Byli ludzie, którzy rozumieli mowę gwiazd i tacy, dla których ziemia rodziła kwiaty. „Las myśli podziemną plątaniną grzybni ikorzeni" a człowiek potrafił zrozumieć język zwierząt. W takim świecie żyła Florentyna. Dziecko, które urodziło się wśród kwiatów i kwiatami życie obdarzało. Wrażliwa dusza, która dostrzegał więcej, niż przeciętny człowiek kiedykolwiek potrafił. Jej życie przypadło na okres, gdy nadprzyrodzone istniało wśród ludzi i nikogo nie dziwiło. Gdy jeszcze pradawna magia wisiała w powietrzu i mieszała w codzienności.
Lisi Las zamieszkiwały duże lisy i stworzenia, o których wspominało się szeptem. Których widok mógł przerazić człowieka. Czarny Las był znacznie przyjaźniejszy, ale i on nie zawsze chciał trzymać ludzi w swoich objęciach, więc musiał ich wyprosić. Była szeptucha i wiedźmy, był dziad i pustelnik. Legenda o topielicy krążyła po okolicy, a domek dla lalek nie był zwyką zabawką. Wiara chrześcijańska mieszała się ze starymi wierzeniami. Ludzie wierzyli w zabobony, ale nie można było im odmówić pobożności typowej dla osób o małej wiedzy, a dużej wierze. Stali się świadkami nadprzyrodzonego, na które mogli zareagować jedynie wykonaniem znaku krzyża.
A do tego dochodzi wątek wojny. Wielka wojna (jak nazywana była pierwsza) nie odcisnęła na mieszkańcach Sokołowa i okolic piętna. Nie odczuli oni jej prawie wcale, ale ta druga... Gdy nadeszła — zmieniła wiele. O okrucieństwach mówiono szeptem, nie każdy wrócił, a jak już wrócił był zupełnie odmieniony, głód doskwierał każdemu. To wtedy wszystko się zmieniło. Magia powoli ulatywała ze świata, odchodziła w zapomnienie. Oczy ludzi stały się puste, a zmarszczek przybyło na ich twarzach. Nawet osoby, które okres ten potraktował łagodnie, uległy zmianie. Dzieci musiały szybciej dorosnąć, a starcy stracili chęć życia. Wszyscy zdawali się odmienieni.
„Wkażdej wsi są rzeczy, októrych się nie mówi." Rzeczy nadprzyrodzone i te traumatyczne. To o nich jest ta powieść. O losach pewnej wsi, choć to Florentyna zawsze jest w centrum wydarzeń. Jest ona bohaterką najważniejszą, bo obserwujemy jej życie, ale jednocześnie jest ona jedynie elementem czegoś większego. Czegoś mrocznego, momentami brudnego, ale mającego w sobie piękno. Staje się ona świadkiem nadprzyrodzonego, ale również codzienności w małej wsi na obrzeżach lasu. Dzięki niej poznajemy mieszkańców, którzy wzbudzają w nas różne emocje — od sympati do wstrętu. Obserwujemy jak kolejni ludzie odchodzą i cierpimy po ich stracie. Marwimy się o ich losy w czasie wojny i boli nas widok ich złamanych dusz, gdy wracają z piekła, w jakim się znajdowali. A jakby tego było mało zaczynamy zastanawiać się wraz z bohaterami nad sensem istnienia, nad jego źródłem. Nad tym, co znaczymy i jakie jest nasze przeznaczenie...
Agnieszka Kuchmister pisze pięknie. Zapełnia opowieść zdaniami pokroju „Słońce wlewało się wkażdy zakątek wsi, zaglądało wszpary drewnianych płotów, niedomkniętych okien, wypędzało zkryjówek leśne zwierzęta" czy „Mijali się tak codziennie, jedno zapatrzone wziemię, we wszystko, co ta rodzi, drugie wniebo, tak mocno, że nawet patrząc woczy żony, widziało gwiazdy" i czaruje nimi czytelnika. Nie było to moje pierwsze spotkanie z jej prozą (czytajcie zbiór „Listopad", bo to naprawdę dobre teksty), ale zachwyciła mnie równie mocno, jak za pierwszym razem. Czytałam kolejne strony i myślałam „JAK PIĘKNIE JEST TO NAPISANE". Co prawda tym razem plastyczność czasu sprawiała, że momentami się gubiłam, ale wciąż jest to dobrze poprowadzona powieść. Może nieco monotonna dla poniektórych, ale mnie to jej rozleniwienie jedynie przyciągało do siebie.
W tekście znajdziemy trochę symboli pokroju kaczeńcy (polecam sprawdzić ich znaczenie, gdy już w powieści się pojawią), trochę pięknie skomponowanych zdań i trochę pradawnej magii, o której już zapominamy. Jest to powieść dobra, w pełni mnie zadowalająca. Właśnie czegoś takiego po Agnieszce się spodziewałam i moja dusza czuje się syta. Dostałam otumaniające nadprzyrodzone, które zderzało się z codziennością — jej pytaniami oraz troskami. To zdecydowanie moje ulubione połączenie.
Zachwycająca oda do świata, którego już nie ma. Albo którego nie potrafimy zobaczyć Rok 1918. Wśród polnych kwiatów, w maleńkiej wiosce otoczonej lasem, rodzi się Florentyna – dziewczynka obdarzona ...
Zachwycająca oda do świata, którego już nie ma. Albo którego nie potrafimy zobaczyć Rok 1918. Wśród polnych kwiatów, w maleńkiej wiosce otoczonej lasem, rodzi się Florentyna – dziewczynka obdarzona ...
Czas zwalnia, jakby niewidzialna, wręcz kwiatowa ręka przetrzymywała wskazówki zegara. Zmienia się atmosfera, zapachy i odczucia. Nagle, przytłoczona codziennym ciężarem, który ujawnia się wieczor...
„Niektórzy mówią, że wszystko zaczyna się od czasu, inni powiadają, że czasu nie ma, że wymyślili go ludzie. Ci pierwsi wsłuchują się w swoje ciała, nadają znaczenie rzeczom i zjawiskom uchwytnym. Ci...
@gala26
Pozostałe recenzje @mewaczyta
Stany bitwy
Im bliżej wyborom prezydenckim w Stanach Zjednoczonych, tym częściej temat ten znajduje się na pulpicie całego świata. Od decyzji Amerykanów zdaje się zależeć nie tylko ...
Żebyśmy byli w stanie zrozumieć historię przedstawioną w reportażu Kathleen Hale, muszę wyjaśnić dwa pojęcia. ° Creepypasta to straszna historia budowana w formie mi...