Szczelina recenzja

Jozef Karika "Szczelina".

Autor przedstawia w książce serię nagrań z Ogórek, który przeczytawszy książkę "Strach" postanowił opowiedzieć swoją historię. A tym samym historię Trybecza. To, co przeżył w tych lasach/górach, zmieniło go, a także osoby, które mu towarzyszyły.

Trybecz. Legenda Trybecza. Zaginięcia. Swego czasu głośny temat trójkąta bermudzkiego. Do dnia dzisiejszego nie zostało to ani potwierdzone, ani obalone. Tak więc bez problemu można znaleźć masę informacji na ten temat. Sam autor także publikuje strony do artykułów. Nie będę się rozpisywać na temat treści. Ale o własnych odczuciach co nie co napiszę.

Uwielbiam historie pełne zagadkowych zniknięć, legend. A już tym bardziej, gdy wszystko toczy się w lesie czy w górach. Dlatego książka wciągnęła mnie od razu, naprawdę ciężko się oderwać od czytania. Natomiast sama historia... daje pole do popisu. Nie ma tu nic nadzwyczajnego. Nie ma tu tak naprawdę nic strasznego. Żadnych potworów, makabrycznych wydarzeń. A pomimo to, czułam dreszcz emocji. Czułam strach. Taki irracjonalny. I ta niepewność... samo to, gdy czytałam fragment, gdzie Igor słyszał jakiś dźwięk... A w tym samym czasie mój piesek zaczął warczeć, bym go wpusciła z balkonu do domu. Oczywiście zanim kapnęłam się, że odgłosy wydaje mój pies, przeżyłam chwilę grozy 🥴😀

Z książki dowiadujemy się sporo rzeczy. Jak wyglądało życie Igora przed wpakowaniem się w historię Trybecza, jak wyglądały przygotowania do biwakowania w tych lasach. I w końcu jak cała czwórka (piątka bądź trójka... Tak tak, trzeba przeczytać, by wiedzieć o co chodzi) wyszła na badaniu szlaków Trybecza. A nie wszystko jest oczywiste.

Sam Trybecz szokuje. Każda legenda, każda bardziej lub mniej potwierdzona historia, naprawdę daje do myślenia. I z jednej strony aż chce się tam jechać, pochodzić po lasach, zobaczyć szczyty... pogdybać, gdzie było zaginięcie... a tych było jednak sporo. Z drugiej strony, czuje się okropny lęk przed samym Trybeczem. Bo co, jeśli choć odrobina z całej historii jest prawdą? Ciężki temat. Każdy, kto przeczytał, czy przeczyta... może sobie sam odpowiedzieć, czy wierzy bądź jest skłonny uwierzyć w choć część. Ja osobiście śmiało mogę się przyznać, że może nie we wszystko, ale w coś jestem skłonna uwierzyć. Bo przecież to, co nie idzie realnie wyjaśnić, nie znaczy, iż nie istnieje. A fakty to fakty.

Przeczytałam wiele książek i artykułów na temat rzeczy nadprzyrodzonych. I wydaje mi się, że mam dość otwarty umysł. Dlatego nie skreślam wszystkiego, czego w sposób logiczny nie potrafię wyjaśnić.

Zagadka Trybecza spełnia przede wszystkim swoją rolę. Bowiem naprawdę będę musiała głęboko się zastanowić, czy potrafiłabym tam pojechać. O noclegu nie ma mowy! 🙈 aż tak odważna mimo wszystko nie jestem 😂

Podsumowując. To była mega przygoda. Owiana prawdziwą tajemnicą. Sama przyjemność z czytania. Książka ma to COŚ. Polecam!