Kilka sekund od śmierci recenzja

Tak bardzo obok...

Autor: @Bartlox ·2 minuty
2024-02-15
Skomentuj
8 Polubień
Nie wiem, naprawdę nie jestem w stanie tego zrozumieć: czemu Coben tak bardzo postawił na to, by czytelnikowi wydawało się, że wątek wprowadzony i zamknięty w tym tomie łączy się jakoś z główną intrygą całej trylogii, jest z nią powiązany, jednocześnie totalnie olewając samą tę wprowadzoną fabułę. Serio, czytałem „Kilka sekund od śmierci” i autentycznie wierzyłem, że to nie jest tylko wstawka na tę jedną książkę, coś stworzonego wyłącznie po to, by rozepchać serię z Mickeyem, wydłużyć ją – mimo że ewidentnie czymś takim to było, i, co więcej, z perspektywy widzę, że ten fakt powinien aż rzucać mi się w oczy. Znać tu warsztatową biegłość amerykańskiego pisarza. I, tak w zasadzie to aż narzuca się myśl, że kosztem poniesionym przez niego za ten efekt było to, że sama ta intryga napędzająca większą część tej książki była tak miałka, tak słaba, tak niedorobiona, że to się aż rzadko zdarza zobaczyć. Ta historyjka robiła przecież wrażenie nawet do końca nie wymyślonej. Nie do końca ukształtowanej w głowie autora, jakby to nie brzmiało.

Warto było? No, chyba nie, to sama historia powinna być ważna, w każdym razie ważniejsza od takich rzeczy, jak jej umiejscowienie w całokształcie twórczości danego literata. Mylę się?

Co gorsza Coben ostro przegrał na tym polu nawet to, co mu zazwyczaj wychodziła tak dobrze: końcowy efekt katharsis. Gdy się czyta kilkanaście ostatnich stron powieści widać, że pisarz aż staje na rzęsach, by to osiągnąć – mamy się przejąć losem postaci i przeżyć ich dramat. A my jesteśmy tak bardzo obok tego, że trudno, byśmy byli bardziej. I to przydarza się facetowi, który zazwyczaj osiąga ten efekt bez problemu, nawet w swoich słabszych powieściach.

Okej, mamy się w „Kilku sekundach…” te dwie wyżej wzmiankowane wątki (ten tylko na tę książkę i ten na cały cykl) i mamy obok tego… jeszcze jakoś tak z dziesięć tysięcy innych rzeczy :) Nawet nie motywów, po prostu rzeczy, atrakcji. Starczy powiedzieć, że scena pożaru i walki w płonącym domu, tak charakterystyczna dla finałów tego typu pozycji, tu znalazła się jeszcze przed połową tekstu. A potem jeszcze strzelanina, bójka i po bójce jeszcze dalej podobnie :) Chyba Coben mocno wziął sobie do serca fakt, że pisał w tym, konkretnym momencie coś dla młodzieży i musi być duuuuużo efektów, by utrzymać uwagę odbiorcy :) Tylko, że, ha, zachodzi tu bardzo zjawisko bardzo podobne do tego, o którym pisałem na samym początku tej recki: jest tego dużo, przyciąga to uwagę, ale trzeba za to zapłacić pewien koszt – same w sobie te sceny bynajmniej nie porywają.

Całość trochę ratuje filozofowanie postaci, przemyślenia Mickeya, Myrona, nawet tej aktorki, co prawda nie grzeszą oryginalnością czy odkrywczością, ale po pierwsze nie są też jakoś szczególnie denne, po drugie zaś zwyczajnie fajnie (tak, „fajnie”, to książka dla młodzieży, powtórzmy to) się je czyta. No i Łyżka udający lekarza był fajny, ta postać generalnie dobrze brała w omawianej powieści. To jakże dyskretne wprowadzenie w akcję Wina Lockwooda również zresztą wyszło okej.

Moja ocena:

× 8 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Kilka sekund od śmierci
4 wydania
Kilka sekund od śmierci
Harlan Coben
6.7/10

Mieszkający teraz z Myronem chłopak powoli odnajduje swoje miejsce w nowej szkole, ale wciąż wpada w nowe kłopoty. Zaledwie kilka dni po wydarzeniach opisanych w pierwszej książce zostaje zamieszany...

Komentarze
Kilka sekund od śmierci
4 wydania
Kilka sekund od śmierci
Harlan Coben
6.7/10
Mieszkający teraz z Myronem chłopak powoli odnajduje swoje miejsce w nowej szkole, ale wciąż wpada w nowe kłopoty. Zaledwie kilka dni po wydarzeniach opisanych w pierwszej książce zostaje zamieszany...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Po przeczytaniu książki "Kilka sekund od śmierci" mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony było fajnie, czułam dreszczyk emocji, było kilka zagadek do rozwiązania, ale z drugiej strony mam wrażen...

@wiki820 @wiki820

TAJNA ORGANIZACJA. GRUPA NASTOLATKÓW. TAJEMNIACA DO ROZWIKŁANIA. Los bywa okrutny, a krótka chwila może odwrócić życie do góry nogami. O tym przekonał się Mickey Bolitar. W wypadku samochodowym strac...

@ashlly.97 @ashlly.97

Pozostałe recenzje @Bartlox

Zmartwychwstały
„Wszystko to w ramach bardzo przejrzystej narracji, ale… co z tego, skoro ta przejrzystość niczemu tak naprawdę nie służy”

Craigowi Russellowi bardzo zależało na tym, by w tej powieści było inteligentnie. I nie mam tu na myśli wplecionych w dialogi wykładów na temat genetyki, w szczególności...

Recenzja książki Zmartwychwstały
Ostatnie dziecko
Warto (jeśli w ogóle) dla samej końcówki

Jednostajność. To słowo kołatało mi w głowie przez lwią część mojej przygody z „Ostatnim dzieckiem”. Serio, wszystko w powieści było tak jednostajne, że ciężko wręcz w...

Recenzja książki Ostatnie dziecko

Nowe recenzje

Dziewczyna w czerwieni
Dziewczyna w czerwieni
@snieznooka:

Lubicie historie, które przenoszą was w świat bajek z dzieciństwa, które lubiliście? Nie miałam, co prawda okazji na pr...

Recenzja książki Dziewczyna w czerwieni
Przewodnik łowcy i zbieracza po XXI wieku
Mętnie o kondycji człowieka
@Carmel-by-t...:

To była dość nużąca, przewidywalna i po części zbyt spekulatywna lektura. Pojawiło się w niej na szczęście też kilka ob...

Recenzja książki Przewodnik łowcy i zbieracza po XXI wieku
Kruche nici mocy
Kruche nici mocy
@snieznooka:

Przygotujcie się na niesamowitą i z cała pewnością niezapomnianą podróż, która przeniesie was do krain wykraczających p...

Recenzja książki Kruche nici mocy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl