Do książki musiałam podejść dwa razy, pierwszy raz czytałam ją około trzy miesiące temu, ale utknęłam w połowie i musiałam ją odłożyć. Również ze względu na akcję, nie byłam w stanie od razu przez nią przebrnąć. Może dlatego, że wszystkie wydarzenia przedstawiane są z drobiazgową dokładnością, a w niektórych momentach uważam nawet, że autorka była aż nadto skrupulatna w opisywaniu niektórych zdarzeń.
Muszę przyznać, że książkę czytało mi się bardzo powoli, powiedziałabym nawet, że wręcz opornie i nie mam pojęcia z czego to wynikało. Niejednokrotnie nie byłam w stanie zrozumieć bohaterki, nie pojmowałam co siedzi w jej umyśle, dlaczego postępuje w taki sposób, a nie w inny. Jednak już pod koniec opowieści, na ostatnich stronach, kiedy wszystko zaczęło się stopniowo wyjaśniać, ja zaczęłam bardziej akceptować historię przedstawioną przez Tarryn Fisher, ponieważ wcześniej wydawała mi się ona zbyt absurdalna.
Na ogromny plus zasługuje tutaj autentyczność głównej bohaterki, pomimo jej osobowości i faktu, że nigdy nie chciałabym spotkać Margo w realnym życiu, ku mojemu przerażeniu jestem w stanie wyobrazić sobie, że taka osoba naprawdę istnieje. Kolejnym aspektem, który w mojej ocenie zasługuje na pochwałę, jest notatka od autorki na samym końcu książki, w której dokładnie opisuje co tak naprawdę zmotywowało ją do napisania tej pozycji, dokładnie wyjaśnia jakie były jej intencje. W zasadzie podaje nam gotową jak na tacy lekcję, jaką powinniśmy wynieść z lektury.
Natomiast wielkim minusem była dla mnie druga połowa książki, gdzie autorka dokonała ogromnych skoków czasowych, powodując przy tym, że niejednokrotnie pogubiłam się w historii. W przeciągu 6 stron akcja potrafiła przeskoczyć najpierw o 6 miesięcy a następnie o rok. Wyglądało to tak, jakby zamiarem Tarryn było jak najszybsze zakończenie tego rozdział, co mogło być spowodowane tym, że nie miała już na niego pomysłu a szybko chciała popchnąć wydarzenia w przód.
Nie jestem również przekonana co do samego zakończenia, które z jednej strony szokuje, ale z drugiej strony dla mnie było niezrozumiałe. Co prawda, jeśli mamy tutaj na myśli aspekty medyczne, to jeszcze byłam w stanie je zrozumieć, nawet powiem więcej, w ogóle mnie to nie zdziwiło. Jednakże osobiście nie lubię książek, w których historia zostaje niedopowiedziana, a w tej zdecydowanie znajdziemy wiele wątków, które wymagałyby dopracowania.
Podsumowując "Margo", autorstwa Tarryn Fisher to dobrze napisany thriller psychologiczny, którego akcja szybko nabiera tempa, co dla jednych będzie doskonałą okazją do pochłonięcia książki w jeden wieczór, a dla innych, w tym również mnie, będzie powodem, dla którego odłożymy książkę na chwilę, aby po prostu ochłonąć lub przemyśleć to, co właśnie się wydarzyło. Narracja pierwszoosobowa daje nam możliwość lepszego zrozumienia intencji bohaterki, a sam wątek choroby psychicznej jest tutaj świetnie przedstawiony, jednak nie jest on do końca wytłumaczony tak jak być powinien, nie znamy między innymi dokładnej diagnozy czy przyczyny schorzenia. Co prawda możemy domyślić się tego sami, jednak nie jestem do końca przekonana czy właśnie o to chodziło autorce. Zakończenie książki również nie daje nam jednoznacznych odpowiedzi, za to powoduje, że powstają kolejne pytania.
A takie w mojej głowie pojawiły się trzy.
Jaki wpływ na naszą osobowość ma nasze dzieciństwo i dom, który stwarzają nam rodzice ?
Czy każde przestępstwo da się usprawiedliwić ?
Czy istnieje dobry powód żeby zabić ?