Ostatnio naszła mnie ochota na powieść fantastyczną, przy której będę mogła się zrelaksować i zapomnieć o wielu troskach dnia codziennego. Na szczęście na mojej półce stała pierwsza część serii Zaginione miasta, czyli Strażniczka. Jak myślicie, jestem zachwycona tą historią, czy skażę ją dzisiaj na słabą ocenę?
Sophie ma pewną tajemnicę. Otóż dziewczynka jest telepatką. Co to oznacza? No przede wszystkim to, że może słyszeć myśli innych ludzi, ale nie ma pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Całe jej życie zmienia się nagle, kiedy spotyka Fitza, tajemniczego (i przystojnego, to tak swoją drogą) chłopaka, który pojawia się nagle nie wiadomo skąd. Dziewczynka odkrywa, że istnieje miejsce, gdzie jest więcej takich jak ona. Dodatkowo: jeśli pozostanie ze swoją rodziną, ściągnie na nich niewyobrażalne niebezpieczeństwo. Musi więc szybko podjąć decyzję, dzięki której uratuje swoich najbliższych. Wiąże się to jednak z porzuceniem dotychczasowego życia i rozpoczęciem zupełnie nowego, w obcym miejscu. Czy wtedy wszystko będzie dobrze? No cóż, niektórzy mają chyba za złe Sophie, że wróciła do “domu”. A może tak jej się tylko wydaje?
Główną bohaterką tej powieści jest Sophie. Dziewczynkę polubiłam od samego początku. Wzbudziła moją ciekawość swoją postacią i umiejętnością, ale właściwie nie tylko. Jest to bohaterka, która była momentami trochę nieogarnięta, naiwna, a nawet bezmyślna, ale w tym wszystkim był pewien urok. Wiem, że niektórych drażni takie zachowanie – mnie zazwyczaj także, ale tutaj było to na swój sposób dobre, a przede wszystkim pasowało właśnie do tej bohaterki i jej charakteru. Tak więc już podsumowując: Sophie bardzo polubiłam i nie mogę doczekać się poznania jej kolejnych przygód.
Chciałabym również wspomnieć innego bohatera, który co prawda pojawił się dopiero później, ale zasługuje na kilka słów. Dex to postać, która wzbudziła we mnie mnóstwo ciepłych uczuć od momentu, kiedy tylko się pojawił. Nie przypuszczałam, że bohater drugoplanowy aż tak mi przypadnie do gustu i że będzie tak dobrze wykreowany, a tutaj proszę. Brawa dla autorki, bo jest to jeden z wielu zalet tej powieści.
Głównym wątkiem w tej historii jest wcześniej wspomniana telepatia, ale nie tylko. Pojawiają się tutaj również inne umiejętności, które posiadają pozostali bohaterowie. To zdecydowanie czyni z tej powieści coś naprawdę ciekawego, wciągającego i na swój sposób oryginalnego - choć wiem, że na rynku jest mnóstwo książek o podobnej tematyce. Czy mi to przeszkadza? Nie. Czy komuś innemu będzie przeszkadzać? Być może, ale raczej nie powinno. Oczywiście nie brakuje tutaj również zwrotów akcji. Jest ich wiele, a dzięki temu czytelnik nie ma prawa nudzić się podczas lektury – tutaj po prostu się dzieje. Sam styl autorki (oraz tłumaczenie, dzięki któremu odbiór tej powieści jest tak dobry) jest bardzo przyjemny, lekki, a książkę czyta się tak naprawdę ekspresem.
Jestem absolutnie zauroczona Sophie, pozostałymi bohaterami oraz całą tą historią. Nie spodziewałam się, że powieść Shannon Messenger aż tak przypadnie mi do gustu i że w tak dobry sposób odciągnie moje myśli od zmartwień. Docelowo jest to książka kierowana raczej do młodszej młodzieży, ale słuchajcie - kto zabroni czytać dorosłemu czytelnikowi książkę dla młodszych odbiorców? Absolutnie nikt. I to jest w tym wszystkim piękne.
Jeżeli lubicie fantastykę młodzieżową i aktualnie poszukujecie lektury na jesienne wieczory, to koniecznie zaopatrzcie się w tę pozycję - dobra zabawa i świetne przeżycia gwarantowane. Ja z kolei nie mogę doczekać się momentu, kiedy sięgnę po kontynuację.