,,Sztejer” Roberta Foryśa to czyste post apokaliptyczne fantasy. Książkę przypadkowo wpadła w moje ręce i z początku nie wiedziałam co o niej myśleć. Po przeczytaniu mam mieszane uczucia. Jest w niej wiele elementów zadowalających, ale również można zauważyć spore braki.
Autor w czasie studiów zajął się demonologią Słowian i Bałtów oraz pogańskimi obrzędami magicznymi. Cynik z życiorysem pełnym błędów i wypaczeń. Jest przeciwnikiem poprawności politycznej. Lubi wyzwania, kobiety i literaturę (kolejność dowolna).
Świat po apokalipsie, jakiejś wielkiej nuklearnej wojnie. Ludzkość została zdziesiątkowana, pojawiły się przeróżne mutacje (np. latające szczury…?), a cywilizacja cofnęła się pod pewnymi względami o kilka wieków, jeśli nie więcej. Prąd to zdumiewające zjawisko niewielu znane, podczas gdy niewolnicy są na porządku dziennym. Pośród tego jest sobie nasz główny bohater, najemnik, któremu nie straszne są najgorsze potwor - Vincent Sztejer. Akcja w książce zaczyna się w środku zlecenia Sztejera, kiedy to właśnie zaczyna polować na rzeczne kreatury, za pokaźną sumę pieniędzy.
Książka została napisana w pierwszej osobie, z punktu widzenia bohatera. Jest to o tyle interesujące, że myśli Sztejera potrafią po prostu zaskoczyć swoją prostotą . Wszystko jest interpretowne, że tak powiem, na ,,chłopski rozum”. Przebieg akcji może kojarzyć się czytelnikowi z grą RPG. Pierwszy rozdział to same zlecenia, bohater zabija, śpi z wszystkimi kobietami w zasięgu wzroku, bądź czasami sam. Praktycznie nic więcej. Drugi już nieco podciąga poziom. Mamy bardziej skomplikowaną fabułę. Jest jakaś intryga, zagadka do rozwiązania. Wszystko pięknie ładnie, ale znów całość sprowadza się do chodzenia i zabijania. Sztejer praktycznie niczego nie zrobił, rozwiązanie dostał jak na srebrnej tacy. Warsztatowo książka znajduje się niebezpiecznie nisko. Z jednej strony banalnie prosta narracja, a z drugiej dynamiczna akcja bez większego sensu. Rola kobiet mogłaby urazić niejedną feministkę, a zachowanie bohatera przywodzi na myśl jakiegoś barbarzyńcę. Rwie się do walki, odnosi rany, podnosi się, wszystko leczy w błyskawicznym tempie, walczy dalej. Może i Sztejer to nie do końca człowiek, no ale każdy chyba po walce z tabunem wrogów, nie mógłby wyjść bez szwanku, czy być w dobrej formie na drugi dzień. Opisy i ich dokładność to dość delikatna kwestia. W takiej książce jak ta, można wybaczyć niedbałość w oddaniu wyglądu postaci czy otoczenia, ale za to wszystkie walki były ciekawie szczegółowo opisane.
Podsumowując polecam tę książkę czytelnikom, którzy lubią poczytać o biegającym w tą i z powrotem facecie z bronią, zabijającym potwory. Książka nie jest zła, można przy niej miło spędzić czas jeśli ktoś nie jest wymagający i lubi tego typu rzeczy. ,,Sztejer” Roberta Foryśa jest raczej luźno napisany i na pewno wiele osób zniechęci swoją narracją. Jednak dzięki niezniszczalnemu bohaterowi i podobieństwu do gier ma spore szanse zaskarbić sobie wielu fanów.