"Miotał się, nic nie rozumiał, a jednocześnie wszystko było takie jasne. Oczywiste. Ale on wciąż bał się przyjąć to do wiadomości. Nie zrozumie tego do końca, stwierdził, jeśli nie spojrzy sobie w oczy w swoim lustrzanym odbiciu i nie uświadomi sobie, kim naprawdę jest."
Eryk "Storm" Burzyński jest u szczytu sławy. Właśnie wygrał kolejny pojedynek i został mistrzem wagi półciężkiej w boksie. Mogłoby się wydawać, że ma wszystko, niesamowitą karierę, własny klub, piękną i sławną dziewczynę. Jego nazwisko nie schodzi z pierwszych stron gazet. Jednak pomimo wielu sukcesów Eryk nie może żyć tak, jakby chciał.
Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach zostaje zamordowany kolega Eryka i jednocześnie pomocnik trenera do rozwiązania sprawy zostaje przydzielony wrocławski podkomisarz Kamil Willman.
Willman niedawno rozwiódł się z żoną i całkowicie oddaje się pracy, która nigdy nie była jego marzeniem.
Kontakty obu panów szybko zaczną wychodzić poza służbowe ramy, co dla Kamila będzie mocno zaskakujące, nietypowe i nowe.
"Znalazł kogoś, z kim mógłby przeciwstawić się światu i pokazać, że każdy ma prawo do szczęścia, do miłości. Bo miłość to miłość, jeśli nikogo nie rani, musi być dobrem."
Bokser i policjant. Dwie alfy. Mam wrażenie, że zajęcia typowo męskie miały pokazać, jak społeczeństwo reaguje na takie relacje. Autorki pokazały także różne reakcje rodzin. Eryś, mimo że adoptowany, został wychowany w atmosferze miłości i wzajemnego zrozumienia. Każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej i mama Storma jest tego najlepszym przykładem. Od początku chce, żeby jej syn był szczęśliwy. Jako mama też tego chcę i po cichu mam nadzieję, że moi synowie wiedzą, że zawsze stanę za nimi murem. Tak, jak to robiła pani Burzyńska. Kamil nie miał tego szczęścia. Wychowywany twardą ręką, przez ojca homofoba nie mógł liczyć na zrozumienie i wsparcie. Jakże ciężko jest nie być zaakceptowanym przez swoich najbliższych.
Ależ mi się to dobrze czytało. I tu nawet nie chodzi o toczące się śledztwo i wątek kryminalny ale bardziej o pokazanie rodzącego się uczucia. Zakochani zawsze chcą pokazać światu, jak bardzo się kochają, jednak nie zawsze jest to takie łatwe. Jakże ciężko żyć w kraju, który poza bielą i czernią nie pozwala na odcienie szarości. Jak ciężko musi być kochać w ukryciu i tak naprawdę nie móc być sobą. Żadna z orientacji sama w sobie nie jest zaburzeniem i nie powinna być tak traktowana. Niby to takie oczywiste ale kiedy prezydent mojego kraju mówi, że "próbuje się nam wmówić, że to nie ludzie, tylko ideologia" to się włos na głowie jeży. A przecież miłość to miłość. Głośno mówimy o tolerancji, ale niekiedy to tylko puste słowa, wydmuszka. Mówimy, że akceptujemy, ale wtedy, kiedy wpisuje się to w ramy tak zwanej normalności i kiedy nam to pasuje.
Czasami burza jest potrzebna, a towarzyszący jej deszcz jest oczyszczający. Ja dałam się wciągnąć. Ciekawe jak Wy ją odbierzecie.
"...nie warto iść na ustępstwa, żeby zrobić komuś przyjemność i żyć wedle jego zasad, przekonań, czy... skłonności. Życie ma się jedno i trzeba je przeżyć tak, aby w przyszłości nie odczuwać męczącego ból po latach spędzonych bez celu."