Czas zwalnia, jakby niewidzialna, wręcz kwiatowa ręka przetrzymywała wskazówki zegara. Zmienia się atmosfera, zapachy i odczucia. Nagle, przytłoczona codziennym ciężarem, który ujawnia się wieczorem, czujesz, że coś się z tobą dzieje. Nie boisz się, nie jesteś pobudzona. Coś cię wycisza, koi nerwy i pozwala odpocząć. Ktoś przykłada do twojego rozpalonego czoła delikatne ręce i czujesz w sobie jasność, która leczy. Słyszysz kobiecy głos dochodzący z głębin studni, o której nikt nie pamięta.
Wdech dla złapania jasności umysłu, wydech.
Wdech, wszystko trafia na swoje miejsce, wydech.
Wpuszczasz sobie w czytelnicze zmysły słowa i czekasz aż rozrosną się na kościach i całym twoim wnętrzu. Stajesz się Florentyną od kwiatów, stajesz się kimś, kto żyje na granicy światów. Stajesz się niemalże magicznym elfem, który przybrał postać kobiety. Masz nieprzeniknione wnętrze wyłapujące milczące strony ludzkiej natury, dlatego jesteś niezrozumiała dla prostych umysłów. Łączysz dobro i zło, widzialne z niewidzialnym, mieszasz to w sobie nie rozumiejąc do końca sensu i znaczenia. Zbierasz zioła, znasz właściwe słowa modlitw, bo twoja mądrość wykracza poza ziemskie pojmowanie. Twoja wiedza wyprzedza twój wiek i umysł. Jesteś kimś „innym”. Przy tobie ludzie czują się spokojniejsi, ukojeni w bólu, ale i podejrzliwi, bo jesteś przecież tylko dzieckiem. Skąd w tobie taka magia i dojrzałość?
Na wszystko znajdujesz odpowiedź, lecz nie potrafisz odpowiedzieć sama sobie na pytanie – po co żyjesz? Bo przecież każdy po coś jest? Ma coś zrobić? Ale ty...? Ty po co?
Każda wieś ma swoje tajemnice, bo są sprawy, które nie powinny dotyczyć nikogo z zewnątrz. Są sprawy, o których szybko się zapomina, tak, jak zapomina się o wszystkim z upływem czasu. Jakby ten czas pochłaniał historię ludzi i zwierząt. Ziemia rusza się, a jej taniec tworzy dzień i noc, stwarza pory roku i uzmysławia mijanie czasu.
Tik, tak – wskazówki prą do przodu minuta po minucie.
Tik, tak – kolejna godzina minęła... I kolejna noc...
Tik, tak...
Jednak gwiazdy, które zniknęły lata temu, zawsze wracają, pojawiają się znów w tym samym miejscu. Tak czas zatacza krąg, dopełnia się. Nic nigdy nie znika naprawdę, bo nic nie może się skończyć w nieskończonym wszechświecie. Nawet czas, który upłynął nie jest czasem, który się skończył. I rodzi się w tobie pytanie – czy ten nasz świat, w jakim żyjemy, jest światem prawdziwym? Czy to aby nie iluzja, odbicie światła, promienie? Czy to aby nie jest tak, że co kilka lat ten świat umiera zasysając wszystko wokół siebie, tworząc tym samym nowe przestrzenie i życia w nich? Coś umiera, by coś się mogło narodzić. Śmierć zabiera, by coś inne dostało życie. Równowaga jest od zawsze – odwieczne prawo ciągłości. Symbioza natury i mistyki i ich przenikanie, splatanie, ich bajkowość i realność jednocześnie.
Florentyna często popada w głęboką zadumę, a wraz z upływem czasu coraz bardziej. Pytania – te pojawiały się i w dzień i w nocy. Były jak towarzysze doczesności „Kiedy się to wszystko stało?” - pytała. „Gdzie jest ten czas, który minął odkąd pierwszy raz usłyszałam studzienny, kobiecy śpiew? Czy świat starzeje się inaczej czy tak samo, jak człowiek?” Bo może nam wszystkim to się tylko śni? Ktoś nas obudzi i wszystko pryśnie, jak bańka mydlana. Otworzymy oczy i ujrzymy las i niebieskie kwiaty pod stopami. Ujrzymy rumianek rosnący kolo dębu i płot przy domu i drogę, przy której stoi kapliczka i święty bez głowy. I potem wszystko traci kontury. Dusza ulatuje do nieba, serce drży, jak stare ręce. Siwe włosy owiewa wiatr. Zapach zieleni wypełnia ciało.
Zamykasz oczy.
„Czy myślisz, że gdzieś tam jest taki świat, jak nasz?”
Otula cię czytelniczy spokój, jakaś pokora i wdzięczność.
Łapiesz autorkę za wyciągniętą ku tobie dłoń, wstajesz i idziesz z nią. Idziesz na książkowy spacer. Lecz obok kroczy jeszcze ktoś. To Florentyna. Teraz już siwa, przygarbiona, o płowych oczach, ale nadal pełnych tajemnic i historii. Idziecie razem, a ty słuchasz ich słów. Przechodzicie koło starej studni i drzew pełnych owoców. Wlewają się w ciebie losy tych, którzy już odeszli i których śmierć zabrała. To, co mistyczne roztacza wokół swe piękno. Wszystko chłoniesz, napełniasz się tym.
A czując niedosyt łapiesz kolejną część, by móc iść dalej. By móc stawiać stopy w miejscach, w których chadzała Florentyna.
Magia, kolory i czas.
Zatracasz się na długo.
Wspaniała powieść. Powieść z gatunku tych, z którymi się jednoczysz i personalizujesz. Powieść, którą tulisz do serca.
#agaKUSIczyta