Dwunastoletnia Sophie Foster zawsze miała wrażenie, że znacznie odstaje nie tylko od swoich rówieśników, ale również od swojej rodziny. Jest nie tylko obdarzona niesamowitą inteligencją, ale także jest telepatką i słyszy myśli innych ludzi. Nastolatka nie pragnie niczego innego jak dopasować się do swoich kolegów, do czasu, kiedy podczas wycieczki szkolnej poznaje Fitza. Okazuje się, że nowo poznany chłopak posiada podobne zdolności, a ich spotkanie wcale nie było przypadkowe.
Kompletnie zaskoczona Sophie dowiaduje się, że istnieje całkiem inny świat, którego jest częścią i tam jej zdolności są na porządku dziennym. I chociaż rozdziera jej to serce, zmuszona jest porzucić całe swoje dotychczasowe życie oraz rodzinę i wrócić do miejsca, które jest jej prawdziwym domem. I chociaż była poszukiwana od prawie dwunastu lat, wiele osób nie jest zadowolonych z jej powrotu. Zaś sama Sophie za wszelką cenę pragnie się dowiedzieć kim jest naprawdę, kto próbował ją ukryć w ludzkim świecie na tak długo i najważniejsze-przed kim?
Zawsze podchodzę jak do jeża do książek, które są reklamowane jako następca Harry’ego Pottera, bo wiadomo Harry jest jeden. Ale mimo to postanowiłam dać szansę pierwszemu tomowi nowej serii o Sophie Foster, bo przyznam, że opis nawet mnie zaintrygował. I chociaż początkowo miałam problem, by wgryźć się w tę historię, to ostatecznie nie żałuję, że po nią sięgnęłam.
Chociaż trzeba przyznać, że w “Zaginionych miastach” występuje bardzo podobny motyw jak w książkach o najbardziej znanym czarodzieju. Tutaj również mamy główną bohaterkę, która przez całe swoje dotychczasowe życie nie miała pojęcia kim jest tak naprawdę i co oznaczają jej umiejętności. Zostaje ona rzucona na głęboką wodę w kompletnie obcym dla niej środowisku. A my jako czytelnicy oczami Sophie również zaczynamy poznawać ten nowy świat od podszewki. I także zaczyna naukę mającą na celu rozwijanie konkretnych umiejętności w poświęconej do tego szkole. Chociaż gdzieś tam z tyłu głowy kotłuje się myśl, że jest to schemat ograny przez autorów powieści fantasty skierowanych dla młodszej młodzieży na milion różnych sposobów, to jednak jest coś takiego w historii wykreowanej przez Shannon Messenger, że czytelnik mimo wszystko chce się dowiedzieć, jakie sekrety skrywa Sophie Foster i co w tym wszystkim chodzi. Na pewno dużym plusem jest tutaj ciekawie zarysowany nowy świat pełen różnych magicznych istot, rządzące się własnymi prawami i zasadami, który- jak mam nadzieję- autorka będzie poszerzać w kolejnych tomach. Polubiłam również całe grono wszelakich postaci, przedstawionych nam dotychczas przed Messenger i niektórzy nawet już zaczęli pretendować do moich ulubionych. I podobnie jak w pierwszy przypadku, wyrażam nadzieję, że zostanie im poświęcone więcej czasu i będziemy mogli lepiej ich wszystkich poznać. Co się tyczy głównej bohaterki- wiadomo, jej kreacja trzyma się ram typowych dla tego gatunku, czyli zawsze znajduje się w epicentrum wydarzeń i jest pod pewnymi względami ważniejsza niż jej rówieśnicy. Ale jednocześnie autorka nie robi z niej jakieś Mary Sue, która przyswaja sobie całą wiedzę w jeden tydzień, tylko nastolatkę niepozbawioną wad, której często zdarza się popełniać błędy.
Mimo, że seria “Zaginione miasta” jest skierowana do znacznie młodszego odbiorcy niż ja to niespecjalnie mi to przeszkadzało i dałam się pochłonąć przygodom Sophie Foster. Jeśli lubicie serie przygodowe z dobrze nakreślonym światem, niebanalnymi bohaterami i całym mnóstwem tajemnic, które tylko czekają na odkrycie, to myślę, że będziecie się świetnie bawić, nawet jeśli lata nastoletnie macie już dawno za sobą. Widziałam, że Messenger jest już w trakcie pisania dziewiątego tomu (!), więc mam nadzieję, że wydawnictwo IUVI nie będzie kazało czekać na kontynuację.