Już któryś raz z rzędu daję się zaskoczyć czytanej książce. Tak było i tym razem.
Kiedy podjęłam się zrecenzowania książki "Wiara, nadzieja, miłość" młodej autorki Moniki Jagodzińskiej pomyślałam, że będzie to czytadełko (wiem, bardzo przepraszam) dla młodzieży. O ich mało znaczących, dla dorosłych, problemach czy o szkolnym życiu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że to tak wartościowa pozycja, traktująca o niesamowicie ważnych kwestiach, że nie tylko młodzież ale może właśnie przede wszystkim dorośli, rodzice, powinni ją przeczytać.
"Gimnazjum jest dziwnym okresem w życiu człowieka. Z jednej strony nie jest się już małym dzieckiem, ale z drugiej - do dorosłości jeszcze daleko. Ma się już poczucie świadomośći otaczającego nas świata, ale brak doświadczenia i bystrego, często trzeźwego spojrzenia. Człowiek marzy, wierzy, szuka. Chce czegoś od życia. Znajduje w sobie siłę. Jest pełen pozytywnej energii, bo wie, że świat stoi przed nim otowrem. To jedna strona medalu. Jest też druga: okres buntu, wchodzenia w złe towarzystwo. Nie ukrywajmy, każdy chce być lubiany. Nikt nie chce zostać sam. nikt nie chce zostać zapomniany. Pominiety. Odizolowany ..."
Poznajemy Dianę, szesnastoletnią uczennicę trzeciej klasy gimnazjum, której waga pokazuje trochę więcej niż u innych. Z tego też powodu dziewczyna jest prześladowana w szkole. Ze strony rówieśników doświadcza przemocy, która przybiera różne formy od niewybrednych żartów czy złośliwych komentarzy poprzez publikowanie jej zdjęć na facebooku z prześmiewczymi opisami. Każdy wieczór poprzedzający pójście do szkoły powoduje u niej potoki łez. Dziewczyna w sobie upatruje winy.
Pewne wydarzenie sprawia, że Diana postanawia się zmienić, zawalczyć o siebie. Ćwiczenia, zmiana żywienia przynosi efekty, które oprócz niej samej zauważają także inni.
"Z każdym kolejnym zrzuconym kilogramem czułam się pewniejsza siebie. Nie tylko waga pokzaywała mi zmianę, lez także lustro nie pozostawało obojętne. Widziałam, jak się zmniejszam. Ubrania zaczynały na mnie wisieć. Co więcej, byłam z siebie dumna, chyba po raz pierwszy w życiu. Nie chodziło tylko o wygląd. Chodziło o to, co dzieki zianie zyskiwałam, fizycznie jak i psychicznie.
Dziewczyna traci jednak kontrolę nad swoimi dzianiami. Jej chęć zmiany wymyka się spod kontroli i dziewczyna z jednej choroby jaką jest otyłość wpada w kolejną, anoreksję. Wszelkie podjęte działania pchają Dianę ku krawędzi przepaści. Tragedia, która dotyka dziewczynę paradoksalnie ją od tej krawędzi odsuwa.
Prostym językiem autorka przekazuje nam niesamowicie mądre przemyślenia. Niewielka ilość stron niesie ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny. Nie tylko jest tu poruszony problem odżywiania ale znajdziemy tu także stratę czy poniżenie, odrzucenie, walkę o samą siebie, wyobcowanie wśród młodzieży.
Książkę czyta się niebywale szybko chociaż nie powiem, że łatwo. Możemy poczuć albo przynajmniej spróbować wczuć się w położenie Diany. Odsunięta na margines z powodu wyglądu. Jak to brzmi? Czyż nie powinno być tak, że wygląd jest bez znaczenia a ważniejsze jest to jakim jest się człowiekiem?
Dzieci potrafią być okrutne, bezwzględne w swoich ocenach. Rzucone od niechcenia słowo może przybrać formę kuli śnieżnej, która zniszczy wszystko na swojej drodze. Tak jest też z prześladowaniem. Jak łatwo jest zniszczyć dziecko, nastolatkę, człowieka jednym słowem, działaniem czy wręcz zaniechaniem. Widząc przemoc, niekoniecznie fizyczną, reagujesz czy odwracasz wzrok? Czego uczysz swoje dzieci? Czy bycie innym to naprawdę powód do tego by kogoś zniszczyć? Nie zawsze treść w książce to fikcja literacka. Ile dzieci cierpi jak Diana w ciszy, w samotności, odrzuceni i niekochani.
Minimalistyczna okładka nie zachęciłaby mnie do przeczytania. Teraz widzę ile bym straciła kierując się tylko oczami. Po przeczytaniu czuję niedosyt. Mam wrażenie, że koniec można by było bardziej dopracować a problemy z odżywaniem bardziej rozwinąć ale to tylko moje subiektywne odczucie.
Warto zapoznać się z tą pozycją.