Stare domy mają różne tajemnice. Przykryte zazwyczaj warstwą kurzu czekają, aż ktoś je kiedyś odkryje. Przekonała się o tym Zofia Krasnopolska, bohaterka powieści Magdaleny Witkiewicz "Czereśnie zawsze muszą być dwie". Dziewczyna otrzymała w spadku przedwojenną willę, która tylko czekała, aby odsłonić przed nią sekrety z dawnych lat. Okazało się, że przeszłość starego domu miała ogromny wpływ na jej całe dalsze życie.
Zosia Krasnopolska to córka wymagających lekarzy, którzy biadolili, kiedy przynosiła do domu piątkę z minusem. Musiała być wzorową uczennicą i posłuszną córką. W szkole nazywana kujonem nie miała dobrych relacji z rówieśnikami. Czują się samotna pośród nich i czuła się samotna w domu. Wszystko się zmieniło, gdy jeszcze w czasach szkolnych poznała panią Stefanię. Chwila, kiedy zaniosła jej - z polecenia dyrektorki - obiad ze szkoły, zapoczątkowała przyjaźń na długie lata.
Zofia skończyła architekturę, poznała Marka i pracowała w jego firmie projektowej. Z czasem okazało się, że jej chłopak jest nic nie wartym dupkiem. Zdradzał, oszukiwał i porzucił swoją dziewczynę chyba w najgorszym dla kobiety momencie. Okazało się, że Zosia jest w ciąży.
Śmierć Stefanii wywróciła życie dziewczyny do góry nogami. Starsza pani zapisała Zosi mieszkanie w Gdańsku i przedwojenną willę w uroczej Rudzie Pabianickiej. Stary dom, choć częściowo wyremontowany, nie nadawał się za bardzo do zamieszkania. Zosia nie czuła się w nim zbyt pewnie. Tym bardziej, że często spotykała osobliwą kobietę, która udzielała jej dziwnych rad, np. kazała jej palić czarne świece. Nieznajoma pojawiała się i nagle znikała, jakby rozpływała się we mgle.
" Czarne świece to lustro złych emocji. Odbijają złe zaklęcie w kierunku osoby, która je rzuciła. To konieczne przy rozpoczynaniu nowego etapu w życiu, odetniesz się od złych wpływów i ludzi. Wymieciesz całą złą energię..."
Od początku pobytu w Rudzie Pabianickiej bliskim towarzyszem Zosi staje się Szymon. Czy tych dwoje połączy miłość? Czy Zosia porzuci wygodne mieszkanie w Gdańsku i przeniesie się do Rudy Pabianickiej na stałe? I czego jeszcze chce od niej, były chłopak Marek?
Z czasem Zosia poznaje historię domu, przez co czuje się z nim coraz bardziej związana. Dzięki opowieściom pana Andrzeja poznaje dawnych mieszkańców willi, dowiaduje się o pożarze i klątwie. Podczas spacerów odnajduje bezimienny grób w lesie, który pojawia się, a potem w tajemniczy sposób znika. Tajemnice z przeszłości odkrywają się stopniowo, odsłaniając dotąd zakryte oblicza.
Podobała mi się konstrukcja powieści. Fabuła prowadzona jest dwutorowo: w czasach współczesnych i w latach 30. ubiegłego wieku. Taki zabieg pozwalał na stopniowe odkrywanie przed Czytelnikiem poszczególnych wątków, które prowadziły do rozwiązania zagadek, niczym nitka do kłębka. Czasami irytowała mnie naiwność Zosi, czasami nużyły mnie przydługie dialogi, ale w ostatecznym rozrachunku spotkanie z Magdaleną Witkiewicz uważam za udane. Na kartach jej powieści spotkałam przyjaźń, miłość, przywiązanie, ale i zdradę, rozczarowanie i ból, a nawet odrobinę magii. Tak jak w prawdziwym życiu.
"Życie to przede wszystkim relacje między ludźmi. I nasza przyszłość zależy od tego, obok kogo właśnie stoimy."
Historia jest otulona zapachem sadu i czereśniowych, kwitnących drzew. Drzewo czereśni nie może być samo. Aby wydawać owoce, potrzebuje innego drzewa. Bo "czereśnie zawsze muszą być dwie". Tak jak człowiek. Nikt nie powinien być sam na świecie.
Czytelnik, który lubi powieści obyczajowe z tajemnicą w tle, powinien być tą lekturą usatysfakcjonowany. Polecam.