W sieci kłamstw recenzja

Chcesz wejść w świat tajemnic, porwań i pożądania bez granic?
Chcesz poczuć dreszcz emocji strachu o własne życie i ukochanej osoby?
Chcesz przytulić małego włochatego przyjaciela?
A może chcesz poczuć i zobaczyć jak to jest przeżyć stratę kogoś bardzo bliskiego?
Jeśli tak, to uwierz mi, ale trafisz w sam środek niebezpiecznych zdarzeń, okrytych kłamstwem i cierpieniem, ale i poczujesz gorąco dwóch splecionych ze sobą ciał.
Akcja goni akcję, miłość krzyżuje się z zazdrością, a między tym wszystkim małe kochane zwierzaki...
Amanda i Greg, tak różni, a tak podobni. Ciągnie ich do siebie, ale są ostrożni. Do tego jeszcze mąż Amandy Adam i tajemnicza Alessia... Którzy bardzo namieszają...
Agnieszka Baron rozprawia się z bohaterami w sposób bardzo rzeczywisty, nie odczuwamy, że to fikcja literacka. Czytając czułam się wciągnięta w zagadkę, notowałam w głowie wszystkie poszlaki, próbowałam dociec gdzie zaginął człowiek, czy żyje, jakie ślady zostawił on i uprowadzający. Do końca nie wiedziałam czy mężczyzna się odnajdzie i czy będzie żył. Takie nieoczywiste zdarzenia sprawiają, że książkę czyta się z ogromnym zaciekawieniem, a każda przewrócona strona daje nam nowe informacje i dostarcza kolejnych silnych wrażeń.

Autorka przeciągnie czytelnika przez wszystkie możliwe emocje, te dobre i złe. Zada ból, odbierze wiarę w dobro, by następnie podnieść nas z ziemi i postawić na nogi. Tempo zdarzeń jest coraz szybsze, przez co emocje nie opadają.

W tej historii nikt nie jest tym za kogo się podaje, każdy ma swoje tajemnice, a te sprawiają, że między Amandą i Gregiem dochodzi do wielu niejasności. Greg w zależności od potrzeb jest prawnikiem, agentem, trzyma się włoskiego świata jakby był z mafii... Ta jego wieloosobowość nie ułatwia Amandzie podejmowania decyzji, z jednej strony czuje się przy nim bezpieczna, z drugiej nie wie czy może mu zaufać. Tym bardziej, że komu by nie zuafała, okazywał się być oszustem jak jej mąż Adam, gdzie przypadkiem, dzięki uroczemu Karczochowi dowiedziała się prawdy... Gdyby nie kot, zapewne dalej żyłaby w kłamstwie...

Spodobało mi się to, że autorka skupiła się bardzo na akcji, trzymała w napięciu, ale dawała też czasem odetchnąć. Historia bardzo dobrze się rozwijała, nie wiało nudą, nie było za wiele opisów terenów, bo tego nie lubię ;)

Multum emocji gwarantowany! Polecam z całego serca 💕