Przeszłość i teraźniejszość są zawsze w jakiś sposób ze sobą powiązane. Co by było gdybyśmy mogli zmieniać bieg przeszłości? Gdybyśmy mogli podróżować w czasie? Za pewne skutki takich wędrówek widzielibyśmy teraz. Ale gdyby tak każdy chciałby zmienić to co zrobił źle. Chciałby naprawić swój błąd? Zaburzyło by to naturalny bieg historii i wprowadził chaos do naszego życia. Jak się okazuje, tylko nieliczni mogą podróżować w czasie. Sprawdza się to przez urządzenie, z pozoru wyglądające jak lupa z wbudowaną z boku latareczką. Przedmiot bada oczy, a po zabiegu pacjent mówi jakie kształty widzi. Gdy są to diamenty, osoba ta ma możliwość podróżowania nawet w najdalsze zakątki historii, jeśli natomiast zobaczy inne kształty, może przenieść się jedynie do najbliższych czasów w przeszłości. Jeśli któryś z tych osób ma niecne plany? Stara się w jakiś sposób, zapobiec dobremu przebiegu historii? Aby zwalczyć zło, powstała organizacja zwana Strażą historii.
Główny bohater Jake Djones, pewnego dnia zostaje porwany przez dwóch mężczyzn w garniturze. Jak się okazuje porywacze to Strażnicy historii, którzy zaprowadzają Jake do swojej siedziby. Tam poznaje resztę, między innymi Nathana, Topaz i Charliego. Informują go o zaginięciu jego rodziców i podjęciu działań poszukiwawczych. Dowiaduje się również, że byli bardzo ważnymi agentami Straży historii. Chłopiec postanawia wyruszyć wraz z nimi w niebezpieczną podróż do przeszłości, chcąc za wszelką cenę odnaleźć rodziców.
O książce nie wiele słyszałam, jeśli już, to tylko same dobre rzeczy. Przeczytanie tych kilku dobrych recenzji, przemieniło moje nastawienie na bardzo pozytywne. Dodatkowo, dobre opinie na tylnej okładce spowodowały, że przerwałam czytać dotychczasową książkę i natychmiast wzięłam się za "Strażników historii". Wydaje mi się, że porównanie jej do Harrego Pottera miało być dobrym chwytem reklamowym, co w pewnym sensie im się udało. Ale czy ta książka naprawdę jest godnym następcą klasyku fantastyki, króla czytelnictwa, który zawładnął światem? Moim zdaniem nie.
Nie powiem, bo książka nie jest zła. Mogę nawet śmiało powiedzieć, że mi się spodobała, ale oczywiście jak zwykle coś mi nie pasowało. Chyba nigdy nie znajdę książki, która trafi w mój gust. Wracając do "Strażników historii", zacznę może od fabuły, która była po prostu genialna i oryginalna. Pewnie każdy z was czytał lub oglądał film o podróżach w czasie, więc co w tej książce było takiego innego? A otóż sposób w jaki autor przedstawił nam świat Jake Djonesa i jego bohaterów. Sam system i sposób tych podróży był zupełnie nam nieznany i nowy oraz przedmioty do nich stosowane. Autor skrupulatnie opisywał urządzenia jak i procesy przebiegające podczas danych czynności, tak abyśmy lepiej mogli sobie wszystko wyobrazić. Pomysł na książkę był naprawdę dobry, a co z wykonaniem? Moim zdaniem, z tym poszło nie co gorzej. Damian Dibben ma łatwe i lekkie pióro do czytania, ale nie wiem czemu i co spowodowało to, że po zaledwie 20 stronach oczy same mi się zamykały mimo, że akcja cały czas szła naprzód? Na pewno nie zmęczenie, bo już po kilku takich sytuacja siadałam z książką w ręku, pełna energii. Drugim słabym i bardzo widocznym punktem książki były zbyt banalne i jakby skrócone opisy walki. Wtedy kiedy zawsze autorzy budują największe napięcie i groze, pan Dibben szedł na łatwiznę. Wydaję mi się, że chciał mieć te momenty z głowy, albo to ja sieję tylko takie nie potrzebne przypuszczenia. Co do akcji, to nie mogę się zbytnio przyczepić, bo nawet na moment nie mamy chwili wytchnienia, a przez cały czas siedzimy jak na szpilkach oczekując kolejnych rozwiązań i zwrotów akcji. Niektórych błędów możemy autorowi wybaczyć, gdyż jest to jego pierwsza książka. Na pewno sięgnę po drugą część z tej serii.
Bohaterzy to mocny punkt "Strażników historii". Każdy z nich jest oryginalny i inny na swój sposób. Główna postać, czyli Jake, z tego co wywnioskowałam to nieśmiały, ale i jednocześnie bardzo odważny chłopiec. O Topaz możemy się niewiele dowiedzieć. Natomiast co do Nathana to jestem trochę zmieszana. Z początku wydawało mi się, że z nim każda przygoda będzie o wiele lepsza i zabawniejsza. Okazało się inaczej. Autor troszkę przesadził z jego charakterem. Rozumiem, że ktoś może naprawdę lubić swój wyglądać, a nawet kochać, ale jego zachowanie w tej książce przechodzi ludzkie granice. Z własne doświadczenia wiem, że istnieją na świecie osoby, które bez makijażu, czy lusterka nie wyjdą z domu, ale żeby aż tak? I do na dodatek facet? Od razu coś nie pasuje prawda? Do reszty nie mam zbytnich zastrzeżeń. Na pewno Nathan zapadnie mi głęboko w pamięć, a Jake pewnie szybko wyleci mi z głowy. Nie zaistniał niczym nowym, jak tylko byciem bohaterem tej powieści. Mam nadzieję, że to się zmieni w kolejnych częściach.
"Strażnicy historii. Nadciąga burza" to zupełnie inna od wszystkich pozycja z działu fantastyka. Na pewno fabułą i wartką akcją, mile was zaskoczy. Polecam wszystkim, chociaż podczas czytania odczułam nie co zbyt banalnych dialogów, dlatego wydaję mi się, że skierowana jest do nie co młodszej grupy czytelniczej. Do Harrego Pottera, nie ma co porównywać. Nadal król jest tylko jeden, który moim skromnym zdaniem nie długo się zmieni.