"Świadoma konsekwencji i wszystkich chorób chcę się zestarzeć z godnością. Ciebie może to przeraża, ale taka jest kolej rzeczy. Ma to swój urok. Przeżyłam życie najlepiej, jak potrafiłam, czułam je całą sobą i jestem gotowa na odejście, ale nie chcę znać daty końca, nie chcę odliczać. Chcę żyć tak, jakby każdy dzień był tym ostatnim. Bo każdy dzień jest darem od losu. Chcę doceniać i być wdzięczna za każdy nowy poranek."
Masz wybór - wieczna młodość, zdrowie i witalność, ale znasz dokładną datę swojej śmierci. Lub normalnie się starzejesz i nie wiesz kiedy nastanie twój koniec. Co wybierzesz? Tylko dobrze się zastanów. Gwarantuję ci, że po przeczytaniu tej książki tak łatwo nie zdecydujesz. Szczególnie gdy masz przed sobą wiele lat życia, a miłość spotykasz wtedy, gdy drugiej osobie zostało tak niewiele, bo dokładnie wie kiedy nastanie koniec... W międzyczasie cenne dla was chwile próbują zabrać ludzie, którzy chcą stać się bogami i zrobić z ludzi marionetki.
Czy w obliczu ciągłego zagrożenia jest szansa na normalność i miłość? Czy podróże po pięknych wyspach to tylko ucieczka i szukanie rozwiązania, a może to moment by pokazać, że warto wyjść ze swojej strefy komfortu i poznawać świat?
Marta bardzo zaskoczyła mnie tą historią. To jest coś innego w jej wykonaniu, ale i ogólnie coś nowego w literaturze. Obecnie wkraczamy bardzo szybko w świat sztucznej inteligencji, szukamy sposobu jak ułatwić sobie codzienność, chcielibyśmy żyć jak najdłużej. Patrząc na to z boku mam wrażenie, że zatracamy się w tym co byśmy chcieli a co możemy. Czy warto tak ingerować w naturę? Jak bardzo możemy sobie zaszkodzić? Co się stanie gdy AI będzie za nas myśleć? Jak sobie poradzić kiedy wszystko zrzucimy na jej barki, a zabraknie połączenia z siecią? Gdzie cała równowaga?
Na tle świata przyszłości, w bardzo nieodpowiednim momencie rodzi się uczucie. W jaki sposób pogodzić ze sobą kres życia i jego najlepszy czas? Czy można coś jeszcze zaradzić by mieć tego czasu zdecydowanie więcej? Co nosi w sobie tajemniczy naszyjnik z salamandrą? I co tak naprawdę łączy głównych bohaterów?
"Od tak dawna nie tlił się we mnie żaden ogień. Nic mnie nie poruszało. Odczuwałam w środku jedynie pustkę. Dziś po raz pierwszy od dawna coś we mnie drgnęło i dla tego uczucia zaryzykowałam wszystko."
Ta miłość nie miała prawa się rozwijać. To nie ten czas. Ale tak właściwie kiedy jest na nią odpowiedni moment? Nigdy takiego nie ma. Bywa, że mamy tych chwil tak mało, ale wykorzystamy je najlepiej jak możemy by mieć piękne wspomnienia. A bywa i tak, że jesteśmy ze sobą wiele lat, a żyjemy totalnie obok siebie i się mijamy. Dlaczego nie skupiamy się na sobie codziennie? Przecież dni mijają nieubłaganie, każdy może być tym ostatnim. Z drugiej strony, często myślimy, że jednak jeszcze mamy tyle lat przed sobą...
"I nagle wszystko stało się jasne. Prawda w końcu wyszła na jaw. Prawda, która nie mieściła się w mojej głowie. Prawda, której nie chciałam. Prawda, która mnie zabijała."
Prawda niestety bywa bardzo brutalna. Zderzenie z rzeczywistością jest bolesne. Śmierć nie ma litości, a piękna miłość lubi być okupiona cierpieniem. Jak na tle zachodzącego słońca Nina i Matt odnajdą spokój? Jakie niespodzianki ma dla nich los? Cóż, odpowiedzi w książce, która nie raz was zaskoczy, a do tego pokaże przyszłość, która wcale nie musi być odległa... Ale może być niebezpieczna...
Bardzo dziękuję autorce za zaufanie, a wam polecam z całego serca tę książkę ❤️