Zdarza Wam się trafić na książkę, gdzie bardziej niż sama spisana historia podoba Wam się wyobrażenie tego jak mogłaby wyglądać ?
Nie wiem czy rozumiecie co mam na myśli ale seria “Smakowicie mroczne baśnie” to taki paradoks. Niby dobrze mi się czyta, niby wczuwam się w wydarzenia, po części boję się tego co będzie dalej. Ale … jest tu wiele kwestii, które psują efekt, przez które wciąż mam do niej zastrzeżenia. I jak myślę o tym jakby wyglądała gdyby wprowadzić pewne zmiany, gdyby pewne kwestie pominąć, ująć tego erotyzmu, to mogłaby być genialna seria. No mogłaby ale mimo, że nie uważam ją za dno i wodorosty, mimo, że nie potrafię machnąć ręką na ciąg dalszy bo ciekawi co będzie w kontynuacji, wciąż mam jej wiele do zarzucenia.
“Była moją prawdziwą towarzyszką, sercem, ciałem i duszą. Nie miało znaczenia, że stałem w zrujnowanym królestwie. Zawsze będzie walczyć, żeby być ze mną - a następnie u mojego boku.”
Nyfaim został w Wyvern. Sam, tuż po tym jak naznaczył Finley i została zabrana przez Doliona do Królestwa Demonów. Żeby uratować ukochanego, rodzinę i ich królestwo, poszła na układ, jednak nie spodziewała się tego jakie będą tego konsekwencje…
Finley przekonana, że trafi do królestwa Doliona, z łatwością go przechytrzy i wróci do Nyfaima żeby zdjąć klątwę ciążącą na nim i Wyvern, nie przewidziała, że to nie będzie takie proste. Naznaczona przez alfę smoków, miała być nietykalna dla Jedreka, Doliona i innych demonów. I niby to działa ale tylko pod względem erotycznym jej zapach ich odrzuca. Ale w torturach nie przeszkadza to absolutnie. I tak więziona w lochach zabezpieczonych silnym zaklęciem, odcięta od dworu i możliwości ucieczki, znalazła się w wyjątkowo patowej sytuacji. Ani ona nie może pomóc Nyfainowi ani on jej, choć w pewien sposób jej pomoga… Jaki związek z jej torturami ma jego …onanizacja ? Hmm…
No właśnie, w tej książce wszystko sprowadza się do seksu, do orgii, do wszelkiego rodzaju perwersji. To jest zarazem kluczem do wszystkiego i psuje finalny efekt. Jak przechytrzyć Doliona i podnieść mu ciśnienie ? Seks. Jak uratować królestwo i zdjąć klątwę ? Seks. Jak ulżyć ukochanej w cierpieniu? Seks. I tak bez końca.
Jak już myślałam, że autorka zagłębi się w emocje bohaterów, nada większy sens tej całej klątwie, momentalnie zrujnowała moje nadzieje.
Aczkolwiek nie da się zaprzeczyć, że bardzo dużo tu się dzieje. Pomijając tę erotykę, mamy tu sporo zwrotów akcji, szokujących odkryć, pełnych napięcia i niepewności chwil. Lochy królestwa demonów skrywają więźniów mogących okazać się takim strzałem w kolano dla Doliona. Jego ignorancja i nadmierna pewność siebie to coś co warto wykorzystać przeciwko niemu. Czy Finley się to uda? Z pewnością nie zrobi tego w pojedynkę. Jednak ma wiernych i lojalnych przyjaciół, na których zawsze może polegać.
Większość książki jest pisana z perspektywy samej Finley. Znacznie więcej niż w poprzednich częściach mamy tu Hadriela i Leali i to z ich opowiadań zazwyczaj dowiadujemy się jak ciężko Nyfainowi znieść rozłąkę z jego towarzyszką, jak panicznie boi się, że do niego nie wróci tym bardziej, że na horyzoncie pojawia się konkurencja. I mimo, że sam kazał jej nie wracać, znaleźć szczęście u boku innego, który będzie miał jej więcej do zaoferowania niż zrujnowane i obciążone klątwą królestwo, który będzie lepszy niż oznakowany bliznami smok bez skrzydeł. Mimo to zazdrość i chęć dominacji jest nie do okiełznania.
Sam Nyfain jest w tym tomie wg mnie pokazany jako niby taki bohater z jednej strony, który tak wiele poświęcił żeby ratować Wyvern. Ale zarazem sam, bez niej jest wyjątkowo słaby, co mnie niezmiernie irytowało. Są chwile gdy ich wzajemna wiara w siebie, gotowość by zrobić wszystko by ratować siebie, dodać pewności jak ważni są dla siebie, jest naprawdę ujmująca. Gdyby autorka nie sprowadzała wszystkiego do tego prymitywnego wręcz pociągu seksualnego, gdyby więcej było zwykłych emocji, mniej pożądania, byłby naprawdę super.
W książce jest nie mało humoru i jak chwilami bywa zabawny tak też momentami irytujący czy żenujący. Strasznie mnie tu drażniły przydomki jakie Finley nadawała bohaterom, których imion nie znała. W tych momentach humor był wyjątkowo niskich lotów jak na mój gust.
Tak więc Kochani, książka a w sumie seria, nadal jest taka, że ciężko ją i polecić i odradzić. Nie każdy ją polubi, nie każdy będzie w stanie nawet przeczytać do końca. Kwestia gustu. Ja się uparłam, że poznam całość i z przymrużeniem oka, potrafię czerpać przyjemność z jej czytania. Na swój sposób ją polubiłam mimo, że tak się zawzięcie jej czepiam. Coś mimo wszystko w sobie ma i po tak zaskakującym zakończeniu, już nie mogę się doczekać finału, bo z tego co się orientuję, ostatni, czwarty tom wciąż przed nami.
Dajcie znać czy znacie tę serię, co o niej sądzicie.
Dziękuję za egzemplarz do recenzji Wydawnictwu Nowe Strony.