„W imię zasad” Marek Harny
wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2011
str. 484
Ocena: 4.5/6
Dzisiejszy dzień rozpoczęłam od małego sukcesu. Udało mi się wstać godzinę wcześniej i dokończyć pasjonującą lekturę powieści Marka Harnego „W imię zasad”. Jeszcze nim zobaczyłam ostatnie zdania w książce, a nawet przed rozpoczęciem lektury Epilogu, zaczęłam rozmyślać na temat recenzji tej książki. Bo szczerze powiedziawszy… nie mam pojęcia, co mam Wam o niej napisać. Zupełnie. A to, jak wiecie, mi się raczej nie zdarza.
Ostatnio mam jakieś takie przeogromne „szczęście” do zaczynania lektury danej powieści od… jej kontynuacji. Tak było i tym razem, choć akurat teraz decyzję podjęłam świadomie. Zawalił terminarz. Najpierw otrzymałam „W imię zasad” ( krótkim terminem przydatności do spożycia :P), a „Pismaka” otrzymałam niedługo potem. Wzięłam się więc w garść i przeczytałam. I powiem jedno: nie żałuję. Nie żałuję lektury powieści Harnego, choć przypuszczam, że teraz lektura „Pismaka” już nie sprawi mi takiej frajdy, jaką na pewno by sprawiła czytana jako pierwsza. Ale może się mylę? Oby
Powieść „W imię zasad” rozpoczyna się na zakręcie życia głównego bohatera – Adama Bukowskiego. Po ciężkich przeżyciach ostatnich lat decyduje się on na wprowadzenie pewnych zmian w swojej egzystencji. Pomimo tego, iż uważa się za człowieka ery Gutenberga, rzuca pisanie i zostaje dziennikarzem telewizyjnym. TVP podpisuje z nim intratny kontrakt na cykl audycji pod tytułem „Klucz do Europu”, traktujących o sytuacji na arenie międzynarodowej. Upatruje w tym trampoliny, dzięki której jego kariera nabierze wyczekiwanego od lat rozpędu. Dzieli więc swój czas pomiędzy Londynem, Paryżem a Warszawą, pisząc scenariusze poszczególnych epizodów cyklu. To właśnie w trakcie pobytu w Londynie odbiera telefon, który ponownie przestawi zwrotnicę jego życia na ten bardziej niebezpieczny tor, nieakceptowany przez jego byłą żonę, córkę i obecną partnerkę życiową. Jest to ścieżka dziennikarstwa śledczego, która już nieraz doprowadziła go na skraj przepaści. Jak będzie tym razem? Czy Adamowi uda się odkryć, kto stoi za przypadkową śmiercią Kingi Stolarek i czy owa śmierć rzeczywiście była taka przypadkowa? Jaki udział w całej historii ma sam Adam, a jaki poszukiwany przez wszystkich biznesmen z Chicago? Czemu wszystkie drogi prowadzą do Krakowa, a ścieżki historyczne do czasów głębokiej komuny? W co wplątała się córka Bukowskiego i dlaczego tak naciska na ojca by porzucił pisanie? Na te, i na setki innych pytań będziecie mogli poszukać odpowiedzi w powieści Marka Harnego. Czy je znajdziecie? O tym przekonać musicie się na własnej skórze. Zdradzę Wam jednak, że ja w myślach wciąż mam tysiące znaków zapytania, które zapewne nigdy nie znikną.
Mnie osobiście książka Harnego pochłonęła niemal całkowicie. Czytałam ją przez trzy dni i przez trzy dni miałam sny związane z jej fabułą. Tyle, że w tych snach to ja, a nie Adam, rozwiązywałam zagadki przeszłości, będące kluczem do wyjaśnienia zdarzeń mających miejsce w teraźniejszości. Sama do końca nie wiem, co mnie w tej książce aż tak zafascynowało. Czy to język używany przez autora, czy sposób w jaki przedstawił wymyśloną przez siebie historię? A może było to nieustające przeświadczenie, że autor nie wykorzystuje w swej książce fikcji literackiej lecz opisuje losy ludzi znanych nam wszystkim z tabloidów? Sama już nie wiem. Nieważne jednak, co było powodem mojej fascynacji, ważne że tak dobrze się ją czytało.
Z czystym sumieniem mogę więc polecić tę książkę wszystkim miłośnikom kryminałów i powieści sensacyjnych ze zdumiewająco zakręconym wątkiem przewodnim. „W imię zasad” jest bardzo dobrym kryminałem, wartym przeczytania. Zdecydowanie zachęcam do lektury i uzupełnienia swojej biblioteczki o tę pozycję.