‘Oczarować może okładką. Jak we wnętrzu książki czytamy widzimy na niej obraz Stanisława Gałązki. Tego samego, który napisał „Chmielew i jego mieszkańcy”. Najwidoczniej Gałązka był wszechstronnie utalentowany. Utalentowany, lecz, tak myślę, nieznany szerszemu gronowi czytelników/zwiedzających malarskie galerie.
Bogiem a prawdą książka została wydana dzięki rodzinie pana Stanisława. Syn Autora, Euzebiusz, przepisał tekst czyli przygotował go do druku. Wnuk, Dariusz, napisał słowo wstępne. Prawnuczka, Kinga, wybrała jeden z obrazów swego antenata, by zaprezentować go na okładce. Śmiem wątpić, żeby tekst „Chmielew i jego mieszkańcy” dotarł choćby do … Warszawy. Byłyby na ten temat jakoweś wzmianki w przedmowie.
Z Warszawy do Chmielewa, w roku 2022, jedzie się, tak na oko licząc, dwie godziny. Niezbyt długa to podróż. Jednak sięgając po książkę Gałązki, musimy mieć świadomość iż są to jednak dwa różne światy. Sto lat temu, gdy tekst „Chmielewa” powstawał, te dwa miejsca zapewne jeszcze bardziej się różniły niż teraz. Nowy Świat, Krakowskie, Marszałkowska oświetlone neonami. Co krok kawiarnia, gwar, śmiechy, muzyka.
A w Chmielewie … Z ballady którą zostawił nam Stanisław Gałązka, wynika jedno. To nie było dobre miejsce dla ludzi. Częste kłótnie, o drobiazgi dnia codziennego, wyciągnięte wprost z komedii Zbigniewa Chęcińskiego „Sami swoi”, są wątkiem przewodnim „Chmielewa”. Drugim wątkiem opowieści Gałązki powinny być miłość, ślub i wesela. To jakoś ze sobą współgra, współbrzmi. Z jednej strony wyzwiska, z drugiej marsz weselny. Czyż tak nie było w przypadku Ani Kargulówny i Zenka Adamca? Polska wsi spokojna, polska wsi wesoła, cytując klasyka. A może inne zdanie zastosujmy: „Taka gmina”. Ten głos w sprawie polskiej wsi, autorstwa Wojciecha Młynarskiego, jest jednoznaczny. Nic nie zmienisz, człowieku, na to wszystko. Już tacy jesteśmy.
Podejrzewam po cichu, że Stanisław Gałązka niezbyt lubił swoich pobratymców, i mógł tu i tam, jak to się mówi potocznie, zbyt subiektywnie popatrzeć na wydarzenia. Mógł nadużyć owej szczerości pisarza-biografisty, którą powinien posiadać każdy kto pisze o miejscu w którym się urodził i wychował. Nie wiem co powodowało panem Stanisławem, lecz niezbyt mi się to podoba. Obiektywizm w przypadku takich publikacji jak „Chmielew” jest wskazany.
Z drugiej strony miedzy można powiedzieć że sąsiedzi pana Gałązki nie byli bogatym narodem. Stąd te wszystkie kradzieże, frustracje, kłótnie. Ale czy tylko złe rzeczy działy się na terenie wsi Chmielew? Oczywiście – nie. Ale nie opowiem o nich, sami zajrzyjcie do książeczki.
A przecież Stanisław Gałązka znał wszystkich swoich sąsiadów. Czytając dokładnie „Chmielew” rozrysujemy plan wsi, zakreślimy gdzie kto mieszkał, poznamy każdą miedzę i wszystkie ścieżki. I niejedną opowieść która może stać się kanwą noweli filmowej.
„Chmielew” został napisany w latach dwudziestych dwudziestego wieku. Nie tylko odległość geograficzna dzieliła wieś od Stolicy Polski. Również gwara. A właśnie gwarą mazowiecką jest napisana opowieść o Chmielewie. Czytanie dzieła Stanisława Gałązki nie jest łatwe, nawet z przypisami. A tych jest sporo. Podał je Euzebiusz Gałązka oraz wydawca. Oczywiście czytelnik może dzięki temu rozszerzyć wiedzę na temat języka którym posługiwali się ( a może nadal posługują) mieszkańcy południowej części Mazowsza.
Niby blisko, a daleko. Niby tylko sto lat, a już dawno temu. Niby inni ludzie, a tacy sami jak my. Chmielew, a tak naprawdę my – ludzie.