Kryminał jakiego dawno nie czytałam. Mistrzostwo sensacyjnego pióra. Chwyta i nie puszcza czytelnika do ostatniej literki. To tylko niektóre myśli cisnące się do mojej głowy w chwili zasiadania do pisania tej recenzji. Pod ich wpływem pomyślałam sobie, że rzadko obraz właśnie skończonej książki jest tak pozytywny jak w przypadku "Spójrz na mnie" Dlaczego tak mnie tak zachwyciła? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jest dobra. I już.
Książka ma w sobie magię godną Agaty Christie. Fabuła jej jest na pierwszy rzut oka prosta i nieskomplikowana. Oto kobieta parająca się zawodem prawnika zostaje wynajęta do rewizji sprawy, w której młody mężczyzna z zespołem Downa rzekomo spowodował pożar ośrodka dla osób niepełnosprawnych. W pożarze zginęło pięć osób. Misternie - jak na szydełku - autorka dzierga "serwetkę" ukazując coraz to nowe fakty, które co i rusz zmieniają sposób myślenia czytelnika. Historia toczy się wartko - właściwie jednoplanowo. Na pierwszym planie jest pożar; początkowo tylko pożar, im dalej tym więcej szczegółów wychodzi na jaw i pożar zamienia się w ... Dodatkowo co kilkadziesiąt stron zdarza się zgrzyt w postaci historii wtrąconej. Rok wcześniej bowiem w wypadku samochodowym ginie dziewczyna, która była opiekunką kilkuletniego chłopca. Sprawa o tyle dziwna, że od jej śmierci chłopczyk bezustannie twierdzi, że duch dziewczyny znajduje się blisko niego i cały czas się nim opiekuje. I jak tu czytać spokojnie? Wątek "ducha" poruszany niezmiernie rzadko przez cały czas siedział w mojej głowie potęgując mroczność powieści. Bo nikt nie zaprzeczy, że powieść jest mroczna. Autorka nie ukrywa drastycznych szczegółów tragedii. Czytelnik dowiaduje się że jedna z pensjonariuszek (całkowicie sparaliżowana) była w ciąży, że osobnik, który zlecił rewizję jest odrażającym pedofilem, że metody leczenia niepełnosprawności psychicznej często są brutalne i niewiele mają wspólnego z nowoczesną medycyną. Kiedy dodamy do tego islandzką pluchę, zimno i brak słońca... brrr. Ale nikogo to nie powinno zniechęcić. Wręcz przeciwnie - klimat tej książki jest jedyny w swoim rodzaju i naprawdę warto się w niego zanurzyć.
Poraziło mnie spojrzenie na świat osób upośledzonych. Wyraźnie widać jak niewiele wiemy o ludziach, którzy zmagają się z chorobą psychiczną. Żyją w swoim świecie, do którego nie zawsze dopuszczają innych - nawet jeżeli Ci inni chcą się tam dostać po to aby pomóc. Większość z nas przechodzi obojętnie nie zważając na sygnał,y które są do nas wysyłane. Książka krzyczy: Spójrzcie! My też jesteśmy, żyjemy i chcemy czuć się pełnoprawnymi istotami! Tylko jak tu czuć się zwykłym człowiekiem skoro jedyny organ który działa to oczy i całe porozumiewanie się z otoczeniem polega na mruganiu powiekami? Tym bardziej uderzyła mnie groza problemu ukazanego przez autorkę. Jakim potworem trzeba być, żeby zgwałcić całkowicie sparaliżowaną dziewczynę?
Na zakończenie dodam że urzekła mnie okładka. Prosta, biało - czarna, bez zbędnych szczegółów. Wiele opinii krąży na temat okładki. Ja uważam że jest strzałem w dziesiątkę.
I nazwisko autorki... Czy ktoś potrafi je wymówić?
Właśnie przeczytałam że "Spójrz na mnie" jest piątym tomem przygód prawniczki. PIĄTYM! Czemuż to ja - fanka kryminałów nie znam wcześniejszych części. Karygodnie niedopatrzenie... :-)