Niektóre historie są jak księżyc wysoko świecący na nocnym niebie. Obserwujemy go przez białą, wykrochmaloną firankę, która niemalże niewidocznie tańczy od podmuchów powietrza, przynoszącego ukojenie po ciepłym dniu. W tle słychać ciche oddechy innych ludzi, ale dźwięków tych zdają się nie rejestrować nasze uszy, bo jesteśmy myślami w zupełnie innym miejscu.
Niektóre historie są jak zmarznięte ciało rzucone w śnieg. Chcemy je ogrzać i upewnić się, że wszystko będzie dobrze, ale możemy tylko stać i patrzeć, jak padający śnieg powoli zakrywa je swoim puchem. Z czasem zimno przestaje doskwierać, ale jest to jedynie oznaką nieuchronnie zbliżającego się końca.
Dziecięcy śmiech, ciągłe napominania dorosłych i marzenie o wolności. Pokusa, która rodzi się w sercu, gdy czegoś mocno pragniemy i która umiera uduszona pod naporem ograniczających nas myśli. Chęć słuchania bliskich i chęć postawienia na swoim. Chęć życia dla kogoś i chęć życia dla siebie.
Właśnie tym było życie Zofii. Od małego słuchała o tym, co powinna robić, a czego nigdy jej nie wolno. Słowa te tak mocno zapadły jej w pamięć, że uwolnienie się spod ich wpływu zdawało się być zbyt trudne. Oblepiły jej serce i dusiły, gdy tylko pojawiały się wątpliwości. Sprawiały, że nie potrafiła odnaleźć się w życiu nastoletnim, a potem w tym dorosłym. Była obok ludzi, ale nie z nimi, bo niewidzialny sznur zdawał się odciągać ją w drugą stronę. Wewnętrzne konflikty potęgowały poczucie beznadziei, a każda decyzja zdawała się nie być odpowiednia.
Monika Drzazgowska w dwunastu rozdziałach opisała dwanaście najważniejszych wydarzeń z życia Zofii. Każde z nich naładowane jest emocjami, które czytelnika mogą przydusić, ale potrafią również wzruszyć. Jest w nich mowa o samotności, przemocy, tęsknocie, stracie czy próbach sprostania oczekiwaniom. Pokazują przeróżne relacje i przeróżne rodzaje więzi. Przede wszystkim jednak mówią o sprawach bliskich każdemu człowiekowi.
Autorka wykazała się ogromną wrażliwością w obserwacji otaczającego ją świata. Każda strona książki została wypełniona pięknem zdań o ulotności życia. Ulotności wiatru, gestów, min czy zapachów. Miejsca pomiędzy dialogami zostały wykorzystane tak bardzo, że — choć styl kreowania rzeczywistości określiłabym mianem przepięknego — całość uważam po prostu za przegadaną. Tonęłam w zgrabności opisywania otoczenia czy emocji i zapominałam, o czym tak właściwie jest ta historia. Nie potrafiłam się w nią należycie wczuć, bo na każdym kroku coś mnie rozpraszało.
Wiem, że akurat mi „Szalej" na długo nie zapadnie w pamięć, choć to historia ważna, ale wiem również, że na pewno będę miała oko na autorkę. Bo jednak książka miała w sobie sporo bolesnego piękna, które uwielbiam z powieści spijać. Debiut ten każe mi wierzyć w kolejne udane pozycje autorki, więc ze swojej strony polecam jej nazwisko — Drzazgowska — zapamiętać! Tym bardziej, że poza przegadaniem swojej powieści, nic innego nie mogę jej zarzucić.
Psst! Słownik języka polskiego PWN twierdzi, że szalej to „roślina mająca kłącza zawierające silnie trujące alkaloidy", a zaraz obok niego możemy znaleźć definicję słowa szaleć, czyli między innymi „tracić panowanie nad sobą i zachowywać się niepoczytalnie" lub „zachowywać się nierozsądnie lub bardzo emocjonalnie". Po połączeniu tych dwóch słów w głowie pojawiło mi się wypowiadane w książce „szaleju się najadłaś", co oznacza po prostu zachowywanie się jak człowiek niepoczytalny. I myślę, że właśnie stąd tytuł. Bo Zofia w oczasz swojej matki czy babki zapewne właśnie tak postępowała. Bo (subtelny spoiler) nie poszła ich śladami, bo wydawać by się mogło, że uwolniła się od ich przestróg, choć wciąż były one w niej żywe. Ogromnie podoba mi się przesłanie już samego tytułu i zdecydowanie autorka (lub ktoś w jej otoczeniu) ma ode mnie ogromnego zielonego plusa!
Poniekąd będzie żyć. Poniekąd nigdy nie weźmie życia we własne ręce. Debiut, w którym możesz odkryć własną historię. Czterdzieści lat opisane z perspektywy dwunastu przełomowych dni. Zofia p...
Poniekąd będzie żyć. Poniekąd nigdy nie weźmie życia we własne ręce. Debiut, w którym możesz odkryć własną historię. Czterdzieści lat opisane z perspektywy dwunastu przełomowych dni. Zofia p...
Narodziła się nowa pisarka! Co ją wyróżnia? Na pewno wysokoprocentowa ironia i wysokokaloryczny sarkazm. Szalej to gatunek silnie trującej rośliny zwanej również cykutą można też szaleć, czyli traci...
"To, co przynależy kobiecie". W trakcie czytania tego zaskakującego debiutu dziękowałam w duchu losowi, za rodzinę, w której kobiety miały od pokoleń mocne charaktery i dlatego mogę śmiało powiedzie...
@czerwonakaja
Pozostałe recenzje @mewaczyta
Stany bitwy
Im bliżej wyborom prezydenckim w Stanach Zjednoczonych, tym częściej temat ten znajduje się na pulpicie całego świata. Od decyzji Amerykanów zdaje się zależeć nie tylko ...
Żebyśmy byli w stanie zrozumieć historię przedstawioną w reportażu Kathleen Hale, muszę wyjaśnić dwa pojęcia. ° Creepypasta to straszna historia budowana w formie mi...