Góry. Co takiego w sobie mają, że przyciągają jak magnez, a jednocześnie wprawiają w podziw i wręcz wymuszają szacunek? Autor w „Obserwatorium” zmierzył się z tą ogromną siłą przyrody, ale czy wyszedł z tej walki zwycięsko?
„𝑁𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑛𝑎𝑚 𝑖𝑛𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑠́𝑤𝑖𝑎𝑡𝑜́𝑤, 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎 𝑛𝑎𝑚 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑙𝑢𝑠𝑡𝑒𝑟, 𝑎𝑏𝑦 𝑠𝑝𝑜𝑗𝑟𝑧𝑒𝑐́ 𝑤 𝑔ł𝑎̨𝑏 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 (…)”
Meteorolog Piotr Mieczkowski w obserwatorium na Śnieżce rejestruje niepokojące dźwięki, które układają się w kod binarny. Przekaz jest zaskakujący, a następujące po sobie wydarzenia doprowadzają do zaangażowania w wyjaśnienie zagadki wielu osób, nawet jednostek wojskowych.
Czym są dziwne zjawiska pogodowe? Kataklizmem, zwykłą anomalią, końcem świata, a może eksperymentem wojskowym lub alternatywną rzeczywistością?
Pytania mnożą się i mnożą, a nikłe tropy wcale nie zbliżają do uzyskania satysfakcjonującej odpowiedzi.
„Obserwatorium” zabiera czytelników w magiczny świat. To wyprawa na krańce wyobraźni, która dotyka intuicji, otwiera umysły na nowe przestrzenie. Autorowi nie zabrakło fantazji, aby w powieści zaserwować ogrom zaskoczenia i jeszcze więcej wyjątkowych, nieszablonowych rozwiązań fabularnych. Ekscytujący świat tajemnic i legend Karkonoszy w połączeniu z wątkami historycznymi oraz popartymi naukowo wyjaśnieniami, w tym odniesieniami do fizyki kwantowej czy filozofii, wykraczają zdecydowanie poza szablonowe myślenie. W książce dosłownie roi się od ciekawostek. Autor postarał się, aby powieść nie powielała schematów i była powiewem świeżości.
O książce można by napisać wiele. Należałoby zestawić świetną koncepcję z wykonaniem. Niestety czegoś mi brakowało, a przecież lubię takie nieoczywiste i dziwne historie. Powieść jest dopracowana w zakresie interesujących informacji i analizy przestrzeni, natomiast w warstwie fabularnej momentami coś zgrzytało, a dosyć rozwlekłe i monotonne rozważania wprowadzały mnie w stan chwilowego znużenia. Sposób narracji nie angażuje czytelnika na tyle, aby zatracić się w lekturze. Zabrakło mi też głównego bohatera, takiego mocno zarysowanego, wybijającego się na tle innych postaci. Niby wiadomo, kto nim jest, a jednak jego dowodzenie zbyt często było oddawane innym postaciom, gdy tylko jakiś wątek wysuwał się na prowadzenie. Dlatego w „Obserwatorium” to bardziej historie wiodły prym niż ludzie na barkach których została osnuta ta opowieść.
Czas spędzony z książką uważam za udany, choć nie przyprawiła mnie ona o szybsze bicie serca i zarwane nocki, to jednak co rusz wzbudzała niedowierzanie i dość długo po przeczytaniu siedziała mi w głowie. Zanim jednak sięgniecie po „Obserwatorium” pamiętajcie, że nie jest to typowy thriller czy kryminał, lecz bardzo specyficzna historia, która ociera się o science fiction.
Powieść polecam osobom ceniącym w książkach oryginalne rozwiązania, wszystkim, którzy kochają tajemnice i lubią jeśli jedna zagadka prowadzi do kolejnej dając jedynie nikłe przebłyski możliwych rozwiązań. Polecam czytelnikom, którzy z przyjemnością odkrywają, że odpowiedzi to tak naprawdę kolejne znaki zapytania.
„Obserwatorium” to powieść dla fanów twórczości Stephena Kinga czy C.J. Tudor. Chociaż styl pisarzy jest zgoła odmienny, to autorów zdecydowanie łączy ciekawość świata oraz odkrywcze, nietuzinkowe pomysły.