To już czwarta odsłona letniej edycji antologii z klasycznymi opowieściami grozy, a jeśli dodamy do tego edycje zimowe, to wychodzi nam już pokaźna seria 9 tomów, które zabierają nas do świata duchów, zjaw, czarownic, starych dworów, przeklętych zamków i osnutych mgłą wrzosowisk. W najnowszej antologii zatytułowanej "Duchy letniej nocy", do której ponownie teksty wybrał Tadeusz Zysk, trafiło dziesięć tekstów, siedmiu Autorek i Autorów tworzących w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku. Ja wybrałem dla Was kilka opowieści, o których warto porozmawiać i dla których, moim zdaniem, warto sięgnąć po tę antologię.
📚 Charles Willing Beale - "Duch Guir House"
Może zacznijmy od tego, że w "Duchach letniej nocy", jak w żadnym z poprzednich tomów, swoje piętno odcisnęły nowele, które zajmują znaczną część tej antologii. Właściwie pierwsze trzy teksty wypełniają ponad 50% całej książki, a ja chciałbym zwrócić Waszą uwagę, na drugą opowieść, zatytułowaną "Duch Guir House" Charlesa Willinga Beale'a. Jest to, jak wskazuje na to sam tytuł, klasyczna opowieść o duchach, ale podana w eleganckiej literackiej formie, no i z ciekawą fabułą, która wyróżnia tę konkretną historię, od innych tego typu. Sam początek jest dość ciekawy, bowiem na skutek zrządzenia losu, główny bohater, niejaki Henley, wchodzi w posiadanie tajemniczego listu, w którym nieznana mu kobieta prosi o pomoc. Problem w tym, że nie on jest adresatem korespondencji, ale mimo to odpowiada na nią i zgłasza się do nadawczyni. Na miejscu okazuje się, że prosząca o pomoc, to całkiem młoda i atrakcyjna młoda niewiasta, a problem, z którym się zmaga to nawiedzony dom.
Ok, poza samym początkiem, nie znajdziecie tu nic nowego, ale to nie zmienia faktu, że Beale znakomicie posługuje się piórem i potrafi zarówno tworzyć atmosferę grozy, jak i dawkować napięcie. To bardzo dobra opowieść, której warto poświęcić chwilę uwagi.
📚 Robert Murray Gilchrist - "Żona sir Toby'ego"
Wprawdzie zacząłem od noweli, ale moim numerem jeden tej antologii jest jedna z dwóch opowieści Roberta Murraya Gilchrista. Ten angielski pisarz i regionalista żyjący w latach 1867-1917 zabiera nas do Melton Barnabas, niewielkiego miasteczka, w którym krótką przerwę w podróży postanawiają sobie zrobić dwie szacowne damy. Młodsza idzie zwiedzać pobliski kościółek, a tam... W tym miejscu ugryzę się w język, żeby Wam zbyt wiele nie zdradzić. Ale powiem Wam, że nie jest to typowa groza, choć niewątpliwie to uczucie niepokoju, ten dreszczyk emocji jest wyczuwalny od samego początku. "Żona sir Toby'ego" swoim klimatem trochę przypomina mi opowiadanie "Crouch End" ze zbioru "Marzenia i koszmary" Stephena Kinga, ale to tylko takie moje luźne skojarzenie. Tekst nie jest długi, wręcz przeciwnie, jest jednym z krótszych w tej antologii, ale czyta się z wypiekami na twarzy.
📚 Robert Murray Gilchrist - "Wiedźma z Peak"
A skoro jesteśmy przy Gilchristcie (tak, ten autor, zdecydowanie najbardziej przypadł mi do gustu), nie mogę nie wspomnieć o "Wiedźmie z Peak". Wspominając wcześniej o tym, że Robert Murray był regionalistą, w tym miejscu warto uściślić, że jego zainteresowanie dotyczyło właśnie regionu Peak, z którym był związany niemal całe życie. To właśnie tutaj została osadzona historia napisana w duchu przypowieści, w której pojawia się biedna wdowa i lubiący upadlać swoich dłużników bezwzględny lichwiarz. Cała historia od razu skojarzyła mi się z "Opowieścią wigilijną" Charlesa Dickensa, chociaż dzieło Gilchrista jest: po pierwsze - znacznie krótsze, a po drugie - bardziej mroczne. Nie ma tu wprawdzie duchów, ale autor udowadnia, że zagrożenie ze strony żywych jest znacznie bardziej przerażające i niebezpieczne, od wszelkich zjaw i upiorów.
📚 Co jeszcze?
Oczywiście na tych trzech, dobre teksty się nie kończą. Mamy tu chociażby "Przeszłość" Ellen Glasgow, która w dość przewrotny sposób podchodzi do duchów i nawiedzonych domów, dając nam naprawdę ciekawą i wciągającą opowieść o młodej sekretarce, zmuszonej przez okoliczności by zmierzyć się z pewną zjawą oraz przeszłością rodziny, dla której przyszło jej pracować.
Warto też wspomnieć o "Siłach natury i mocach ducha" Jamesa Buchana. Ten szkocki pisarz, ale i polityk, daje nam opowieść o wiedźmie, zabobonach oraz niszczącej sile plotek, uprzedzeń i strachu przed nieznanym. To raczej historyczno-obyczajowa fantastyka niż groza, ale warto pochylić się nad tym opowiadaniem.
No i na sam koniec, klasyczna, wręcz podręcznikowa opowieść o duchach. "Historia Zielonego Domu w Wallington" od Allena Upwarda to historia pewnego domu, do którego przylgnęła łatka "nawiedzony", przez co jego właściciel ma problemy ze sprzedażą. W tym opowiadaniu zaskoczyło mnie lekkie pióro Upwarda, a co jak co, ale po angielskim poecie, prawniku i nauczycielu, tego bym się nie spodziewał. Ale takie zaskoczenia są zawsze miłe, a i sama historia, choć podobna do setek innych opowieści o nawiedzonych domach, sprawiła mi wiele frajdy.
📚 Twarda oprawa, szyty grzbiet i obwoluta
Kto zetknął się już wcześniej z tą serią antologii, ten zapewne wie, że słynie nie tylko z dobrego doboru tekstów, ale również z pięknych wydań. Tutaj, tak jak w poprzednich tomach, mamy twardą oprawę ozdobioną ilustracją Urszuli Gireń, szyty grzbiet, no i obwolutę. Całość w stylu retro, co do klasyki jak najbardziej pasuje.
"Duchy letniej nocy" to kolejna bardzo dobra antologia, która trzyma wysoki literacki poziom. Zresztą ta seria Zysku właściwie nigdy mnie nie zawiodła, a ja zdążyłem się przyzwyczaić, że stare duchy lubią straszyć latem. Upodobały też sobie mróz, dlatego już teraz czekam na kolejny tom, tym razem w edycji zimowej, a Was zachęcam, abyście sięgnęli po "Duchy letniej nocy".
© by MROCZNE STRONY | 2024