Amityville horror recenzja

STRACH NA SPRZEDAŻ

Autor: @mrocznestrony ·3 minuty
4 dni temu
Skomentuj
3 Polubienia
Jeżeli nie kojarzycie nazwiska Anson, to nie szkodzi. Miało prawo Wam umknąć, ale jeśli jesteście fanami horroru, z pewnością znacie film "Amityville" – nieważne który, bo na pewno któryś z nich otarł się o Was niczym brzuch grubej baby w zatłoczonym autobusie. Historia nawiedzonego domu w Amityville już w momencie pojawienia się w mediach stała się bardzo znana, a popkultura zapewniła jej nieśmiertelność i rangę kultowej. Dziś jednak skupimy się na literackim pierwowzorze, który rozkręcił całkiem przyzwoity biznes pewnego małżeństwa.

George i Kathy Lutzowie oraz trójka jej dzieci z pierwszego małżeństwa wprowadzili się do wymarzonego domu 18 grudnia 1975 roku. Już wtedy doskonale wiedzieli, że nieco ponad rok wcześniej doszło w nim do masowego morderstwa. Niejaki Ronald DeFeo – 23-latek – z zimną krwią zamordował swoich rodziców oraz czwórkę rodzeństwa. Fakt ten w ogóle nie przeszkadzał Lutzom – ważne, że chata była duża i w dobrej cenie. Jednak od pierwszego dnia mroczna siła drzemiąca w domu zaczęła wpływać na ich osobowość. Wszyscy domownicy, w mniejszym lub większym stopniu, zaczęli się zmieniać. Stawali się bardziej drażliwi, agresywni, apatyczni. George przestał się myć i golić, a jego codzienne pobudki dokładnie o 3:15 nad ranem stały się niemal rytuałem – podobnie jak nocne przechadzki do hangaru na łodzie. W domu dochodziło do dziwnych incydentów: Kathy czuła czyjąś obecność, małej Missy zaczęła ukazywać się gadająca świnia, którą tylko ona widziała. Pojawiały się inne, trudne do wyjaśnienia anomalie, które z każdym dniem zdawały się nasilać. A jakby tego było mało, to, co ponad rok temu popchnęło DeFeo do zamordowania całej rodziny, teraz wydaje się coraz silniej oddziaływać na George’a...

W 1977 roku "Amityville Horror" było sprzedawane jako prawdziwa historia. Właściwie na tym opierał się cały marketing. Anson kupił do niej prawa od Lutzów, którzy – owszem – istnieli naprawdę. Sama konstrukcja powieści bardzo przypomina reportaż – zresztą chyba nawet tak była pierwotnie reklamowana. Narrator skupia się na "faktach", odsuwając emocje na bok. Mnie osobiście taka forma bardzo się podobała, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę sposób, w jaki ta historia była sprzedawana. A kiedy czytałem "Amityville Horror" po raz pierwszy, nie wiedziałem tego, co wiem teraz. Dziś już wiem, że w opowieści Lutzów jest wiele niejasności i nieścisłości. Powstał na ten temat nawet film dokumentalny "Prawdziwa historia: Horror Amityville", który swego czasu nadawało Ale Kino+ – można go znaleźć chociażby na CDA. Kłamstwa Lutzów są tam obnażane m.in. przez adwokata DeFeo, który na początku współpracował z małżeństwem i podsunął im kilka pomysłów – trafiły one zarówno do książki, jak i do filmu.

Czy zatem w tej historii, poza jej kryminalnym tłem, jest choćby ziarenko prawdy? Pewnie nie, ale nawet jeśli od początku do końca jest to kit i ściema, to ja kupuję tę ściemę. Nie chodzi mi o to, że w nią wierzę – bardziej o to, że akceptuję, iż dostaję bardzo dobrze podaną zmyśloną historię, której dolepiono przekonującą legendę. Na tyle przekonującą, że część ludzi nadal w nią wierzy. Tam po prostu wszystko do siebie pasuje. Zobaczcie chociażby ten dom – już sam front, równie rozpoznawalny jak Wieża Eiffla czy Empire State Building, budzi grozę, podobnie jak spore wnętrze i historia, która wydarzyła się tu w przeszłości. Poza tym mamy niemalże podręcznikowe symptomy demonicznej obecności. Już nawet nie upierdliwego ducha, złośliwego sukinsynka potrząsającego łańcuchami, ale prawdziwego skurwiela z otchłani piekieł, który karmi się nie tylko strachem, ale i krwią ofiar. Przegonienie księdza przez ciemne moce, poczucie czyjejś obecności, wreszcie opętanie – to wszystko gra ze sobą niczym wojskowa orkiestra symfoniczna.

Nie mam pojęcia, ile w tej historii jest inwencji Ansona, ale według mnie facet umiejętnie zbudował napięcie. W "Amityville Horror" po prostu czuć narastające poczucie zagrożenia. Przypomina to trochę efekt śniegowej kuli. Groza w tej opowieści jest, owszem, zimna i przyprawiająca o ciarki, ale również pęcznieje z każdym kolejnym dniem i rozdziałem. To groza w starym, dobrym stylu, gdzie atmosferę budują proste elementy: otoczenie, odczucia bohaterów czy kolejne trudne do wyjaśnienia wydarzenia, które bohaterowie próbują racjonalizować tak długo, jak się da. A my, jako czytelnicy, odbieramy je od razu takimi, jakie są.

"Amityville Horror" to groza godna polecenia i jeden z tych tytułów, które warto poznać. Warto też przyjrzeć się samej sprawie Lutzów, którzy – jeśli faktycznie ściemniali od początku do końca – zrobili to w sposób godny Oscara. Polecam.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-03-02
× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Amityville horror
Amityville horror
Jay Anson
7.4/10

George i Kathleen Lutz wprowadzili się do zakupionej za bezcen imponującej posesji na Long Island w przekonaniu, że oto ziszcza się ich amerykański sen, tymczasem dwadzieścia osiem dni, jakie spędzil...

Komentarze
Amityville horror
Amityville horror
Jay Anson
7.4/10
George i Kathleen Lutz wprowadzili się do zakupionej za bezcen imponującej posesji na Long Island w przekonaniu, że oto ziszcza się ich amerykański sen, tymczasem dwadzieścia osiem dni, jakie spędzil...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Rodzina Lutzów postanowiła zamieszkać w posiadłości w miejscowości Amityville, do czego dodatkową zachętę stanowiła wyjątkowo okazyjna cena. Poprzedni domownicy zostali zamordowani we śnie przez czło...

@oczytanakryminolog @oczytanakryminolog

13 listopada 1974 roku, przy ulicy Ocean Aveneu 112, doszło do masowego morderstwa. Dwudziestotrzyletni Ronald DeFeo, zabił swoich rodziców, oraz czwórkę rodzeństwa. Kolejni mieszkańcy domu, wyprow...

@ReniBook @ReniBook

Pozostałe recenzje @mrocznestrony

Żądlak
INFERNO POD KOPUŁĄ - HORROR SCI-FI McCAMMONA

Popkultura przeżyła już niejedno lądowanie obcych na Ziemi. Czasami były to zwykłe, kurtuazyjne wizyty, innym razem inwazje dziesiątkujące ludzkość. Również Robert McCam...

Recenzja książki Żądlak
Silos
PRZEPIS NA ROZCZAROWANIE

Może zacznę od tego, że miałem spore oczekiwania względem "Silosu". Jakiś rok temu widziałem serial, który naprawdę mi się podobał, i teraz, przed drugim sezonem, postan...

Recenzja książki Silos

Nowe recenzje

Demon luster
Niepamięć to wybawienie
@Nastka_diy_...:

Znacie Martynę Raduchowską? Uwielbiam jej twórczość, a najbardziej lubię trylogię Szamanki od umarlaków. Wydawnic...

Recenzja książki Demon luster
Jak zrozumieć kota
Kot i jego niezwykłość...
@maciejek7:

Odkąd pamiętam, w moim domu zawsze był kot (a czasem nawet kilka jednocześnie), być może dlatego stałam się ich miłośni...

Recenzja książki Jak zrozumieć kota
Pudełko pełne starych spraw
"Pudełko pełne starych spraw" Anna Janiak
@Wiejska_bib...:

Tytuł: „Pudełko pełne starych spraw” Autor: Anna Janiak Gatunek literacki: powieść obyczajowa, romans Wydawnictwo: Prós...

Recenzja książki Pudełko pełne starych spraw
© 2007 - 2025 nakanapie.pl