Książkę „Niezwykle optymistyczna wiadomość” wynalazłam w Klubie Recenzenta serwisu nakanapie.pl. W zasadzie nigdy nie wybieram książki po okładce, ale tym razem ta stacja kolejowa Iława Miasto jakoś mnie zaintrygowała. Do tego całkiem ciekawy opis wydawcy i tak w moje ręce trafiła książka Wojciecha Zielińskiego.
Jarek z zawodu jest bibliotekarzem, jednak z uwagi na konieczność opieki nad zniedołężniałym ojcem Janem rezygnuje z pracy i stara się o świadczenia społeczne. Mężczyźni mieszkają razem, jednak ich stosunki są… skomplikowane. Odskocznią od monotonnej i bezbarwnej codzienności są dla Jarka weekendowe spotkania z Kaśką. Częste wycieczki z Iławy do Olsztyna, gdzie dziewczyna prowadzi kwiaciarnię, wspólne oglądanie filmów i seriali, jakieś sporadyczne wyjścia i kontakty z kolegami z Środowiskowego Domu Samopomocy w Ostródzie to cała „Jarkowa” rzeczywistość, która staje się na kilka chwil także naszym udziałem.
Książka jest niewymagająca, czyta się ją błyskawicznie, tym bardziej, że znaczną część zajmuje przytaczana dosłownie smsowa korespondencja Jarka i Kaśki. Napisana w formie dziennika pokazuje dzień po dniu życie głównego bohatera na przestrzeni niespełna dwóch miesięcy. Codzienność Jarka nie jest specjalnie zajmująca, a mimo to jakoś wciągnęłam się w tę rutynę. Momentami miałam wrażenie, że autorowi zabrakło pomysłu na to, jak urozmaicić wydarzenia. W treści pojawia się trochę wspomnień, nawiązania do religii, wzmianki na temat ekscesów politycznych, a w tle właściwie przez cały czas przewija się wątek pandemii. „Niezwykle optymistyczna wiadomość” to taki totalny misz masz, gdzie jest trochę o wszystkim i trochę o niczym. A mimo to zaskakująco dobrze czyta się te niewiele wnoszące wynurzenia.
Jarek jest bohaterem pierwszego planu, pięćdziesięciolatkiem, mężczyzną z poczuciem obowiązku i odpowiedzialności. Troskliwy w stosunku do ojca stara się opiekować nim najlepiej jak potrafi. Jednak na co dzień porusza się niczym przysłowiowe dziecko we mgle, jest bierny, mdły i nieciekawy, facet bez ambicji, bez pomysłu na siebie. Kaśkę poznajemy przede wszystkim dzięki smsowej korespondencji i odnosimy wrażenie, że Jarek jest dla niej przede wszystkim weekendowym dodatkiem, a całe życie kobiety obraca się wokół kwiaciarni, bukietów, wiązanek oraz programów telewizyjnych i seriali. A mimo to Kaśka wydaje się być dobrą dziewczyną, ma cel i stara się do niego dążyć. Jeśli przyjrzeć im się dokładniej, to tak naprawdę oboje są do siebie bardzo podobni i może dlatego tak dobrze się dogadują.
Zamysłem autora było pokazać zwykłą, szarą codzienność osoby z niepełnosprawnością i jego opiekuna, rodziny. Dlatego nie oczekiwałam tutaj ani wartkiej akcji, ani jakiś spektakularnych zdarzeń. Pisząc dziennik też specjalnie nie zastanawiamy się jak nasze myśli ubrać w piękne słowa, raczej wyrażamy swoje przemyślenia i odczucia zwyczajnie, tak po prostu… I właśnie w tych aspektach upatruję prawdziwej wartości tej historii.
Książka „Niezwykle optymistyczna wiadomość” z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, nie każdy wyłapie w niej głębszy sens. Pomysł na opowieść intrygujący, wykonanie moim zdaniem średnie, pozostaje niedosyt, a może po prostu nie tego się spodziewałam. Lektura tej historii zabierze ledwie dwie godzinki, więc jeśli czujecie się zaintrygowani, to na pewno można się skusić.