„Przeszłość ma być nie odtwarzana, ale ponownie doświadczana”.
Kończy się II wojna światowa, jesteśmy w Londynie. Rodzeństwo Nathaniel i Rachel zostają pozostawieni przez rodziców, którzy muszą wyjechać na jakiś czas. Nie tłumaczą im zbyt wiele, gdzie i jak długo ich nie będzie. Wszystko wydaje się być owiane tajemnicą, a zarazem niezrozumieniem. Pozostają pod opieką znajomego rodziny, Ćmy. Młodym wydaje się, że ma on za sobą nieciekawą przeszłość. Boją się go, nie czują się przy nim bezpiecznie. Przez ich dom przewija się wiele osób, głównie im nieznanych. Z czasem się okaże, że ci nieznajomi mieli za zadanie opiekować się rodzeństwem, aby im nie spadł włos z głowy. Ale dlaczego? Czy groziło im jakieś niebezpieczeństwo? Zrozumiecie wiele, jak się dowiedzie, czym zajmowała się ich matka …
„- Nigdy nie planuj tego, co powiesz – pouczył mnie w trakcie jednej z tych nocnych wycieczek. - Improwizuj. Kłamstwo jest wtedy bardziej wiarygodne”.
Michael Ondaatje zabiera nas w długą i krętą podróż w mroczną przeszłość bohaterów, gdzie pierwsze skrzypce grał strach, obawa o życie najbliższych, ale też określone powinności wobec ojczyzny. Odwiedzamy mroczne zaułki i nieznane meandry ludzkiej psychiki, staramy się poznać, a zarazem zrozumieć motywy postępowania bohaterów. Próbujemy ich oceniać, ale zadaję sobie pytanie, czy mamy takie prawo? Łatwo jest kogoś oceniać stojąc z boku, nie będąc w jego położeniu.
Nathaniel żyje wspomnieniami, które próbuje ułożyć w puzzle, ale brakuje mu kilku istotnych elementów. Stara się zrozumieć postępowanie i intencje matki oraz wyjaśnić rolę kłamstwa w ich wzajemnych relacjach. Dlaczego ktoś bliski kłamie? Jaki ma w tym cel? Może robi to dla dobra rodziny? Bohater małymi kroczkami stara się dochodzić do prawdy, przeżywając liczne porażki i niepowodzenia, chwile samotności i zwątpienia.
Wydarzenia i historie opisane w powieści tryskają drobiazgowością, są niesamowicie szczegółowo ukazane oraz okraszone wielką dawką emocji. Wnikliwość i dociekliwość autora nie zna granic, ale poprzez pewne celowe niedopowiedzenia określonych sytuacji pozostawia nam margines swobody, stawia trudne wyzwanie naszej wyobraźni. Ten zabieg pozwala pośrednio czytelnikowi uczestniczyć w tworzeniu fabuły. Stajemy się niezbędnym i bardzo istotnym ogniwem powieści.
Przyznam, że ta lektura nie należy do łatwych. Ale jej smakowanie i rozkoszowanie się nią sprawia niesamowitą przyjemność. Stawia nas w gronie osób, które osiągnęły wyższy stopień wtajemniczenia i przed którymi otwarto szerokie wrota zgłębiania tajemnic bohaterów. Zaproszono nas do głębokiej podróży w krainę spowitą gęstą mgłą i tchnącą niepokojem.
„Wracamy do przeszłości uzbrojeni w teraźniejszość i bez względu na to, jak bardzo zaciemniony był świat, nie pozostawiamy go w mroku”.
Światła wojny intrygują od pierwszej strony. Napięcie faluje i stopniuje w zależności od stopnia naszego wtajemniczenia w przeżycia bohaterów. Ale czy może być coś bardziej emocjonującego od huśtawki nastrojów obejmującej cały wachlarz ludzkich emocji? Nieustanne maskowanie się i stwarzanie pozorów przez aktorów tej powieści tłumi naszą ciekawość i nurtujące nas pytania. Masa pytań, zero odpowiedzi …
Polecam, tajemnicza i zaskakująca gra, balansowanie na krawędzi prawdy. Finał powieści osiągalny tylko dla wytrwałych. Nie czekajcie, sięgnijcie po Światła wojny i pozwólcie im zabrać się w niekończącą się podróż do krainy przeszłości …