaniałym przedstawieniem filozofii i praktyki hedonizmu i libertynizmu, które święciły tryumfy w XVIII wiecznej Francji. Niezawodny Boy w uwagach tłumacza sprzed stu lat (które należy czytać na końcu, bo streszcza książkę) daje oto taki opis owej epoki: „Miejsce sentymentalnej gwary zajmuje u mężczyzn zuchwalstwo, impertynencja, smaganie szyderstwem najtkliwszych potrzeb serca. Posiąść kobietę, ani jednym czulszym słowem nie budując pomostu do usprawiedliwienia jej słabości: więcej nawet, stawiając jej przed oczy wspomnienie człowieka, którego kocha i zdradza, oto znamienny rys intelektualnej rozpusty wyziębłych don Juanów”.
Trudno się nie fascynować parą cyników którzy dominują w książce: wicehrabią de Valmont i markizą de Merteuil. To ludzie inteligentni, na wskroś zepsuci i mający upodobanie w manipulacji, w układaniu losów ludzkich na szachownicy życia. Ich humor, cynizm, bezwzględność przykuwają uwagę, tak jak fascynuje zło w czystej postaci.
Książka jest pełna wspaniałych sentencji, w których lubuje się zwłaszcza markiza de Merteuil. Mówi oto o obecnym kochanku: „Biedaczek mój, jakiż on tkliwy! Cóż to za urodzony kochanek! Jak on umie żywo czuć i wyrażać uczucia! W głowie mi się kręci na samo wspomnienie. Doprawdy, nieopisane szczęście, jakie on znajduje w przekonaniu o mej miłości, gotowe mnie jeszcze do niego przywiązać.” Albo komentując miłosną porażkę Valmonta: „Cóż chcesz, aby zrobiła biedna kobieta, która się poddaje, a której się nie bierze? Nie pozostaje jej nic innego, jak tylko ratować honor”. Jest takich perełek więcej.
Są też w książce inni uczestnicy dramatu: naiwni i prawdziwie czujący; oczywiście zupełnie bezbronni wobec pary wyrachowanych manipulatorów, wpadają w ich pajęcze sieci jak muchy. Niemniej czyste uczucia nowicjuszy bliższe mi są niż cynizm starych wyjadaczy.
W pewnym momencie to co było grą czy zabawą staje się dramatem, tragedią, łamią się życia ludzkie, a wszystko kończy się źle. Niemniej mam wrażenie, że szanowny autor nieco się przestraszył wymowy książki i dopisał bogobojne zakończenie, które jakoś mi lekko zgrzyta, mogli nasi cynicy i manipulatorzy wygrać, jak to się często w życiu zdarza... Bo i ich niektóre ofiary (de Prévan) nie były bez winy...
Boy ma nadzieję, że dzieło owe, sto lat temu skandalizująca, trafi na półkę klasyków; to marzenie się spełniło. Dobrze by było jeszcze dodać to arcydzieło pełne erotyzmu i cynizmu do spisu lektur: na pewno nasza młodzież dorastająca w czasach hedonizmu, szybkiego seksu i portali randkowych lepiej by je zrozumiała niż cierpienia młodego Wertera...
Słuchałem audiobooka znakomicie czytanego przez zespół aktorów, wyróżnia się zwłaszcza Joanna Jeżewska interpretująca rolę markizy de Merteuil.