„To, co wydaje się najsensowniejsze na pierwszy rzut oka, często wcale takie nie jest.”
Na księgarskich półkach możemy nie raz zobaczyć jakąś książkę z nazwiskiem znanej osoby, ale nie mamy pewności, czy to właśnie ona napisała daną publikację. Bywa bowiem tak, że prawdziwym autorem takiego dzieła stoi ghostwriter dosłownie oznaczający pisarza widmo. To osoby, które nie ujawniają swojej tożsamości pozostając w cieniu wielkich gwiazd, na których spływa splendor tego, co stworzyła inna osoba. Ten motyw doskonale wykorzystała autorka powieści "Puck me up", w której lepiej poznajemy specyfikę tego zawodu, a przy okazji kolejną świetną historię napisaną przez panią Skrzydlewską.
Zaczyna się wszystko standardowo, czyli on – Mikael Mikko Heikkinen jest mrukliwy, zamknięty w sobie, nawet gburowaty i niezbyt miły. Przynajmniej takie sprawia wrażenie na Hazel Woods , gdy po raz pierwszy się spotykają. Najpierw stoją obok siebie w windzie, nie wiedząc, że podążają do tego samego miejsca, czyli do biura jednego z większych w Kanadzie wydawnictwa - EDMONTON. Ona z kolei, nie ma pojęcia, że właśnie jest w windzie z jednym z najsłynniejszych zawodników i najlepszym skrzydłowym kanadyjskiej drużyny NHL - EDMONTON OILERS i mistrzem olimpijskim. I to on ma być jej najbliższym zleceniodawcą. Z kolei on nie wie, że obok niego znajduje się kobieta, z którą przyjdzie mu pracować w najbliższym czasie. Spodziewa się, że zamówionym ghostwriterem będzie mężczyzna, gdyż Hanzel publicznie nigdy nie ujawnia swoich prawdziwych danych i swojego wizerunku.
Miałam już okazję przeczytać jakiś czas temu książkę pani Ludki Skrzydlewskiej pt. "Niepokorne serca" i od razu skradła moje czytelnicze serce tą historią. Zawarła w niej to, co w powieściach lubię najbardziej, czyli dynamiczną akcję i ciekawych bohaterów. Dlatego widząc jej najnowsze dzieło „Puck me up”, wiedziałam, że się nie zawiodę. I tak się stało. Ponownie znalazłam się w wirze wydarzeń, które całkowicie mnie pochłonęły ogarniając wieloma emocjami i przeżyciami bohaterów.
Snując opowieść o ich relacji poruszanych jest kilka ważnych tematów, w tym akceptacja samej siebie. Hazel uważa, że jest nieatrakcyjna, gdyż ma trochę więcej nadprogramowych kilogramów, więc jest przekonana, że na pewno nie ma szans, by ktoś się nią zainteresował. Co innego jej siostra Gabi, która swoim wyglądem i nienaganną sylwetką zwraca uwagę męskiej części społeczeństwa. Gabi jest cudowną siostrą, starającą się podbudować jej wiarę w siebie, ale bezskutecznie. Hazel zawsze uważa się za gorszą. Taka postawa to pokłosie traktowania jej w dzieciństwie, umniejszania jej wartości przez matkę i wpajania przekonania, że tylko szczupłe osoby, takie jak Gabi, mogą coś w życiu osiągnąć.
„Puck me up” to świetnie napisany romans ze sportem w tle i pracą nad tekstem powieści, ale na pierwszy plan wysuwają się dylematy głównych postaci. Nie ma w niej zbyt dużo dłużących się opisów, a te które są, nie przytłaczają swoją ilością. Od początku autorka dostarcza nam zarówno wesołych sytuacji, zabawnych dialogów, spostrzeżeń, ale też takich, które wprowadzają niepokój i powodują szybsze bicie serca, ukazując rozwój uczucia i zmiany zachodzące w bohaterce. Jest to jeszcze bardziej dobitnie odczuwalne, gdyż nie wiemy wszystkiego, bo przez niemal całą fabułę widzimy wszystko oczami Hazel. Ma to swoje plusy, gdyż wnikamy w jej sposób postrzegania siebie i otoczenia, w jej myśli i podejście do wielu spraw. Oczywiście nie raz nie zgadzałam się z nią, gdyż przedstawiła swoją osobę tak, jakby była grubą, nieatrakcyjną dziewczynę, nie zauważając swoich atutów. Bywało, że mnie denerwowała, gdy wyciągała błędne wnioski, albo niepotrzebnie się denerwowała. Dopiero w epilogu, gdy niektóre epizody ukazane są oczami Mikko, wyłania się urocza kobieta, która jest wartościowa, czarująca i piękna. To pokazuje, że siebie samych często postrzegamy negatywnie, widzimy swoje mankamenty, ale potem okazuje się, że nie zawsze zgodne jest to z tym, jak widzą nas inni.
Motywem przewodnim jest nieakceptowanie siebie, swojego wyglądu, wyolbrzymianie swoich mankamentów, które tylko w oczach Hazel nabierają wielkiego problemu. Jest to zatem powieść z głębszym przesłaniem, gdyż podobnych osób jest w realnym życiu wiele. Widać to doskonale w dzisiejszych czasach, zwłaszcza u dziewczyn i kobiet, które mają kompleksy i poddają się różnym zabiegom, robiąc sobie krzywdę, poprawiając to i owo w swoim wyglądzie. Według swoich wyobrażeń, czynią siebie atrakcyjniejszymi, ale niestety, najczęściej osiągają efekt odwrotny. Widziałam już wiele tego typu przeobrażeń i rzadko która transformacja wypadła korzystnie dla danej osoby. Na szczęście Hazel nie posuwała się do tak desperackich kroków i to jest jej atutem, jak i atutem tej powieści jest to, że bohaterka ma swój naturalny urok, ale nie jest idealna w swoim wyglądzie, jak to bywa w innych tego typu romansach. Przynajmniej ona siebie tak to postrzega. Autorka pokazała, że czasami nie trzeba robić zbyt wiele, ani podejmować drastyczne kroki, wystarczy pojawienie się miłości, by poczuć się atrakcyjnie i pięknie.
Słodki hokejowy romans niczym z książki... głównej bohaterki Hazel Woods, zawodowa ghostwriterka, pisze to, czego celebryci nie potrafią napisać sami. Jest świetna w swoim fachu - ma znakomity war...
Słodki hokejowy romans niczym z książki... głównej bohaterki Hazel Woods, zawodowa ghostwriterka, pisze to, czego celebryci nie potrafią napisać sami. Jest świetna w swoim fachu - ma znakomity war...
Choć podczas jesieni ciągnie mnie do nieco mroczniejszych tytułów, nie mogłam oprzeć się książce Ludki Skrzydlewskiej. Poznałam jej pióro w minione wakacje, przy okazji „Gbura w raju” i bardzo polubi...
❓️Lubicie grumpy bohaterów? 4/⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️ Hazel zajmuje się ghostwritingiem, pisząc książki dla celebrytów, którzy sygnują je swoim nazwiskiem. Pewnego dnia spóźnia się na spotkanie z kluczowym kli...
SA
@kkozina
Pozostałe recenzje @Mirka
Wahadełko prawdę ci powie...
@Obrazek „Wahadełko jest narzędziem, które wymaga szacunku, pielęgnacji i połączenia.” Dziś, widząc kogoś posługującego się wahadłem, czy różdżką, wiele osób reaguje ...
@Obrazek „tarot może przemówić do każdego, kto zdecyduje się go słuchać. Jego karty odzwierciedlają uniwersalne aspekty ludzkiego doświadczenia” Wśród wielu moich z...