O Stefanie Dardzie po raz pierwszy usłyszałem ładnych kilka lat temu i już wtedy chciałem poznać jego twórczość. Ale wiecie jak to jest: człowiek by coś chciał, ma nawet jakiś tam plan, czy zarys planu, a potem zajmuje głowę czymś innym i zwyczajnie zapomina. Ostatnio jednak, podczas zakupu książek w jednym z antykwariatów na allegro, brakowało mi kilkanaście złotych do darmowej wysyłki w smarcie i zacząłem dokładniej przeglądać ofertę tegoż antykwariatu. Tak trafiłem na
Przebudzenia zmarłego czasu. Powrót i od razu przypomniałem sobie swoje stare "chciejstwo" dotyczące poznania książek Dardy. Nigdy nie miałem sprecyzowanego planu, od której chciałbym zacząć, więc równie dobrze mogła to być ta.
To tyle jeśli chodzi o wstęp, bo jakoś zacząć musiałem. Teraz przejdźmy do samej książki.
Przebudzenie zmarłego czasu zaczyna się w pociągu, w drodze do Przemyśla. I jako, że to miasto Stefana Grabińskiego, więc pociąg jest tu jak najbardziej odpowiedni, a i - jak się wkrótce przekonałem - duch polskiego Lovecrafta będzie towarzyszył mi podczas całej lektury. Przemyśl Dardy jest miejscem trochę tajemniczym, może nawet nieco odrealnionym; jest miastem jakby wyjętym z równoległego wymiaru. A przynajmniej tak to odebrałem, choć nie dosłownie. Jest to powieść
stricte miejska, a zatem miasto odgrywa tu równie ważną rolę co główny bohater. Przemyśl w tej powieści jawi się jako miasto nieco senne, za to pełne sekretów. A naszym "przewodnikiem" po nim jest Jakub Domaradzki. Facet dopiero co został zwolniony z więzienia, odsiedział trzy lata, nim ta ślepa cholernica Temida, dostrzegła, że jest niewinny. Ale, żeby nie czuł się zbyt dobrze z powodu odzyskania wolności, dzień po wyjściu z mamra dowiaduje się, że jego ukochany wujek popełnił samobójstwo. Kuba jedzie więc do Przemyśla, aby ogarnąć pogrzeb i rzeczy zmarłego, a także spróbować znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego Olgierd Lang targnął się na własne życie. A jeżeli nie zrobił tego sam, to kto mu w tym pomógł?
Nie brzmi to jak horror, prawda? I słusznie.
Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót to swego rodzaju kryminał z elementami grozy. Jest więc tajemnicze samobójstwo starszego mężczyzny i jeszcze bardziej tajemniczy list pożegnalny. I to właśnie on - ten list - staje się powodem prywatnego śledztwa głównego bohatera. To śledztwo zaprowadzi go do przemyskiej gemmy - magicznego amuletu, który podobno skrywa w sobie wielką moc. Gemma istnieje naprawdę i jest doprawdy niezwykłym artefaktem. Stefan Darda wykorzystuje ten przedmiot jako punkt wyjścia do całej historii, miksując fakty ze swoją nieprzeciętną wyobraźnią. Autor snuje swą opowieść niespiesznie, wręcz sennie, ale paradoksalnie, to jest atut tej powieści. Uważam, że wolne tempo pasuje tu idealnie, jest wręcz hipnotyzujące i przyciąga jak magnes. Bardzo podobał mi się sposób opowiadania Pana Dardy i sprawił, że nabrałem ochoty na inne Jego książki.
Oczywiście sama opowieść jest ważna, ale to nie jedyny element powieści. Równie ważne są postaci. Stefan Darda stworzył tu interesującego głównego bohatera. Kuba, to facet, który w przeszłości mocno dostał od losu po dupie. Przez fałszywe oskarżenia i wreszcie niesłuszną odsiadkę, jego życie wywróciło się do góry nogami, a jakby tego było mało jest kompletnie sam. Jego jedyny krewny właśnie wyskoczył z okna na główkę i Jakub za cholerę nie wie dlaczego. Dzięki swojemu śledztwu może na nowo poznać swojego wuja, a także miasto, w którym żył i zginął.
Jeśli spodziewacie się przerażającej historii, to od razu zaznaczam: tu jej nie znajdziecie. W
Przebudzeniu zmarłego czasu, groza jest ukryta i nieoczywista, tkwi między cegłami ścian, chowa się między drzewami, wychyla ukradkiem ze starych szaf. Podczas lektury, towarzyszyło mi subtelne uczucie niepokoju, ale przede wszystkim ogromna ciekawość samą opowieścią.
Przebudzenie zmarłego czasu. Powrót, to część większej całości, niech Was więc nie zdziwi, że koniec przypada w kulminacyjnym momencie. Jestem bardzo ciekaw jak potoczy się dalej ta historia, dlatego czekam na drugi tom. A tymczasem Was zachęcam do przeczytania pierwszego. A zatem: udanej lektury i samych dobrych wrażeń!
© by
MROCZNE STRONY | 2022