Outsider recenzja

Sztuka dla sztuk... eee... Przejrzystość dla przejrzystości

Autor: @Bartlox ·5 minut
2023-02-19
Skomentuj
11 Polubień
Jest coś paradoksalnego w tej powieści, w samym sposobie, w jaki jest ona napisana.

Z jednej strony pierwsze, co się rzuca w oczy po wzięciu książki do ręki, to bardzo, ale to uderzająco wręcz przejrzysta narracja. Znać tu pisarką biegłość starego wygi Kinga. Utrzymuje się to potem przez całą lekturę, widzimy wszystko tak, jak on chce, byśmy widzieli. Kolejne zdarzenia, postacie, poszczególne etapy powieści są bezpośrednio przed nami, przed naszymi oczami. Fakt, że czasem, obok klasycznego sposobu opowiadania mamy też wgląd do różnego rodzaju dokumentów nijak temu nie szkodzi, przeciwnie. Co więcej King potrafi to wykorzystać by dorzucić nam, czytelnikom, do tego coś jeszcze. Nie będzie wielkim spoilerem, jeśli napiszę, że w początkowej fazie fabuły jedną ze wzmiankowanych (a nawet w pewnym sensie biorących udział w akcji) postaci jest Harlam Coben himself. No, tak, w powieści, której akcja ma miejsce współcześnie w Stanach, znany pisarz, jako współcześnie działająca osoba publiczna, jak najbardziej może być wzmiankowany w dialogach, czemu nie? I wtedy właśnie tekst robi jest cokolwiek cobenowaty :) Śmieszki, ironia narratora, ewidentnie mamy się poczuć jakbyśmy jakieś dziełko Cobena akurat czytali (inna rzecz, że moim zdaniem nie do końca to wychodzi). Wtedy też sama fabuła zbliża się bardzo do tego, co Coben nam zazwyczaj prezentuje. I to wszystko mogło się udać właśnie dlatego, że skoro narracja jest tak przejrzysta, to można do niej dodać taki naddatek. Do tej przejrzystości można coś dosypać, gdy się jest sprawnym i doświadczonym pisarzem.

Oczywiście idzie to nieco dalej, gdy idzie o wpływ na jakość tekstu. Jest w powieści postać brata ofiary, chłopaka, którego młodszy braciszek ginie, co uruchamia całą późniejszą lawinę zdarzeń. I King nawet nie musi się starać, by pokazać nam, jak ważna to będzie postać, mimo, że zajmie nader niewiele miejsca w tekście (ma w nim może pięć scen). Po prostu to widzimy, "będzie ważny i odegra rolę znaczącą rolę, choć tylko przez moment". Jest to jasne, bo... bo wszystko jest jasne, bo właśnie narracja jest nader jasna.

Ciekawe, że choć akcja nie posuwa się zbyt szybko, czasem ma się wręcz wrażenie jej ślamazarności (i nawet to te dwie sceny powieściowych rozrób, jedna około jednej trzeciej akcji, nieco twistująca nam fabułę, no i druga, końcowa, nie wydają się jspecjalnie szybkie), to szczególnie dobrze bawiłem się gdy jeszcze nieco zwalniała. Tuż po Rozróbie Pierwszej mamy opis spotkania dwóch postaci, które odegrały w niej sporą rolę. Wiadomo, po powieściowej zadymie musi być potem moment na oddech. I tu dzięki mixowi tej niezwykle przejrzystej narracji, tego, że mamy tam ten oddech i ogólnej pisarskiej sprawności Kinga, jesteśmy prawie tak blisko dwójki ludzi, jak się tylko da, tak blisko tego, co znajduje się w ich głowach, ich emocji, ich jestestwa po prostu - pomimo, że narrator nie ujawnia nam wprost ich myśli. Wszystko zostaje zawarte w dialogu i w ogólnym opisie.

Choć z drugiej strony muszę zaznaczyć, że to jak autor opisał nam zbliżanie się do siebie obcych ludzi prowadzących wspólnie śledztwo, to, jak stają się - tylko na tę jedną misję - drużyną, to z kolei jakimś pisarskim mistrzostwem świata nie było. Było poprawnie, nieźle, momentami dobrze, ale tylko tyle. Zabrakło jakiegoś WOW, ale też, no... tego czegoś, że się czuje tak do końca, że oni są już razem. Gdy pod koniec czytamy, jaka to więź się między niektórymi postaciami narodziła, to pozostaje nam trochę wierzyć w to na słowo.

Okej, i teraz ta druga strona, czyli sama fabuła. Można by pomyśleć, że skoro pisarz tak przejrzyście stworzył nam powieściową narrację, to sama sprawa, którą zajmują się nasi dzielni śledczy, będzie jakąś nader ciekawie wymyśloną, skomplikowaną, niezwykłą - byśmy dzięki tej klarowności narracji mogli lepiej ją pojąć. No, nie. Nie jest tak. Jest, jakby to nie zabrzmiało, banalnie. Od początku z grubsza domyślamy się o co w tym wszystkim chodzi, od początku domyślamy się też, jak to się w ogólnych zarysach skończy. Co zwraca uwagę, to fakt, że King nawet nie próbował grać naszymi oczekiwaniami co do tego, jak to się wszystko rozwinie. I tak na etapie w którym powinniśmy chyba (a w każdym razie moglibyśmy) zastanawiać się, czy Terry jest winny tego co zrobił, w pewnym momencie mamy scenę w której dostajemy dostęp do jego myśli. I po prostu wiemy, jak on, oskarżony, który przecież zdaje sobie sprawę, jak to się z nim miały sprawy, to wszystko widzi. Tak zwyczajnie, po co czytelnik miałby tu mieć jakąkolwiek zagadkę. Pamiętam, że czytając zastanawiałem się wręcz, czy to nie błąd warsztatowy (błąd warsztatowy u wielkiego Kinga?), z perspektywy widzę, że raczej nie, zwyczajnie postanowił, że tej warstwy powieści nie będzie - i tyle. I na późniejszym etapie akcji po prostu dostajemy odpowiedź, jedna z postaci informuje o pozostałe jak sytuacja wygląda. Jest wręcz trochę zabawnym jak potem pisarz usiłuję nam "przedłużyć" tę odpowiedź, pokazać "nie, jeszcze wszystkiego nie wiecie, jeszcze jest sporo do dodania". Wiemy, Stephen, teraz już na siłę dorzucasz, taka prawda.

Tak, to wręcz paradoksalne, że tyle rzeczy zostało w tej powieści potraktowanych czy to omalże po macoszemu, czy nieco marginalne, by ustąpić miejsca temu głównemu wątkowi - a potem on sam okazał się wcale nie taki satysfakcjonujący.

Czyli - przejrzystość dla przejrzystości? Po prostu po to, by była, by czytelnicy przynajmniej to mieli. Bo w literaturze popularnej to jednak wartość sama dla siebie. No, chyba tak to właśnie w wypadku tej książki wygląda.

Rzecz interesująca - teraz, po przeczytaniu całości, dalej jakoś tak lepiej pamiętam pierwszą połowę powieści niż całą resztę. Chyba po prostu wtedy jeszcze bardziej działała na mnie ta krystaliczna narracja. Potem zaś bardziej włączył się fakt, że to ogólnie nie jest uderzająco porywająca historia.

Moja ocena:

× 11 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Outsider
5 wydań
Outsider
Stephen King
7.7/10

Bestialska zbrodnia. Śledztwo pełne znaków zapytania. Stephen King, znajdujący się w szczególnie owocnym okresie twórczości, przedstawia jedną ze swoich najbardziej niepokojących i wciągających opowie...

Komentarze
Outsider
5 wydań
Outsider
Stephen King
7.7/10
Bestialska zbrodnia. Śledztwo pełne znaków zapytania. Stephen King, znajdujący się w szczególnie owocnym okresie twórczości, przedstawia jedną ze swoich najbardziej niepokojących i wciągających opowie...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Nie ukrywam, że z książkami Kinga mi nie po drodze z powodu ich objętości. Ale skoro już uznałam, że nie będę czytać "Outsidera" to warto sięgnąć po serial. Obejrzałam go na HBO zaraz po premierze i....

@Anmar @Anmar

Potworna zbrodnia, zaskakujące śledztwo - King serwuje kolejną niepokojącą historię. „Rzeczywistość to cienki lód, po którym jednak większość ludzi ślizga się przez całe życie, ani razu, do samego...

@Eufrozyna @Eufrozyna

Pozostałe recenzje @Bartlox

Zmartwychwstały
„Wszystko to w ramach bardzo przejrzystej narracji, ale… co z tego, skoro ta przejrzystość niczemu tak naprawdę nie służy”

Craigowi Russellowi bardzo zależało na tym, by w tej powieści było inteligentnie. I nie mam tu na myśli wplecionych w dialogi wykładów na temat genetyki, w szczególności...

Recenzja książki Zmartwychwstały
Ostatnie dziecko
Warto (jeśli w ogóle) dla samej końcówki

Jednostajność. To słowo kołatało mi w głowie przez lwią część mojej przygody z „Ostatnim dzieckiem”. Serio, wszystko w powieści było tak jednostajne, że ciężko wręcz w...

Recenzja książki Ostatnie dziecko

Nowe recenzje

Dziewczyna Szamana
Oczy szeroko otwarte
@spiewajacab...:

Pewnego dnia siostra Niki, Klara, znika bez śladu. W okolicy grasuje seryjny morderca. Policja bagatelizuje sprawę, Nik...

Recenzja książki Dziewczyna Szamana
Tymek i Mistrz. Strachy na lachy
Humor, magia, przygoda i komiksowa jakość!
@Uleczka448:

Mówiąc kolokwialnie... – „Tymek i Mistrz rządzą”! Rządzą, czyli stanowią jedną z najciekawszych par komiksowej sztuki d...

Recenzja książki Tymek i Mistrz. Strachy na lachy
Miłość i inne słowa
Najsłabsza książka autorek
@Kantorek90:

Christina Lauren to pseudonim duetu amerykańskich pisarek, Christiny Hobbs i Lauren Bilings, których książki uwielbiam,...

Recenzja książki Miłość i inne słowa
© 2007 - 2024 nakanapie.pl