Pamiętam czasy, kiedy polska fantastyka wydawała mi się nudna i oklepana. Nie było to spowodowane kiepskimi doświadczeniami z tą literaturą, ale moim uprzedzeniem do tego, co polskie. Niestety, ale miałam odczucia, że wszystko, co zagraniczne jest lepsze. Przyszedł jednak taki moment w moim życiu, kiedy postanowiłam dać szansę polskim autorom. Dzisiaj cieszę się, że podjęłam taką decyzję, bo dzięki temu poznałam wiele naprawdę dobrych opowieści i utalentowanych autorów. Katarzynę Wycisk poznałam, czytając powieść Krew Nowych Bogów, która tak bardzo mi się spodobała, że musiałam przysiąść do Falconu. Pierwsza część, choć miała swoje niedociągnięcia, przyciągnęła mnie do siebie i sprawiła, że kolejne tomy powędrowały na moją półkę.
Po nieudanej próbie odbicia Jeden z rąk Falconu, Alex zostaje uwięziona w Kwaterze Głównej. Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie samodzielnie uwolnić siebie i przyjaciół z pułapki. Dodatkowo przytłacza ją świadomość, że pozostałym nie udało się przeżyć i nie ma nikogo, kogo mogłaby poprosić o pomoc. Choć umowa zawarta między jej matką a szefem Falconu, zapewnia jej bezpieczeństwo i wolność, Alex decyduje się dobrowolnie i na własnych warunkach zostać w Organizacji. Zawiera własną umowę z Jackiem Winterem i rozpoczyna szkolenie, mając nadzieję, że prędzej czy później znajdzie sposób, by wraz z Jeden i Trzy uciec z Kwatery Głównej. Czy im się uda? Czy Alex znajdzie sprzymierzeńców, którzy zaryzykują własne życie, by pomóc im odzyskać wolność?
Falcon: Na rozstaju dróg potraktował mnie niemal tak samo, jak jego pierwsza część. Były momenty, od których nie mogłam się oderwać, ale były również takie, które najchętniej bym pominęła. Zdecydowanie irytują mnie wszystkie rozmyślania i użalania się nad własnym losem. Oczywiście doskonale rozumiem, że Alex znalazła się w trudnej sytuacji, ale jednak wspominanie o tym jak jej ciężko prawie na każdym kroku trochę mnie męczyło. Jest to jednak tylko jeden mankament, ponieważ już sama postać dziewczyny nie jest tak denerwująca jak w pierwszej części. Wtedy miałam jej serdecznie dosyć, tutaj natomiast chętnie pominęłabym tylko niektóre fragmenty. Natomiast sceny pisane trzecioosobowo są absolutnie cudowne. Nie mogłam się od nich oderwać i tylko patrzyłam, jak uciekają mi kolejne strony. To samo zresztą zaczęło się dziać mniej więcej od połowy książki również ze scenami z perspektywy głównej bohaterki, aż w końcu dobrnęłam do tej ostatniej, po której miałam ochotę wykrzyczeć autorce w twarz, że TAKICH RZECZY SIĘ NIE ROBI!
Podoba mi się sposób w jaki jest przedstawiony Falcon. Wiele razy podczas czytania zastanawiałam się, czy Organizacja nie ma racji. Oczywiście pomijam tutaj mordowanie tych, którzy są im przeciwni lub w jakikolwiek sposób im podpadną. Natomiast samo szkolenie dzieci obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami, odizolowanie ich od społeczeństwa, dla którego mogą stanowić zagrożenie, uczenie panowania nad emocjami i mocami – to wszystko wydaje się być dobre i mimowolnie zastanawiałam się nad tym jak Jeden i Trzy poradziliby sobie w świecie bez pomocy Falconu. Obaj obdarzeni są mocą, która w niepowołanych rękach stanowi olbrzymie zagrożenie dla każdego, kto tylko znalazłby się w zasięgu. Ile osób by zginęło, gdyby jako dzieci nie odbyliby odpowiedniego szkolenia? Czy byłoby ich więcej niż na służbie u Wintera, czy mniej? Falcon jest złą organizacją, ale nie wszystko w niej jest złe. Czytając Na rozstaju dróg wielokrotnie tego typu myśli pojawiały się w mojej głowie. Czy gdyby tylko zastąpić Jacka Wintera kimś innym, Organizacja mogłaby stać się czymś dobrym i pożytecznym?
Katarzyna Wycisk i jej powieści są jednym z przykładów, że polscy autorzy i polska fantastyka wcale nie odbiega od zagranicznych. Świetnie bawiłam się przy drugiej części opowieści o Alex i Falconie, i z niecierpliwością oczekują, kiedy zasiądę do trzeciego tomu. Zwłaszcza, że autorka ma ten cudowny talent, dzięki któremu zakończenie jej powieści wgniata w fotel, a my chcemy jak najszybciej poznać dalsze losy bohaterów. Tym razem jest tak samo, ale jeszcze mocniej. Tym razem autorka nie wgniotła mnie w fotel, ale w podłogę i to razem z fotelem.