Czy kiedykolwiek miałaś wrażenie, że Twoje życie toczy się według scenariusza, którego sama nigdy nie pisałaś? Że każda decyzja, każdy wybór, nawet ten najdrobniejszy, został już za Ciebie podjęty, a Twoja rola ogranicza się jedynie do przytakiwania z uśmiechem na twarzy? 💬
Dokładnie tak czuje się Oliva – bohaterka powieści „Drobne chwile wolności” Lorenzy Gentile. Ma trzydzieści lat, narzeczonego jak z katalogu na wymarzonego zięcia, kochających (choć zaborczych) rodziców, ślub w planach i... ogromną pustkę w środku. Bezsenność, tachykardia, niepokój, który nie znika nawet po czekoladzie z orzechami. To nie są „kaprysy” ani „przemęczenie”. To wołanie duszy o zmianę.
Właśnie wtedy do Olivy trafia list. Niewielki, niepozorny, ale pełen znaczenia. Od Vivienne – ekscentrycznej ciotki, o której rodzina woli nie mówić. Zaproszenie do Paryża. Do miejsca, które nie potrzebuje reklamy – legendarnej księgarni Shakespeare and Company. I tak zaczyna się podróż... ale nie taka z przewodnikiem i planem w ręku. To podróż w głąb siebie.
Gentile pisze lekko, z humorem, czułością i ogromnym wyczuciem emocji. Niby nic się nie dzieje – ot, Oliva chodzi po Paryżu, rozmawia z ciotką, popija kawę, patrzy na ludzi. A jednak – dzieje się wszystko. Bo w tych drobnych gestach, w tych „nieznaczących” chwilach kryje się prawdziwa rewolucja. To książka o zrzucaniu masek, o zdejmowaniu z siebie ciężaru oczekiwań, o mówieniu „nie”, kiedy cały świat chce usłyszeć „tak”.
Z każdym rozdziałem coraz mocniej czułam, jak ta historia mnie obejmuje. Nie krzyczy, nie moralizuje, nie narzuca gotowych rozwiązań. Ona po prostu pokazuje – że wolność może mieć smak rogalika z migdałami zjedzonego nad Sekwaną. Że szczęście nie zawsze wygląda jak zdjęcie z Instagrama. Czasem ma rozczochrane włosy, nieogarnięty poranek i cichy bunt, który w końcu dojrzewa do decyzji: nie chcę żyć tak, jak mi kazano.
Oliva przypomina wiele z nas. Tych, które chcą „dobrze”, które nie chcą nikogo zawieść, które godzą się na kompromisy, by nie robić problemu. Tych, które odkładają swoje marzenia „na potem”. A potem? Potem nie przychodzi. Dlatego „Drobne chwile wolności” są takim literackim szturchnięciem – delikatnym, ale zdecydowanym. Przypomnieniem, że nie musisz być idealna, żeby być szczęśliwa. Że wolno Ci szukać siebie. Wolno Ci się zmienić. Wolno Ci wyjechać do Paryża – dosłownie lub symbolicznie.
Uwielbiam, jak Lorenza Gentile tworzy atmosferę. Jej język jest subtelny, pełen zmysłowych opisów i refleksyjnych przystanków. To powieść, która się nie spieszy – tak jak sama Oliva musi się nauczyć, jak zatrzymać się choć na chwilę. W morzu literatury obyczajowej to historia wyjątkowa – bo tak bardzo ludzka. Zaskakująco aktualna, trafiająca w punkt, szczególnie dla tych z nas, które czasem zapominają, że nie wszystko trzeba robić „jak należy”.
Jeśli szukasz książki, która nie tylko Cię poruszy, ale też pozwoli Ci złapać oddech – to właśnie ją znalazłaś. Ja po lekturze „Drobnych chwil wolności” długo jeszcze chodziłam z Olivą w głowie. I w sercu. Bo ta historia zostaje – jak zapach starej książki i smak kawy o poranku, kiedy wszystko dopiero się zaczyna.
Z całego serca polecam. I pytam – czy masz odwagę przestać spełniać cudze oczekiwania i sięgnąć po własne szczęście, choćby było inne, nieidealne, niewygodne?
Ja się na to zdecydowałam lata temu. Ciebie też do tego zachęcam, a niech ta książka będzie do tego pierwszym krokiem.