Hipnotyzujące spojrzenie kobiety z okładki zdecydowanie przyciąga wzrok. Kusi, żeby otworzyć książkę i przeczytać… tylko pierwszą stronę, tylko kawałeczek… Ale później na dobre zatracamy się w świecie szamanów i pięknie Peru, i nie ma już odwrotu…
Anna Hunt, miłośniczka szpilek, czekolady i luksusu, posiadająca drogie mieszkanie w zamożnej dzielnicy Londynu i przystojnego, bogatego faceta, podejmuje decyzję – chce pojechać na urlop do Peru. Edward, jej chłopak, wyraża swoje zdanie o tym pomyśle, śmiejąc się Annie prosto w twarz i podcinając skrzydła na każdym kroku. Jednak kiedy kobieta trafia do Peru i poznaje szamana Maximo, mającego jej towarzyszyć, zapomina o wszelkich niepowodzeniach. Coraz bardziej fascynuje ją szamanizm, a myśli często krążą wokół tajemniczego Maximo. Pewnego wieczoru szaman pyta, czy Anna chciałaby zostać jego uczennicą…
Cała historia jest tym ciekawsza, że wydarzyła się naprawdę. Autorka obecnie prowadzi warsztaty szamańskie oraz zajęcia medytacyjne w Londynie. Mimo to czasem Anna Hunt opisuje takie wydarzenia, że aż nie chce się wierzyć, że ktoś przeżył je naprawdę.
Wydawnictwo Prószyński i S-ka na pewno sporo ryzykowało wydając taką książkę. Jest totalnie wyjątkowa i oryginalna, co mogło zniechęcić niektórych potencjalnych czytelników. Ci jednak, którzy poddali się na starcie, mogą tylko żałować, bo pieniądze wydane na taką książkę, to nie strata, tylko dobrze wydana suma.
Pióro autorki sprawia, że mogłabym czytać wyłącznie książki pisane jej stylem. Niespiesznie, lekko snuje opowieść, która okazuje się idealnie dograną całością, podszytą aurą tajemniczości i mistycznym klimatem. Opisy Peru zapierają dech w piersiach i jedynym, o czym marzy czytelnik jest to, by znaleźć się choć na chwilę w tym niezwykłym kraju.
Miałam pewne obawy, czy książka nie okaże się kiepskim romansidłem, w którym głupiutka, przyzwyczajona do zbytku Anna spotyka boskiego Maximo, a później następuje lawina serduszek, słodkości i wzajemnego uwielbienia, poprzetykana wstrętem Anny wobec każdego żyjątka, które ma więcej niż cztery nogi. Nic bardziej mylnego. Anna to z pewnością bohaterka inteligentna, rozsądna i przekonana, że musi coś zmienić w swoim życiu. Maximo natomiast pozostaje niedostępną, tajemniczą postacią, która na początku trochę mnie denerwowała, ale po przeczytaniu książki stwierdziłam, że autorka słusznie wykreowała go w taki właśnie sposób. To zresztą typowe dla tej powieści – nic nie dzieje się przypadkowo i wszystko ma swoje miejsce.
Dokładne opisy obrzędów, szamańskich wizji i Peru – wyjątkowe tło fabuły – wprawiają czytelnika w wyjątkowy, spokojny nastrój. Jest to wielka zaleta tej powieści i myślę, że wywoływanie określonych emocji u czytelnika stanowi wyznacznik dobrej lektury. Z mojej strony nie usłyszycie żadnej krytyki pod adresem tej książki. Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich kobiet. Taką „babską” literaturę to ja rozumiem!
Skończyłam czytać świetną książkę... i co ja teraz zrobię ze swoim życiem? ;)