Szymon Drobniak w swojej książce okiem biologa i ekologa spogląda na ogólne zagrożenia dla ekosystemu naszej planety spowodowane ociepleniem klimatu. Właściwie ten temat dominuje i bywa nużący, ale pojawia się też obraz Australii i jej specyficznego klimatu, zwyczajów Aborygenów, a także przedstawienie przyczyn i skutków wielkiego pożaru, którym został dotknięty kontynent.
Pożary lasów w Australii zbiegły się z pandemią koronawirusa. Uniemożliwiła ona albo znacznie spowolniła prace naukowców. Ekolog, ze specjalnym pozwoleniem, przyleciał badać skutki pożaru. Przy okazji snuje refleksje na temat katastrofy klimatycznej, przywołuje teorie i liczby, poglądy polityków, wykorzystywanie kwestii klimatycznej przy wyborach w każdym niemal zakątku świata.
Różne są teorie, ale autor jest biologiem i należy do tych, którzy widzą zagrożenia, gdyż nie sposób pominąć zjawisk, które obserwuje się na co dzień. To nie są tylko rzędy liczb i wyliczanek, puste straszenie klęskami, to się dzieje na naszych oczach. Uświadamia czytelnika, że naukowcy oglądają Ziemię w pełnym negliżu. Nigdzie nie może się schować. A my wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za zjawisko ocieplania klimatu, a ty samym za pożary i wymieranie cennych gatunków roślin i zwierząt.
Kilka rozdziałów jest poświęconych wielkiemu pożarowi. Są na pewno najciekawsze i najbardziej poruszające. Przy okazji pokazania skutków pożaru, autor stara się obrazowym językiem oddać zapachy, odczucia, odgłosy australijskiej dżungli. Na przykład pękanie drzew pod wpływem wysokiej temperatury czy krajobraz po pożarze. Pokazuje duże różnice między znanymi nam lasami. Ekolog ma wyraźne zacięcie poetyckie. Stosuje porównania i przenośnie, oddając wygląd pożaru. Słusznie zauważa, że czym innym jest czytanie o stratach, słuchanie i oglądanie ich w telewizji, a czym innym jest doświadczenie tego zjawiska osobiście, dotknięcie własnymi dłońmi tego, co pozostało.
Całość opisu wzbogaca rozmowa z ornitologami Casey i Michelem Kirchhoff, który stracili dom, ale zdecydowali się wrócić i odbudować go oraz opowieść Cate Tregellas o odbudowaniu przyrody , odradzaniu się. Psychiczne odczucia ludzi, którzy stracili wszystko.
Autor spogląda okiem biologa na postępowanie rządu australijskiego po pożarach. Uznał go za najsłabiej działający rząd w kwestii ochrony rzadkich gatunków roślin i zwierząt, a ma ich na swoim terenie niemało. Widzi zaniedbania po pożarze, eksploatację lasów, mimo wielkich strat. Rząd nie robi nic, aby zapobiec degradacji przyrody.
Kontrowersyjne jest też świętowanie Dnia Australii, kiedy w niedalekiej odległości rozprzestrzenia się pożar, czuć spaleniznę.
Szymon Drobniak w swoje rozważania wplata historię Australii albo raczej ludów rdzennych, Aborygenów. Specyficzne u nich jest przenikanie się plemion bez żadnych granic. Dostajemy migawki o wysoko rozwiniętej kulturze, chociaż innej niż ta, znana nam, europejska. Dowiadujemy się, że Aborygeni mają kult ognia i mnóstwo określeń na to zjawisko. Wywołują też kontrolowane pożary. Pojawia się również opis odkrycia i ratowania wolemii, drzewa –dinozaura. Te ciekawostki zachęcają do sięgnięcia po monografię Australii.