Po lekturze „Zombie” mogę już z czystym sumieniem i bez żadnych wątpliwości stwierdzić, że Pan Wojciech Chmielarz to dzisiaj najlepszy „kryminalista” w Polsce (oczywiście, bazuję na dotychczas przeczytanych przeze mnie książkach znanych mi autorów). Kończąc świetnego „Wampira” – pierwszą część cyklu gliwickiego, pospiesznie zamówiłem drugą książkę z tej serii, objętościowo dwukrotnie większą, co tym bardziej zachęciło mnie do niezwłocznego wgryzienia się w powieść. A, że miałem przed sobą siedmiogodzinną podróż pociągiem…
Główny bohater, a właściwie bohaterowie, bo jest ich dwóch to Adam Górnik, młody i ambitny Prokurator oraz Dawid, również młody, ale nie ambitny i dość nieporadny życiowo Detektyw. Wyraziste postacie, z odpowiednim do swojego profilu charakterkiem, działają według własnej świadomości, wspaniale skonstruowanej przez Autora powieści. Adam zmagający się z demonami przeszłości, jednocześnie usiłujący utrzymać rodzinę w dobrobycie i w… całości. Zdecydowany, pewny swoich działań i „mocy swojego urzędu”, konsekwentnie brnie do przodu i nie wacha się elastycznie naginać zasad, nawet w sposób ostateczny, aby osiągnąć cel. Dawid – jak już zauważyliśmy w poprzedniej części cyklu – nieporadny, zachowuje się instynktownie, bez planu, bez pomysłu, jakby bez jednostki centralnej sterującej jego i tak już pogmatwanym życiem, niczym pijane dziecko we mgle obija się od wykorzystujących go prawników, tj. adwokatów (łącznie z jego ojcem, który robi to pod płaszczykiem pomocy synowi) i samych Prokuratorów. Mimo wszystko da się lubić i z jakichś nieuzasadnionych powodów zacząłem mu kibicować. Choć niektóre jego wybory życiowe i działania są po prostu… głupie.
Losy bohaterów splata sprawa śmierci dziecka, którą Adam rozpoznaje jako znak z przeszłości, a właściwie zza grobu… Dawid jako detektyw ma pomóc mu w ustaleniach, i tak rodzi się coś w rodzaju duetu (coś w rodzaju, ponieważ ich działania są skorelowane, ale jakby osobne) mającego na celu rozwikłanie sprawy dla Adama. Przez powieść przewija się Karolina, niespełniona młodzieńcza miłość Adama (jaką rolę odegra w całej sprawie?), stary przyjaciel z podstawówki o ksywie „Bill” i kilku innych barwnych bohaterów – muszę przyznać taki miks do takiej fabuły się Panu Wojciechowi bardzo dobrze udał. Ciekawie sklejone są nitki fabularne, życiorysy dotyczące poszczególnych bohaterów. Bez niedociągnięć. Bez luk. Ciekawi mnie jak Ci pisarze to robią tak dobrze. Rozrysowują sobie nitki na tablicach korkowych? :)
Gliwice, Śląsk, szkoła podstawowa, ulice miast – cały świat przedstawiony, bardzo klimatycznie i tak zrobiony, że stanowi dobre i efektywne tło do całej historii. Tym bardziej, że na Śląsku ostatnio byłem na koncercie ulubionej kapeli, więc na świeżo i w klimacie tamtejszych miejscowości. Czuć „ten” klimat.
O samej fabule mogę tylko napisać, że przez całą podróż pociągiem od książki oderwać się nie mogłem, i pomimo swoich 520 stron (tak, to duża jak na kryminał objętość, jednak w przypadku Chmielarza, żadna strona nie jest bzdetnym wypełniaczem okładek) przestrzeliłem ją za jednym posiedzeniem czytelniczym (tak, w przedziale nie ma za bardzo co robić). Bardzo podobał mi się zabieg tasowania rozdziałów przeszłość (1996) z teraźniejszością. Podobny myk stosowała K.Puzyńska w swojej serii o Lipowie, i tam też dobrze to wyszło. Dla historii kryminalnej to świetna sprawa, zmusza umysł czytelniczy do analizowania i smakowania kąsków intrygi dozowanych umiejętnie przez Autora, tak aby samemu trochę pobawić się w detektywa.
Mimo tego, nie udało mi się rozwiązać zagadki kryminalnej, nie skleiłem kto jest odpowiedzialny jako główny, że tak się wyrażę, antagonista. Zakończenie zaskakujące, bardzo dobre, i przede wszystkim nie głupie! Wszystko trzyma się… całości. Jak Pan to robi Panie Wojciechu? Ta powieść to kryminalne danie wprost wybitne, przepyszne literacko!
I wiecie co jest najlepsze? Zapytałem Autora na Jego profilu w popularnym portalu społecznościowym, czy będzie kontynuacja cyklu gliwickiego. Pan Wojciech odpisał, że „właśnie bierze się do pracy”, więc pozostaje tylko cierpliwie czekać.
Książka do niepodważalnego polecenia. 10/10.
04.08.2019 r.