Nie pamiętam już nazwy bloga, na którym po raz pierwszy przeczytałam opinię o "Słowodzicielce" Anny Szumacher. Zaciekawiła mnie, zaintrygowała, mój radarek czytelniczy zakręcił się uradowany i wrzuciłam powieść na wirtualną półeczkę czytnikową, z nadzieją na rychłe przeczytanie. Cóż… nie przeczytałam rychło i pewnie przeczytałabym po skandalicznie długim czasie, gdyby nie booktour organizowany przez Felicję z Felicjady. Bt był najwyraźniej zrządzeniem losu, szczęśliwym trefem, motywacją by poznać w końcu fabułę książki, której opis jest zaskakująca krótki, aczkolwiek nie ubogi, bo niesie ze sobą całą gamę możliwości:
Grupa drugoplanowych bohaterów pewnej powieści fantasy wędruje w poszukiwaniu swojej fabuły.
Brzmi ciekawie, prawda? A przy tym zagadkowo, bo przecież granice wyobraźni są nieograniczone i to czego się spodziewamy może się mieć nijak, do tego co przygotowała dla nas autorka.
***
Już pierwsze spotkanie z głównymi postaciami zaowocowało uśmiechem na mojej twarzy, a ciekawość wzrosła tym bardziej iż czułam, że to będzie zaskakująca lektura. Nie da się ukryć, że styl Anny Szumacher czyni czytanie przyjemnym, a humor słowny i sytuacyjny, poziom absurdu, momentami przywołujądo głowy myśli: i co jeszcze? Skrzywiłam się trochę, gdy akcja przenosi się w nieco inne miejsce niż to, w którym rozpoczynamy przygodę, ale trwało to tylko chwileczkę. Marcjanna okazała się bohaterką, której nie potrafiłam jednak polubić na równi z chłopakami. Właściwie była mi przerażająco obojętna, chociaż Marcjanna - tudzież Cjan, lub Sjan, jest postacią kluczową dla tej historii. Z jakiego powodu, to już musicie odkryć sami.
"Słowodzicielka" zawiera wszystko to co czyni dla mnie książkę atrakcyjną i ukochaną, w dodatku taką, do której chcę wracać. Jednak tym co mnie urzekło naj, ale to najbardziej to bohaterowie. Główni bohaterowie, dla uściślenia. Nie obyło się bez poczucia chaosu, bo początkowo nie bardzo orientowałam się który bohater jest który. Kilkakrotnie musiałam czytać sam początek, żeby się odnaleźć i zaczaić, który to ten czerwonowłosy, który zaś ma niebieskie oczy. (Już pomijam, że nie znoszę określenia bohaterów po kolorze włosów, czy oczu, ale to już taka moja fanaberia). Tylko z Jordem nie miałam problemu.
Agni Veer. Erwin Jord. Hidra.
Chłopaki skradli moje serce, szczególnie zaś ten ostatni. Raju, jak ja uwielbiam takich bohaterów i powiem Wam, że chociaż miałam ochotę gościa udusić tak ze trzy razy, to jest to postać intrygująca, irytująca, zabawna i doskonała do pokochania, jeśli lubicie sobie zapałać czytelniczą miłością do fikcyjnych bohaterów ;). Jego losy mnie ciekawią i trochę się obawiam co autorka dla niego jeszcze przygotowała. Agni wzbudzał we mnie raczej matczyne niż romantyczne uczucia. Taki był słodko rozczulający.
Każda z tych postaci ma swój niezwykle dopracowany charakter, choć najdłużej poznawałam się z Jordem. Dopiero w drugiej części książki ten bohater przekonał mnie do siebie, wcześniej w sumie nie mogłam go wyczuć, ale gdy autorka dała mu większe pole do popisu wszystko uległo zmianie. Co nie znaczy, że Hidra zszedł na drugi plan ;).
***
Wydarzenia jakich jesteśmy świadkami mogą wydawać się absurdalne i są naprawdę nieprzewidywalne, ale nie da się ukryć, że wszystkie wydarzenia zmierzają do określonego miejsca. A końcówka... O jeżu, zakończenie było zaskakujące. Absolutnie się takiego nie spodziewałam. Skończyłam czytać i gapiłam się w kartkę, bo co teraz? Jak można zostawić czytelnika z takim finałem? No jak? A kontynuacja, jak na złość, nie wiadomo kiedy.
Nie wszystko wiemy od razu. Autorka nie podstawia nam pod nos gotowych odpowiedzi. Trzeba je sobie wyczytać i to mi się bardzo podobało, chociaż niejednokrotnie się zżymałam nie wiedząc czym jest Głos Jego Pana albo Kowen.
Nie wiem jak do tej powieści podchodzą osoby, które same nie tworzą fabuł. Ale Ci, którzy wiedzą z pewnością lepiej zrozumieją zamysł autorki. Dla mnie samej "Słowodzicielka" była powieścią (pomijając bohaterów i ich losy), która w specyficzny sposób obnaża proces powstania fabuły.
***
"Słowodzicielka" Anny Szumacher to lektura, która może nie każdemu się spodoba. Zależy co lubicie czytać. Jeśli jesteście otwarci na humor, absurdalność i totalną nieprzewidywalność to powieść ta przypadnie Wam do gustu. Krótkie rozdziały sprawiają, że czyta się jeszcze szybciej. Bohaterowie, którzy od początku przypadają do gustu i ciekawość co się wydarzy, trzymają czytelnika przy książce do samego końca. Znajdziecie tu wszystko co już kiedyś było, ale konfiguracja i pewna doza (momentami spora, ale mówimy o świecie fantasy) irracjonalności sprawiają, że powieść A. Szumacher jest książką jakiej jeszcze nie dane mi było przeczytać, ale która bez wątpienia przypadła mi do gustu.
Czy Agni, Jord i Hidra znajdą swego dowódcę, a ich istnienie nabierze sensu?
O tym przekonacie się po przeczytaniu "Słowodzicielki" Anny Szumacher, a potem będziecie niecierpliwie wyczekiwać kontynuacji.
Czy polecam? Obiema rękami :) Ta powieść była tym, co wówczas było mi potrzebne :)