"To jest miejsce dla szczęśliwych kobiet. Albo inaczej, to powinno być miejsce, gdzie kobiety stają się szczęśliwe."
"Pensjonat marzeń" to urocza kontynuacja "Szkoły żon" Magdaleny Witkiewicz. Powiedziałabym, że już nieco inna nie pierwszy tom, taka bardziej "witkiewiczowa". Owszem, mamy tu zachowany pazur znany nam z pierwszej części, jednak mam poczucie, że jest on lekko stępiony. Erotyki jest już mniej, natomiast więcej miejsca autorka poświęca przemyśleniom bohaterów dotyczących ich życia osobistego. Na przykładzie poszczególnych postaci pokazuje nam, co jest naprawdę w życiu ważne i co trzeba zrobić, żeby ten cel osiągnąć. Nie pozostawia nam przy tym wątpliwości, że opowiedziana przez nią historia będzie miała szczęśliwe zakończenie.
Ale przecież Magdalena Witkiewicz znana jest z tego typu zabiegów. Jej bohaterowie są pełni ciepła i nad wyraz dojrzali, co też ma miejsce w "Pensjonacie marzeń". Każda z postaci jest inna i doświadcza odmiennych rzeczy, jednak w finale ostatecznie wszyscy znajdują szczęście, o które tak bardzo zabiegali. To taki trochę bajkowy happy end, ale wcale nie zamierzam upierać się przy tym, że niemożliwy. Przyznam, że z przyjemnością obserwowałam działania bohaterów, którzy owszem, mieli momenty zawahania, jednak po chwili zastanowienia wiedzieli jak postąpić. Zawsze przy tym kierowali się sercem i szacunkiem do drugiego człowieka.
Jednak poza powyższym, "Pensjonat marzeń" zwraca uwagę na zdrowy egoizm, czyli coś, czego często wielu z nas brakuje. Nierzadko my, kobiety, poświęcamy się na rzecz dzieci, męża, kładziemy na szali nasze szczęście i dobre samopoczucie w imię wyższego dobra. Z pewnością jesteśmy w stanie udźwignąć wszystkie konsekwencje tych działań, jednak czy warto przez cały czas po prostu wegetować? Pozbawiać się szczęścia, miłości, poczucia bycia potrzebnym, czyli wszystkich rzeczy pozwalających nam na godziwe życie? My, kobiety, chcemy robić wszystko na najwyższym poziomie. Jak czytamy w "Pensjonacie marzeń", jesteśmy jak jeden wielki wyrzut sumienia, bo wciąż mamy do siebie pretensje o to, że czegoś nie zrobiłyśmy lub byłyśmy niewystarczające. A może najwyższa pora trochę odpuścić i pomyśleć o sobie?
Jak wynika z lektury książki, na szczęście nigdy nie jest za późno, ani za wcześnie. Szczęścia nie można też szukać na siłę, gdyż zawsze przychodzi ono do nas w najmniej oczekiwanym momencie. Tak, miałam nawet okazję osobiście się o tym przekonać. Długo skupiałam się na jednej rzeczy, robiłam wszystko żeby ją osiągnąć, a gdy zrezygnowana, w końcu odpuściłam, zdarzył się cud. Myślę, że wielu z nas może potwierdzić zasadność tego stwierdzenia. Niestety, bardzo często chcemy mieć wszystko na już, najlepiej żeby całe życie ułożyło się według naszego scenariusza i to bez chwili zwłoki. Taka roszczeniowa postawa jest szczególnie domeną ostatnich lat, kiedy szkoda nam tracić czasu na jakiekolwiek, zbyteczne w naszym mniemaniu, czynności.
"Pensjonat marzeń" to piękna historia, która uzmysławia nam, co w życiu jest tak naprawdę ważne oraz, że na wszystko zawsze jest odpowiednia pora. Podkreśla też potrzebę dbania o siebie, gdyż odrobina zdrowego egoizmu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Moja ocena 8/10