Wybory. Często próbujemy wybrać te właściwe, ale czy nam to się udaje? Oczywiście, że tak, ale czy w większości wypadków? Chyba każdy z doświadczenia wie jak ciężko podjąć dobry wybór. Zazwyczaj na samym początku jesteśmy ich pewni, ustalając za i przeciw, jednakże po czasie uświadamiamy sobie, że popełniliśmy błąd. Czasami nawet nieodwracalny. Los również stawia nas w sytuacjach bez wyjścia, kiedy to nie możemy dokonać dobrego wyboru, bo go po prostu nie ma. Natomiast Katniss Everdeen cały czas jest stawiana w sytuacjach, gdzie nawet nie ma czasu na przemyślenia, a musi natychmiast podjąć właściwą decyzję. Ale czy zawsze uda jej się wybrać te dobre? O tym się sami przekonajcie.
Katniss Everdeen z areny została przeniesiona do Trzynastego Dystryktu, który okazuje się bazą rebeliantów. Dystrykt pod przewodnictwem prezydent Coin oczekuje od dziewczyny współpracy w walce z Kapitolem oraz zostania Kosogłosem. Po dłuższym czasie i zastanowieniu się, Katniss zgadza się być symbolem buntu i walki. Peeta uwięziony przez prezydenta Snowa, stara się przekonać Panem do zawarcia pokoju, co od razu nie podoba się Trzynastce. Właśnie wtedy rozpoczyna się prawdziwa wojna między Kapitolem, a Dystryktami.
"Kosogłos" to już niestety ostatnia część niesamowitej trylogii o losach nastoletniej Katniss Everdeen. Kiedy skończyłam czytać drugi tom, nie mogłam się doczekać kiedy sięgnę po ten. Poradnik nie co mnie znużył i ostudził zapał co do czytania, ale kiedy tylko wzięłam "Kosogłosa" w swoje łapki, nie mogłam przestać czytać.
Nie wiem czemu ale wiele osób twierdzi, że ta część jest najgorsza ze wszystkich. Ja z tym stwierdzeniem się jednak nie zgodzę. Moim zdaniem, autorka utrzymała wysoki poziom, mimo że wiele rzeczy zaczerpnęła z poprzednich części. W drugim tomie było podobnie. Miałam wrażenie, że już coś takiego było. Niezbyt mi się to podobało. Oczekiwałam, że pani Collins wymyśli wiele ciekawych i nowych rzeczy o których jeszcze w żadnej książce nie było mowy. W większości się nie zawiodłam. Przez cały czas trwania akcji, nie mamy nawet czasu odwrócić oka z nad książki, ponieważ autorka ciągle zaskakuje nas czymś nowym. Czasem smutnym, czasem wesołym. Ten fantastyczny środek powoduje, że od trylogii nie można się oderwać. Dlatego tym co jeszcze nie czytali polecam zarezerwować sobie większość wolnego czasu. Dodatkowo styl Suzanne Collins jest bardzo lekki i przyjemny. Najważniejsze jednak w książce jest przesłanie, które w całej trylogii widać na kilometr. Rzadko ostatnio spotykamy dobre lektury, które nas czegoś uczą lub pokazują to czego w rzeczywistości nie widzimy. Trylogia "Igrzysk śmierci" idealnie pokazuje świat jaki może się stać jeśli nad nim nie zapanujemy.
Bałam się bardzo i to bardzo, że jednak autorka skorzysta ze schematu paranormal romance. I tak też się stało. W pierwszej części nie było to zbytnio widoczne, gdyż Katniss nie miała zbyt dużego wyboru, ale w drugiej i trzeciej bardzo rzuca się to w oczy. Mówię mianowicie o wątku miłosnym głównej bohaterki. Czyli nad wyborem Gale czy Peete. Z początku bardzo mnie to denerwowało. Jej ciągłe przemyślenia kogo wybrać, ale z czasem stwierdziłam, że nie są to puste rozmyślania. Przecież Katniss była w zupełnie innej sytuacji niż inne bohaterki bezsensownych paranormali. Musiała liczyć się z tym, że wojna przysporzy jej jeszcze wiele gorszych problemów od tego z kim w przyszłości będzie na dobre i złe. Nie martwcie się, autorka nie zostawiła nas w niepewności i na samym końcu książki wiadomo będzie kogo tak naprawdę kocha.
Serdecznie wszystkim polecam wszystkie części z tej serii, ponieważ uważam że warto. Nie jest to byle jaka powieść o zakochanej nastolatce, która nie wie w co się ubrać. W książce poruszane są również życiowe problemy, które na pewno wzruszą nie jednego książkowego twardziela.