Kim są Ślązacy? Co to znaczy być Ślązakiem?
Na takie pytania autor Zbigniew Rokita próbuje znaleźć odpowiedź. A ta okazuje się być bardzo nieoczywista. Czy Ślązakom jest bliżej do Niemców czy do Polaków? Czy wszyscy chętnie walczyli w powstaniach śląskich, aby po 1918 roku wrócić do macierzy? Czy Śląsk powinien mieć autonomię, a „ślonsko godka” powinna być uznana za język mniejszości narodowej?
Książka jest bardzo ciekawa. Dla mnie wręcz rewelacyjna, choć nie pochodzę ze Śląska. Zdarzyło mi się jednak przez ostatnie 10 lat pomieszkiwać do czasu do czasu w Katowicach. Z zachwytem a niekiedy z rozbawieniem słuchałam, jak ludzie rozmawiają ze sobą gwarą np. w sklepach, na ulicach, w tramwaju. Dziwiłam się śląskim napisom na ulicach i ogromnym banerom reklamowym z napisami w śląskim języku. Dla mnie było to nowe i niezwykle ciekawe. Poznałam wiele słów, w regionalnej tv oglądałam serial po śląsku! Te doświadczenia pokazały mi naszą odrębność. Ja ze wschodniego Podkarpacia i Ślązacy z Górnego Śląska to zupełnie inni ludzie! Choć wciąż Polacy.
Autor książki opisuje dzieje swojej śląskiej rodziny. Jego przodkowie mieli niemieckie imiona i nazwiska. I takie korzenie. W książce jest drzewo genealogiczne i kilka ciekawych zdjęć. Jest też piękna historia babci autora, której ostateczne wyjaśnienie pojawia się w ostatnim rozdziale. Autor analizuje swoje poczucie przynależności do Ślązaków. Opisuje też dzieje Śląska na przestrzeni wielu lat, przytacza swoje rozmowy z ludźmi związanymi z regionem. Robi to w taki sposób, że od książki trudno się oderwać.
„Nie przekraczaliśmy granic, to one nas przekraczały” – mówi jeden z bohaterów książki, wyjaśniając czy bardziej czuje się Niemcem, czy Polakiem. Ślązacy mieszkali na Śląsku. I tylko granice się zmieniały, a wraz z nimi zmieniało się całe ludzkie życie. Babcia Marysia miała w kuchni pojemniki na sól, cukier, mąkę z napisami w języku niemieckim. Po wojnie w czasie PRL-u pojemniki musiały z kuchni powędrować na strych. Po 1989 mogły znów wrócić do kuchni. O i tak właśnie wygląda historia Śląska! Tak sobie myślę, że określenie swojego miejsca i swojej tożsamości wcale nie musi być tam łatwe.
Ta książka poszerzyła moje horyzonty, skłoniła do wielu przemyśleń, dostarczyła wiedzy, której nie miałam. Jak zwykle stała się tematem do wielu rozmów i dyskusji z bliskimi.
Oto kilka ciekawostek wyczytanych w książce:
• wielu Ślązaków miało dziadka w Wermachcie;
• przed wojną na Śląsku to nie w 1938, tylko w 1944;
• Sowieci w 1945 potraktowali Ślązaków jak nazistów, część z nich trafiła od obozów (polskich obozów),część wywieziono np. do Donbasu;
• dzieci ze Śląska chorowały na ołowicę, ale władza ludowa to ukrywała;
• niektórzy niekoniecznie chcieli śpiewać „Rotę”, bo jak śpiewać „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”, gdy pradziadek miał niemieckie nazwisko.
Mogłabym tak pisać w nieskończoność. Książka zawiera dużo ciekawych historii. Po jej wpływem w najbliższym czasie planuję odwiedzić Górę Świętej Anny.
Auror nie udziela ostatecznie pełnej i jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: Kim jest Ślązak? Bo takiej nie ma. Rzeczywistość nie jest bowiem, jak niektórzy by chcieli, czarno – biała. Przychodzi mi tu od razu znany tekst o „zakamuflowanej opcji niemieckiej”. Moje refleksje po przeczytaniu były przeróżne, np. myślałam, że może byłoby najlepiej żebyśmy wszyscy myśleli o sobie po prostu: Europejczycy. Bo inaczej pojawia się tyle niepotrzebnych antagonizmów i wzajemnej niechęci. Myślę też, że mieszkanie na terenach przygranicznych nigdy nie jest łatwe. U nas było kiedyś wielu Ukraińców. Dawni mieszkańcy mówili o nich Rusini. Zostało po nich wiele śladów, np. nagrobki na cmentarzach z napisami w cyrylicy i cerkwie we wsiach. W wielu dawnych cerkwiach są dziś kościoły rzymskokatolickie. A w mojej miejscowości jest i cerkiew, i synagoga. Dziś w synagodze jest szkoła, a w cerkwi po 1989 odbywają się nabożeństwa grekokatolickie. Na południu, w terenach górskich jest wiele opustoszałych wsi. Całą ludność ukraińską przymusowo wysiedlono.
Polecam książkę. Wszystkim. Nie tylko Ślązakom. Można przy niej pomyśleć nie tylko o tym, co to znaczy być Ślązakiem. Można sobie też przemyśleć swoją polskość.