Zdrowy styl życia jest szeroko promowany. Coraz więcej osób zwraca uwagę na to co je i decyduje się na regularną aktywność fizyczną. Granica pomiędzy byciem fit, a chorobą jest bardzo cienka. Stawianie sobie kolejnych celów może okazać się niebezpieczne. Czy idealne ciało można w ogóle osiągnąć?
Fabuła
Diana kończy gimnazjum. Nigdy nie należała do elity szkoły Kilka kilo za dużo, jedna, ale za to bardzo oddana, przyjaciółka sprawiają, że jest wdzięcznym obiektem do żartów. Dziewczyna postanawia udowodnić sobie i szkolnym dowcipnisiom, że jest wytrwała. Nowa figura ma być receptą na nowe życie. Diana zaczyna regularnie ćwiczyć, rezygnuje ze słodyczy i gotowych dań. Kiedy efekty zaczynają być widoczne słyszy wiele komplementów ze strony kolegów i koleżanek. Uskrzydlona dziewczyna nie zamierza zwalniać. Tylko jeden krok, tylko jeden kilogram dzieli ją od idealnego życia. Wycieńczony organizm nie daje rady. Diagnoza nie jest trudna do postawienia – ANOREKSJA.
"Nie jestem idealna. Nikt z nas nie jest. Czym się wyróżniałam? Tym, że mnie na każdym kroku o tym przypominano."[1]
Książka składa się z trzech rozdziałów.
Tak jak w tytule, wiara, nadzieje i miłość mają w historii Diany swoje miejsce. Nastolatka mocno wierzy, że dzięki ciężkiej pracy zmieni swoją figurę oraz pozycję na drabinie popularności. Kiedy zostają u niej zdiagnozowane zaburzenia odżywiania, ona oraz jej najbliżsi mają nadzieję, ze uda się pokonać chorobę. A co jest najlepszym antidotum na problemy? Miłość. Spotkanie kogoś, kto nas w 100 % akceptuje.
To co napisała Monika Jagodzińska to bardzo dramatyczny monolog. I ja, o dziwo, ten dramatyzm kupuję.
Diana to wrażliwa dziewczyna, która zmaga się z niską samooceną. Bardzo przeżywa wszelkie porażki. Przy pomocy takiej bohaterki Monika Jagodzińska wspaniale pokazuje, ze każdy z nas ma inną wytrzymałość psychiczną. Po jednej osobie, głupi komentarz spłynie jak po kaczce, druga z jego powodu nie będzie spała przez dwie noce. Nie powinniśmy się naszej wrażliwości wstydzić. Możemy głośno mówić, że pewne zachowania sprawiają nam przykrość. Zamknięcie się w skorupie nie prowadzi do niczego dobrego. Trzeba wyjść, podejść do osoby, której ufamy i poprosić o pomoc.
"Brak mi sił na to wszystko. Mam walczyć o siebie, a tak naprawdę walczę ze sobą. Kto wygra? Kto przegra?"[2]
Na koniec
Po przeczytaniu "Wiara, nadzieja, miłość" miałam ochotę napisać do autorki i zapytać, czy opisała prawdziwą historię, jednak stwierdziłam, że nie jest to istotne. Nie ma dla mnie różnicy, czy Monika Jagodzińska przedstawiła własne doświadczenia, czy koleżanki, a może książka powstała w oparciu o literaturę, która ją zafascynowała. Dla mnie liczy się, że podjęła próbę przekazania jakie emocje towarzyszą przy chorobach związanych z zaburzeniem odżywiania. Może mogła napisać nieco więcej o tym jak wygląda sama terapia. Takie informacje mogłyby ośmielić osoby, które się jej boją. Jednak i bez tego Wiara, nadzieja, miłość publikacja króciutka, ale spójna. A jej przesłanie brzmi dla mnie Nie wstydź się być sobą.
[1] Monika Jagodzińska, "Wiara, nadzieja, miłość", wyd. Psychoskok, Konin 2018, s. 8
[2] Tamże, s. 33.