Nad miastem zapadał zmrok. Chodniki pustoszały. Z oddali słychać było jeszcze ostatnie odgłosy zasypiającego miasta. W stronę zatopionych w mroku bloków kieruje się młody mężczyzna. Dręczą go pytania dotyczące sensu życia i istnienia człowieka na ziemi. Z tych ponurych rozmyślań wyrywa go nagle jakieś niejasne i złowrogie przeczucie. Zatrzymuje się i słyszy jak z tunelu znajdującego się niedaleko, dochodzą czyjeś kroki. Ktoś się zbliża i po chwili z mroku wyłania się wprost na niego przygarbiony mężczyzna z laską. Zbiera resztki sił i zmusza się do biegu. Po chwili gdzieś za rogiem ulicy słychać warkot silnika i pisk opon. Nie mija chwila i z ciemności wyłania się czarny jaguar. Zdaje się, że kierowca dostrzegł nie tylko starego człowieka, ale też młodzieńca. Podjechał powoli, zatrzymał samochód, padły dwa strzały, po czym jaguar odjechał. Staruszek ostatkiem sił zbliżył się do młodego mężczyzny, który był świadkiem całego zdarzenia i z trudem wyszeptał pytanie: „Czy wierzysz w Chrystusa Zbawiciela?!”. W odpowiedzi usłyszał niewyraźne: „Wierzę”. Wciska w ręce młodzieńca zakrwawiony pakunek i rozkazuje go chronić. W oddali na opuszczonej ulicy stoi jaguar. Szybko pojawiają się też postacie w długich, czarnych płaszczach, zmierzające prosto w stronę umierającego starca. Młody mężczyzna instynktownie rozgląda się na boki i zauważa wpatrującą się w niego młodą kobietę, która krzyczy: „Uciekaj”!”. Nie namyślając się długo zaczyna biec najszybciej jak tylko potrafi.
Jak się okazuje ofiarą był profesor uniwersytetu, interesujący się historią chrześcijaństwa, mimowolnym świadkiem morderstwa zaś młody nauczyciel historii - Andrzej Prebut. Pozostaje jednak pytanie, kto i dlaczego zabił starego profesora oraz kim była nieznajoma kobieta? Jest jeszcze zagadka tajemniczego pakunku, który okazuje się być dziennikiem polskiego legionisty. Jak później wychodzi na jaw, dziennik ten zawiera tajemnicę Mandylionu - Oblicza Chrystusa. Jest to chusta, obraz „nie ręką ludzką uczyniony”. Najczęściej Oblicze Chrystusa występuje na chuście, którą podtrzymuje dwóch archaniołów, Gabriel i Michał. Obraz ten stanowi pierwotny typ ikonograficzny. Andrzej ma zatem przed sobą wielkie zadanie - musi chronić powierzonej mu tajemnicy. Będzie to wymagało nie tylko ogromnej odwagi i determinacji, ale też dużego poświęcenia. Czy podoła takiej próbie?
Książka napisana jest prostym, przystępnym językiem. Intrygujący, a zarazem niezrozumiały może okazać się tytuł, jednak autor najwyraźniej to przewidział i na samym początku wyjaśnia pojęcie Mandylionu. Bardzo ciekawym według mnie zabiegiem okazało się wplecenie w całą fabułę fragmentów pamiętnika, który nasz bohater otrzymuje od umierającego profesora. Na uwagę zasługuje też wątek miłosny, który urozmaica całą akcję, a jednocześnie nie jest podany w sposób nachalny i nie odwraca uwagi czytelnika od głównego tematu książki. Pomimo tych zalet, powieść trochę mnie rozczarowała. Chociaż pierwsze strony okazały się ciekawe i wciągające, autor potrafił zbudować napięcie i stworzyć atmosferę tajemniczości, to już kolejne rozdziały książki nie były aż tak porywające. Nie podobała mi się też postać kobiety, będącej świadkiem morderstwa. Była według mnie zbyt „niewyraźna”, „rozmyta”. Niemniej jednak do lektury zachęcam wszystkich, których ciekawi taka tematyka i odkrywanie tajemnic.