Zaginiony klejnot Ferrary recenzja

Sztuka przez duże S

Autor: @aga.kusi_poczta.fm ·3 minuty
2021-11-17
Skomentuj
13 Polubień
Są książki, które już od pierwszych stron zachwycają, wręcz porywają. Bierzesz taką do ręki, wsiąkasz w treść i nagle pojawia się w twojej głowie pytanie, dlaczego tak długo kazałeś jej czekać? Dlaczego sam ją odkładałeś i przesuwałeś szukając wymówki do nieczytania? Okazuje się bowiem, że wystarczyło wyciągnąć rękę, by sięgnąć po perełkę, którą nie dość, że masz, to jeszcze sam ją od siebie odsuwasz. A przecież perłą trzeba się chwalić i wystawiać ją na widok. Tak jest z „Zaginionym klejnotem Ferrary” Grega Krupy, który ginie wprawdzie w powieści, ale pojawia się u ciebie, bezcenny kamień jubilerski o wartości literackiej.

Witaj w Ferrarze, włoskim mieście, mieście rowerów, jak ogłaszają tablice na drogach wjazdowych, co jest jednocześnie reklamą dla turystów, ale i wabikiem na wszelkiej narodowości złodziei, którzy odwiedzali miasto, wywożąc z niego w siną dal furgony wypełnione skradzionymi jednośladami. Dlatego nie znajdziesz tu najnowszych modeli rowerów, bo wszyscy poruszają się starymi, skrzypiącymi i niemalże zdezelowanymi modelami. Wtedy przynajmniej masz pewność, że będzie ci dane wrócić na nim do domu. Na rowerze właśnie jeździ David Dobravski, młody 32-letni dziennikarz najpoczytniejszego dziennika w mieście, który pracuje ze „starym grzybem”, Enrico Montanari, jeśli chodzi o zdobywanie informacji, pisanie i prowadzenie redakcji. Jednak tych dwóch ancymonów, bo tak pokuszę się ich nazwać, to niebywały duet. Postronnych zadziwiają, jednak razem stanowią wdzięczną parę idealnie ze sobą współpracującą, wręcz partnerską. Różni ich zajmowane stanowisko i bezsprzecznie wiek. Jednak – szybko muszę tu wskoczyć z własnym zdaniem – bez tej dwójki ta książka nie byłaby tak świetna. I choć pojawiają się inne pary bohaterów, to tych dwóch stanowi sedno powieści. A w czym rzecz?

Zostaje zamordowany znany kolekcjoner sztuki, a z jego domu pełnego bardzo drogich obrazów znika jeden, który był podczas oględzin policji, a potem… I tak oto na scenie śledczej pojawiają się David i Diana, seksowna pani karabinier oraz przepiękna Ferrara, to to nieodłączny świadek owych wydarzeń. Greg Krupa odczarowuje przed nami zaklęty czas średniowiecznych uliczek i budynków. Prowadzi nas w rynek, który otulają katedra, ratusz i zamek. Ferrara żyje, tętni gwarem i ludźmi. To miasto nie śpi.
Greg Krupa wykwintnie bawi się z nami. Zbrodnia i całe śledztwo „czuć na odległość”, na dodatek do gry dołączają ludzie z historycznego zakonu, którzy zrobią wszystko, aby zataić faktyczny powód śmierci kolekcjonera. A my wraz z bohaterami biegamy pośród zabytków, mamy przyjemność bytowania z dziełami malarstwa, rozgryzamy zagadki, ryzykujemy życie narażając się na niebezpieczeństwa, bo nie jeden raz obrywamy solidnie w głowę lądując na intensywnej terapii.
Książka porywa od pierwszych stron, pochłania myśli i brutalnie wręcz uzurpuje sobie czas na wyłączność. Siadasz z „Zaginionym klejnotem” i cię po prostu nie ma. Jesteś bowiem w Ferrarze, wyciągasz rękę do Grega Krupy i dajesz się mu prowadzić. Ufasz mu i idziesz „w ciemno”, godzisz się na wszystko. Na porwania, podejrzenia twojej osoby co do zabójstwa czy kradzieży oraz do towarzystwa niebywałych dzieł sztuki. A to dzięki polskiemu autorowi, co muszę dobitnie nadmienić, którego TRZEBA ZAPAMIĘTAĆ – oto przed wami Greg Krupa. Butelka najlepszego włoskiego wina, pokłony i owacje na stojąco.

Zaginiony diament Ferrary” to zachwycający literacki debiut z wysokiego pułapu. Te bardzo precyzyjnie zaplanowana, przemyślana i napisana powieść. Ujęty został każdy szczegół obrazu, dzieła sztuki, fragmentów fresków czy symboli średniowiecznych. Fenomenalne pióro autora kreśli przed nami mapę postaci, historii i miejsca. To perła napisana niezwykle barwnym językiem, który świetnie się czyta, i który szybko porywa. Tu wszystko się z sobą komponuje i do siebie pasuje. Nie ma niepotrzebnych scen, nielogicznych dialogów czy nic nieznaczących bohaterów. Tu wszystko jest po coś i dla czegoś. Nawet wodzenie na manowce czemuś służy. Jest Mistrzem Kreacji fabuły, która tylko od niego zależy, a w której mu płyniemy. Porywa narracja, tempo i piękno. Tą książką, podobnie jak i architekturą Ferrary, żyjesz. Autor zabrał mnie w miejsca, których nigdy nie zobaczę, a które – dzięki niemu – dotykam, wącham i zachwycam się. Jestem urzeczona, z wrażenia opada mi warga, a oczy chłoną każdy detal piękna. Ferrara jest przepiękna.

Zaginiony klejnot Ferrary” Grega Krupy to mistrzowska muzyka literacka o unikalnym stylu i tempie. Autor czaruje – skutecznie – odbiorców. Mnie nawet zauroczył i otumanił.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-11-19
× 13 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zaginiony klejnot Ferrary
Zaginiony klejnot Ferrary
Greg Krupa
8.3/10

Czy niewielkie włoskie miasto kryje w sobie mroczne tajemnice pochodzące z zamierzchłej przeszłości? Młody dziennikarz o polskich korzeniach angażuje się w śledztwo związane ze śmiercią znanego ko...

Komentarze
Zaginiony klejnot Ferrary
Zaginiony klejnot Ferrary
Greg Krupa
8.3/10
Czy niewielkie włoskie miasto kryje w sobie mroczne tajemnice pochodzące z zamierzchłej przeszłości? Młody dziennikarz o polskich korzeniach angażuje się w śledztwo związane ze śmiercią znanego ko...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Lubię podróżować do Włoch, ale i przenieść się tam z fabułą powieści, szczególnie gdy do ucha wpada tak przyjemny głos, jak Macieja Kowalika. Właśnie zyskałam nowego ulubionego lektora! Do niewielki...

@czytanie.na.platanie @czytanie.na.platanie

Lubisz opowieści kryminalne z historią i sztuką w tle? Ja dopiero się zapoznają z tego typu książkami i muszę przyznać, że ten rodzaj literatury zagości u mnie na półkach już na stałe. "Zaginiony kl...

@krzychu_and_buk @krzychu_and_buk

Pozostałe recenzje @aga.kusi_poczta.fm

Żółty król
perła butelkowana w 1911 r.

„Legenda głosi, że raz na tysiąc lat może pojawić się śmiertelnik, który prawdziwym wirtuozem będąc, swoim darem i istoty wyższe ogarnąć będzie umiał.” Tym wirtuozem ...

Recenzja książki Żółty król
Kiedy była porządną dziewczyną
Ciekawość ludzka zamija

Może wywód zacznę od tego, że szukając opinii o nowej powieści Paula Austera "4321" trafiłam na Philipa Rotha, jakoby tych dwóch panów rywalizowało w literaturze. Znalaz...

Recenzja książki Kiedy była porządną dziewczyną

Nowe recenzje

Gniazdo sierot
Przejawy człowieczeństwa w obliczu wojny
@whitedove8:

Małgorzata na czas nieobecności siostry przyjeżdża do Hrubieszowa, żeby zaopiekować się wiekową babcią. To dla niej też...

Recenzja książki Gniazdo sierot
Pokochaj mnie wreszcie!
"Pokochaj mnie wreszcie!" - czyli bardzo smutny...
@monia04101997:

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Każdy zasługuje na miłość Kamila i Nina – siostry bliźniaczki – nie ...

Recenzja książki Pokochaj mnie wreszcie!
Korea od kuchni
Korea od kuchni.
@milena9:

Przez żołądek do serca, jak mówi jedno z naszych przysłów. Aby może nie od razu pokochać koreańską kuchnie, ale mieć n...

Recenzja książki Korea od kuchni
© 2007 - 2025 nakanapie.pl